Po słabym, ale wyrównanym , Arka zremisowała bezbramkowo z czerwoną latarnią I ligi - Miedzią Legnica. Żółto-niebiescy ponownie przespali pierwszą połowę i obudzili się dopiero po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Szubert.
Arka Gdynia - Miedź Legnica 0:0
Arka: Michał Szromnik - Dawid Kubowicz, Krzysztof Sobieraj, Tomasz Jarzębowski, Piotr Tomasik - Adrian Budka, Radosław Pruchnik, Marcus da Silva (90' Paweł Wojowski), Marcin Radzewicz (78' Michał Rzuchowski) - Michał Szubert - Arkadiusz Aleksander (81' Marco Aurélio)
Miedź: Aleksander Ptak - Krzysztof Wołczek, Daniel Tanżyna, Adrian Woźniczka, Mariusz Zasada - Piotr Madejski, Radosław Bartoszewicz (65' Piotr Kasperkiewicz), Adrian Cierpka (88' Mateusz Fedyna), Mateusz Szczepaniak (79' Marcin Garuch), Wojciech Łobodziński - Jakub Grzegorzewski.
Żółte kartki: Szubert, Sobieraj, Aleksander, Budka - Bartoszewicz, Szczepaniak, Cierpka.
Czerwona kartka: Michał Szubert (53. minuta, Arka, za drugą żółtą).
Widzów: 4673
Dwutygodniowa przerwa nie wystarczyła, by Arkowcy wrócili do optymalnej dyspozycji. Zespół trenera Pawła Sikory ponownie przespał całą pierwszą połowę, która stanowiła swoistą antyreklamę I ligi. Druga połowa rozpoczęła się jeszcze gorzej - Michał Szubert zachował się niezbyt roztropnie i mając na koncie żółtą kartkę, postanowił powalczyć w stykowej sytuacji o rzut karny dla Arki. Sędzia nie dał się nabrać i Arka musiała radzić sobie w osłabieniu. Wówczas jednak w drużynę wstąpiły nowe siły i Arka rozegrała swój najlepszy kwadrans w tym meczu. Niestety bramka nie padła, a w rewanżu Miedź zatrzymał świetnie dysponowany Michał Szromnik.
Trener Paweł Sikora zaprezentował dziś kibicom Arki w nowej roli Marcusa da Silvę, który przejął funkcję rozgrywającego od Mateusza Szwocha. Młody pomocnik w środę rozegrał 90 minut w meczu reprezentacji U-20 i trzy dni nie wystarczyły, by należycie zregenerował swój organizm. Niestety kibice szybko za nim zatęsknili. Brazylijczyk w środkowej strefie był zagubiony, nie potrafił przetrzymać piłki ani wykorzystać swojego największego atutu, czyli szybkości. Eksperyment zakończył się klapą, ale po tym meczu należy obronić Marcusa, bo poruszał się w zdecydowanie nieprzyjaznym i nieznanym sobie środowisku. Pod formą od dwóch meczów jest też Radosław Pruchnik, nic więc dziwnego, że akcjom Arki od początku meczu brakowało tempa i rozmachu. W zastępstwie można było zobaczyć sporo gry taktycznej, wysokiego pressingu i wybijania się nawzajem z rytmu. Ponad 4,5 tysiąca widzów pierwsze, skromne, emocje przeżyło w doliczonym czasie gry pierwszej połowy...
Znacznie ciekawiej było przerwie. Zmotywowana Arka ruszyła do ataku i gdy wydawało się, że może być tylko lepiej, kubeł zimnej wody na głowę kibiców wylał Michał Szubert. W znany tylko sobie sposób próbował wymusić rzut karny i po chwili musiał opuścić murawę. Sędzia podjął właściwą decyzję, a Szubert powinien w takich momentach pamiętać czy ma czyste konto, czy jednak tego typu próba jest zbyt ryzykowna. Na zegarze była 53 minuta, ale Arkowcy jakby mając w pamięci mecz w Płocku, frontalnie zaatakowali. Arka rozegrała bardzo dobry kwadrans, piłka fruwała z lewej do prawej strony, i odwrotnie, pola karnego Miedzi, ale zabrakło stempla i wyczekiwanej bramki. Szkoda. Odpowiedź gości była natychmiastowa. Dalsza część meczu należała właśnie do nich, na szczęście na wysokości zadania stanął chwalony przez nas od początku sezonu Michał Szromnik. W 68 minucie doskonale obronił strzał z siedmiu metrów, po chwili wyjął lecący przy słupku strzał Szczepaniaka, a w 77 minucie zatrzymał mocny strzał Łobodzińskiego. Ostatecznie, uratował kolejny punkt dla Arki i potwierdził, że pochwały nie były na wyrost. Miejmy nadzieję, że słabo grający dziś piłkarze ofensywni pójdą jego śladem i osiągną już wkrótce formę na miarę gry o ekstraklasę!