PZPN chciał przed tym sezonem zlikwidować rewanże w ćwierćfinałach i półfinałach Pucharu Polski. Los zadrwił z PZPN. Arkę i Jagiellonię czeka listopadowo-grudniowy dwumecz, w którym na przestrzeni czterech dni zmierzą się ze sobą w Białymstoku i Gdyni. Zdania na temat rangi obu spotkań są podzielone. Ważniejsze wydaje się to pucharowe – wszyscy czujemy, jak istotny jest Puchar Tysiąca Drużyn, a marzy nam się kolejny wyjazd na Stadion Narodowy. Jednak nigdzie nie jest powiedziane, że Arkowcy nie mogą upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu. Zwłaszcza, że są w bardzo dobrej dyspozycji.

Jednak rywal w piątkowy wieczór będzie zdecydowanie z górnej półki. Jagiellonia posiada w tym sezonie dużą siłę i z czystym sumieniem można powiedzieć, że jest jednym z faworytów do mistrzostwa Polski. Podopieczni Ireneusza Mamrota grają nie tylko skutecznie, ale też niezwykle efektownie, za co są często chwaleni. Tworzą monolit – nie mają w składzie ogniw, które byłyby wyraźnie słabsze od pozostałych. Kiedy rozpoczynającym rozgrywki w pierwszym składzie napastnikom Bezjakowi i Sheridanowi przytrafiła się zniżka formy, na ich miejsce wskoczył Karol Świderski i była to zmiana jeden do jednego. Skazą na tym obrazie drużyny potrafiącej pokonać każdego jest jednak jej ostatnie spotkanie w Gdańsku, przegrane 2:3 głównie przez własną bojaźliwość wobec gospodarzy. I nie była to pierwsza wpadka Jagi w tym sezonie – dość wspomnieć niewytłumaczalne logicznie aż do dziś 0:4 u siebie ze Śląskiem Wrocław czy 2:3 z Miedzią Legnica, także na własnym boisku. Wypadkową takiej pozbawionej stempla ,,jakość gwarantowana” dyspozycji jest już 5 punktów straty do lidera. W piątek do tego białostoczanie będą musieli sobie radzić bez podstawowego lewego obrońcy Guilherme, który w potyczce w niemieckim mieście obejrzał czwarty żółty kartonik w sezonie.

A naprzeciwko nich stanie Arka Gdynia. Arka Gdynia, która w poniedziałek zagrała najlepszy mecz w sezonie i w kapitalnym stylu rozbiła Wisłę Kraków 4:1 i było to potwierdzenie ostatniej formy gdynian – wygrali oni aż pięć spośród poprzednich ośmiu potyczek ligowych, do tego dokładając dwie wiktorie w Pucharze Polski. Z kolei bilans ostatnich dwóch spotkań to dwa zwycięstwa i stosunek bramek 8:1. Do tego Żółto-Niebiescy z meczu na mecz coraz lepiej wyglądają pod względem statystyk. Zbigniew Smółka zapowiadał, że będzie dążył do dominacji swojej drużyny na boisku i rzeczywiście, utrzymanie przy piłce czy atak pozycyjny idą cały czas do przodu. Wydaje się., że tą efektowną grą ostatnich tygodni szkoleniowiec Arki zbiera żniwa ciężkiej pracy u podstaw i cierpliwości, jaka panowała w Gdyni w pierwszej fazie piłkarskiej jesieni. Co może przemówić na niekorzyść Żółto-Niebieskich? Z pewnością zmęczenie poniedziałkowym pojedynkiem, niezwykle przecież energetycznym z ich strony. A w perspektywie jest przecież jeszcze niedaleki mecz pucharowy, który dla dużej części kibiców jest istotniejszy od tego ligowego. Arkowcy są jednak głodni rewanżu na gospodarzach za porażkę u siebie z 2. kolejki, ale przede wszystkim za rollercoaster, który sprawiła im Jagiellonia w poprzednim sezonie – pamiętamy przecież dwa gole stracone w doliczonym czasie gry. Przed spotkaniem z Wisłą pisaliśmy w jego zapowiedzi, że kluczem do trzech punktów będzie opanowanie środka pola, agresywność w grze, a przede wszystkim oddawanie dużej liczby strzałów. Wszystko to potwierdziło się potem na boisku, a piłkarze odnieśli efektowny triumf przede wszystkim właśnie dzięki odwadze w uderzaniu na bramkę przeciwnika – takich uderzeń wykonali aż 31! Tym razem do kompletu oczek należy utrzymać poziom pewności siebie w poczynaniach boiskowych, a oprócz tego spróbować zaskoczyć gospodarzy skrzydłami. Ponadto w piątkowy wieczór dojdzie przy Słonecznej do bardzo ciekawego pojedynku trenerówIreneusz MamrotZbigniew Smółka są szkoleniowcami wyciągniętymi przez kluby Ekstraklasy z I ligi i pokazującymi, że warto szukać właśnie tam. Obaj nadali (bądź są w trakcie nadawania) swoim drużynom własnego stylu, opartego na grze ładnej dla oka, mądrej i poukładanej, w której każde ogniwo łańcucha wie, jaki jest zakres jego obowiązków. Kto okaże się górą w jednym ze szlagierów 17. kolejki Ekstraklasy? Tego nie wiemy, ale piłkarska Polska ostrzy sobie zęby na ten mecz. Spotkają się bowiem ze sobą kandydat do mistrzostwa, który chce się odkuć za ubiegłotygodniowe niepowodzenie, i zespół zachwycający w ostatnich spotkaniach wszystkich ekspertów i bezstronnych kibiców. Dajmy im więc show, na które czekają. Znany pieśniarz disco-polo, utożsamiający się z Jagiellonią Zenon Martyniuk, w jednym ze swoich przebojów śpiewa ,,los chce ze mną grać w pokera, raz mi daje, raz zabiera”. Zróbmy więc wszystko, żeby w piątek w Białymstoku los zabrał gospodarzom, a dał Arce. Mamy nadzieję, że po meczu kibice wicemistrza Polski śpiewać będą raczej ,,jak do tego doszło, nie wiem” aniżeli ,,cuda przecież się zdarzają i marzenia się spełniają”. Potrzebna jest w tym celu przede wszystkim konsekwencja. Nasza Areczka, ole, żółto-niebieska, ole!

 

Przewidywane składy:

Jagiellonia: Kelemen – Burliga, Runje, Mitrović, Boedvarsson – Frankowski, Romańczuk, Poletanović, Pospisil, Novikovas – Świderski.

Arka: Steinbors – Zbozień, Helstrup, Marić, Marciniak – Zarandia, Deja, Nalepa, Janota, Aankour – Jankowski.