W środę w blamażu reprezentacji U-20 wzięli udział Mateusz Szwoch i Michał Rzuchowski, co w prostej linii przełożyło się na wynik wczorajszego meczu. Trener Paweł Sikora uznał, ze obaj nie nadają się do gry od pierwszej minuty, wobec czego w powstałą lukę wstawił Marcusa da Silvę. Najlepszy strzelec Arki pełni ostatnio rolę swoistego zapchajdziury. Jak każdy piłkarz, zapytany o to odpowie, że "zagra tam, gdzie zdecyduje trener", ale ustawienie go na rozegraniu to chyba najdziwniejszy i najmniej trafiony pomysł trenera w dotychczasowej pracy z Arką. Wstawianie piłkarza, który żyje z szybkości i wolnej przestrzeni, w największy młyn to jak zamknięcie drapieżnika do klatki. Nie mamy do Marcusa pretensji, to nie jest jego środowisko. Najdziwniejsze było jednak to, że efekty tego eksperymentu widać było już po dwudziestu minutach, a mimo tego, korektę ustawienia dokonano w... 78 minucie. Na ostatni kwadrans wszedł Michał Rzuchowski i harował jak dzik. Nikt nie wmówi nam, że nie miał siły na całą połowę. Czasami jedna roszada w podstawowym składzie sprawia, że gra przestaje funkcjonować jak należy i chyba wczoraj mieliśmy tego przykład. Arka nie potrafiła utrzymać się przy piłce na połowie Miedzi, a z przodu brakowało piłkarza, który wejdzie w drybling, zrobi przewagę, złamie schemat.
Druga kwestia, którą zaważyła na wyniku meczu, to temat sędziego. Tomasz Wajda jest arbitrem z bardzo wysoką średnią pokazywanych kartek. W ostatnich 27 meczach, które prowadził pokazał aż 19 czerwonych kartek! Chyba żaden inny sędzia w Polsce nie ma takiej średniej. Wobec tego - zasadnicze pytanie. Czy trenerzy przedstawili przed meczem tę statystykę piłkarzom i uczulili ich na restrykcyjnie prowadzącego mecze arbitra? Czy w przerwie meczu któryś z trenerów zakazał mającym żółte kartki Aleksandrowi i Szubertowi ewentualnych prób wymuszania rzutów karnych? Wiadomo, mądry Polak po szkodzie, ale takie profilaktyczne działanie wydaje się nam oczywistym, znając dobrze charakterystykę sędziego. Trener Sikora słusznie po meczu podkreślił, że gra Arki często zależy od przygotowania mentalnego. Niedoświadczony napastnik, gdy zespołowi nie idzie, ma częściej inklinacje ku temu by rozstrzygnąć wynik jednym teatralnym padem w polu karnym rywala. Szubert zrobił to nieudolnie, wyjątkowo nieodpowiedzialnie, ale jak sam powiedział, nie miał w głowie tego, że ma żółtą kartkę. Arka dobrze weszła w drugą połowę i gdyby Szubert został na boisku, może którąś z sytuacji udałoby się zakończyć bramką? Tego się już nie dowiemy, ale wątpliwości pozostaną...
Żeby być w zgodzie z prawdą, zawiódł nie tylko Szubert. Bardzo słabe zawody zagrali Arek Aleksander i Marcin Radzewicz. W słabszej formie niż na początku sezonu jest też Radosław Pruchnik. W przeciwwadze należy postawić doświadczonych stoperów i Michała Szromnika. "Jarza" i "Sobi" są klasą dla siebie. Wczoraj zwłaszcza rozgrywający 150. mecz w Arce Krzysiek Sobieraj prezentował się nienagannie, kasując kilka groźnych ataków Miedzi. O formie "Szroma" było na łamach naszego serwisu sporo. Wiele osób zarzucało nam przedwczesne chwalenie młodego bramkarza, ale Michał podtrzymuje świetną dyspozycję i wczoraj znowu bardzo pomógł zespołowi.
Przed Arką trzy bardzo trudne wyjazdy. W zasadzie dwa, bo po meczu w Katowicach zespół nie wraca do Gdyni. Arkę stać w tych meczach równie dobrze na 9, jak i 1 punkt. Wszystko zależy od podejścia, koncentracji, woli walki piłkarzy i taktyki oraz motywacji trenera. Paweł Sikora wiele razy udowadniał, że świetnie wyciąga wnioski z niepowodzeń i teraz przed nim znakomity materiał do analizy. Arka zdobyła z Okocimskim i Miedzią zaledwie 1 punkt. Co w tych meczach zawiodło? Co można poprawić, a co utrwalić? Po meczu w Brzesku piłkarze żałowali, że na okazję do rehabilitacji muszą czekać aż dwa tygodnie. Teraz wchodzą w rytm gry co 3 dni, który służył im w sierpniu. Czas pokazać charakter i wrócić na właściwe tory!
mazzano