Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 0:1 (Flavio Paixao 90')

Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Adam Danch, Adam Marciniak - Marcus da Silva (60' Luka Zarandia), Dawid Sołdecki, Michał Nalepa, Mateusz Szwoch, Patryk Kun (79' Patryk Kun) - Rafał Siemaszko (46' Grzegorz Piesio)
Lechia: Dusan Kuciak - Paweł Stolarski (73' Mato Milos), Joao Nunes, Błażej Augustyn, Grzegorz Wojtkowiak, Simeon Sławczew, Daniel Łukasik, Milos Krasić, Flavio Paixao, Rafał Wolski (88' Romario Balde), Marco Paixao

Żółte kartki: Siemaszko, Marcus, Nalepa, Marciniak - Stolarski, Wolski, Wojtkowiak
Widzów: 14 113


Od pierwszych minut meczu było widać, że na boisku nie zabraknie agresji i walki wręcz. Już w 2. minucie przedzierający się prawą stroną Patryk Kun został wycięty, a dodatkowo Błażej Augustyn kopnął piłkę prosto w twarz zawodnika Arki. Sędzia odgwizdał jednak tylko rzut wolny dla Arki, nie karząc indywidualnie obrońcy Lechii. Ze stałego elementu gry nic nie wynikło. Po chwili groźnie zrobiło się po drugiej stronie boiska. Goście przeprowadzili szybką akcję, a Stolarski zgrał piłkę na pierwszy słupek do Krasicia. Uderzenie pomocnika Lechii świetnie odbił Pavels Steinbors. W pierwszych minutach to goście posiadali inicjatywę, potem Arkowcy się otrząsnęli i częściej byli przy piłce. Oglądaliśmy jednak głównie festiwal przewinień. W 18. minucie Mateusz Szwoch dośrodkował z rzutu rożnego, piłka trafiła w rękę jednego z rywali, po chwili dotarła do Patryka Kuna, który został nadepnięty przez Nunesa w polu karnym gości. Sędzia Stefański nie podyktował rzutu karnego mimo konsultacji z wozem VAR i nakazał wznowić grę wrzutem z autu. Jak pokazały powtórki, Arce należał się rzut karny w tej sytuacji. W 36. minucie Wolski posłał dośrodkowanie w pole karne Arki, a tam do bramki z 5. metrów nie był w stanie trafić Augustyn. Niedługo później po kolejnym rzucie wolnym bitym przez Wolskiego Arkowcy długo mieli problemy z oddaleniem zagrożenia, w końcu udało się jednak wyekspediować piłkę z dala od szesnastki.

W przerwie kontuzjowanego Siemaszkę zmienił Grzegorz Piesio. Na początku drugiej odsłony zaatakowała Arka. Najpierw Kun podał wzdłuż pola karnego, ale tam nikt nie zamknął akcji. Po chwili strzał Sołdeckiego poszybował nad bramką. W 52. minucie po przebitce na połowie żółto-niebieskich piłka poleciała w pole karne, a tam dobrą decyzję podjął Steinbors, który wyszedł z bramki i uprzedził Marco Paixao. Dziewięć minut później Wolski wykonywał kolejny rzut wolny. Tym razem zdecydował się na uderzenie, a piłkę w znakomity sposób zatrzymał Pavels Steinbors. W 63. minucie z lewej strony dośrodkował Grzegorz Piesio, a centra omal zaskoczyła Dusana Kuciaka, mijając słupek w niedużej odległości. W 68. minucie po dośrodkowaniu Wolskiego z rzutu wolnego piłkę do bramki skierował Marco Paixao, ale po konsultacji VAR gol słusznie nie został uznany - zawodnik Lechii był na spalonym. W kolejnych minutach Arkowcy wykonywali kilka wrzutów z autu z prawej strony, ale żaden z nich nie przyniósł większego zagrożenia pod bramką gości. W 82. minucie Marco Paixao skorzystał z pomyłki Michała Marcjanika i z 18. metrów uderzył obok bramki. W ciągu sześciu doliczonych do drugiej połowy minut Arka dała się zepchnąć do głębokiej defensywy i straciła gola na minutę przed końcem. Goście krótko rozegrali rzut rożny. Krasić dośrodkował wprost na głowę Flavio, a ten pokonał Steinborsa.

Do Arkowców można mieć duże zastrzeżenia po tym meczu. Zbieraninie indywidualności mieli przeciwstawić jedność i zespołowość, ale na boisku nie było tego widać. Nie sprawdziła się też taktyka posyłania długich piłek najpierw na Rafała Siemaszkę, a potem na zastępującego go na szpicy Patryka Kuna. Arka nie stworzyła właściwie ani jednej bardzo groźnej sytuacji do zdobycia bramki. Niezrozumiałe są tez decyzje Leszka Ojrzyńskiego o wystawieniu nie grającego ostatnio Marcusa, rozbiciu stałej pary środkowych obrońców Marcjanik - Helstrup, czy wystawieniu na pozycji wysuniętego napastnika Patryka Kuna. Na pewno nie takiej gry oczekiwaliśmy w tak ważnym meczu.