Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia 3:1 (Świderski 58', 63', Novikovas 83' - Janota 51')

Jagiellonia: Marián Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Böðvar Böðvarsson - Arvydas Novikovas (88' Mile Savković), Marko Poletanović, Taras Romanczuk, Martin Pospíšil, Cillian Sheridan (76' Roman Bezjak) - Karol Świderski (81' Patryk Klimala).
Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Luka Marić, Frederik Helstrup (17' Adam Danch), Adam Marciniak - Adam Deja, Michał Nalepa (84' Marcus da Silva) - Luka Zarandia (75' Rafał Siemaszko), Michał Janota, Nabil Aankour -  Maciej Jankowski

Żółte kartki: Deja, Zarandia
Czerwona kartka: Bezjak
Widzów: 5012


Mecz w Białymstoku był rozgrywany przy odczuwalnej temperaturze rzędu -14 oraz fatalnie przygotowanym, zmrożonym i pełnym piasku boisku. Nie zaczął się on dla zawodników Arki zbyt szczęśliwie. Już w 17. minucie Zbigniew Smółka zmuszony został do przeprowadzenia pierwszej zmiany, gdy z kontuzją boisko musiał opuścić Frederik Helstrup, którego zastąpił Adam Danch. Spotkanie rozkręcało się bardzo długo. Dopiero przed upływem pół godziny obejrzeliśmy pierwsze bramkowe okazje. Najpierw zaatakowała Jagiellonia. Świderski podał do ustawionego na szóstym metrze przed bramką Sheridana, który strzelił obok bramki. W odpowiedzi akcję przeprowadzili Arkowcy. Strzał Aankoura z lewej strony odbił Kelemen, a piłka trafiła do Zarandii. Gruzin, w przeciwieństwie do podobnej sytuacji z meczu z Wisłą, tym razem nie zachował zimnej krwi, uderzając szybko w kierunku bramki. Piłkę odbił bramkarz gospodarzy. W 32. minucie na wysokości zadania musiał stanąć Pavels Steinbors, który popisał się fantastyczną interwencją, przenosząc nad poprzeczkę dobre uderzenie Pospisila z dystansu. Przed przerwą jeszcze dwukrotnie swoich sił spróbował najaktywniejszy z przodu Zarandia, ale obie próby nie przyniosły goli. Do przerwy bramki nie padły.

Sześć minut po rozpoczęciu drugiej połowy skutek przyniósł wysoki pressing Arki. Michał Janota przejął piłkę w polu karnym Jagiellonii, wykorzystując błąd Ivana Runje, minął obrońcę i ze spokojem strzelił obok Kelemena, dając żółto-niebieskim prowadzenie. Po zdobytej bramce Arkowcy dość mocno się cofnęli, co szybko wykorzystała Jagiellonia. W 56. minucie Novikovas wyszedł sam na sam ze Steinborsem i jeszcze się pomylił, strzelając obok bramki. Chwilę później był już jednak remis. Karol Świderski uderzył precyzyjnie zza pola karnego i piłka wpadła do bramki tuż przy słupku, obok bezradnego bramkarza Arki. Świderski ustrzelił dublet w pierwszym pojedynku Arki z Jagiellonią, a w 64. minucie wyrównał to osiągnięcie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Świderski przeskoczył Deję i Jankowskiego i głową skierował piłkę do bramki. W 78. minucie Arkowcy w końcu stworzyli niezłą sytuację. Wprowadzony z ławki Siemaszko rozegrał akcję z Aankourem, a tego ostatniego uprzedził w ostatniej chwili Kelemen. Pięć minut później było 3:1. Novikovas dostał piłkę przed polem karnym Arki i zdecydował się na uderzenie, które znalazło drogę do bramki Steinborsa. Arkowcy do końca próbowali powalczyć o bramkę, która dałaby jeszcze nadzieję na wyrwanie białostoczanom choćby punktu. W końcówce do dośrodkowania z prawej strony dobrze złożył się Siemaszko, którzy uderzył futbolówkę głową. Ten strzał obronił Kelemen, a dobitka Jankowskiego trafiła w słupek, po czym w dużym zamieszaniu pod bramką golkiper Jagiellonii złapał piłkę. W doliczonym czasie gry po stracie piłki Roman Bezjak bezpardonowo wyciął od tyłu Marcusa. Sędzia pokazał napastnikowi Jagiellonii żółtą kartkę, ale po bardzo krótkiej konsultacji VAR zamienił tę karę na czerwoną kartkę.

Żółto-niebiescy przegrali w lidze po dwóch efektownych zwycięstwach i po 17. kolejce będą wciąż na 9. miejscu w tabeli. Okazję do rewanżu będą mieć już we wtorek. O 20:30 w Gdyni zagramy z Jagiellonią mecz 1/8 finału Pucharu Polski.