Leszek Ojrzyński:

Wiadomo, że mecz z Piastem jest jedna z tych siedmiu bitew - można to porównać do wojny o utrzymanie. Gramy u siebie, jeden punkt z Wisłą Płock nam to zagwarantował. Ostatnio było blisko żeby u siebie wygrać, ale się nie udało. Mamy nadzieję, że teraz będzie lepiej.

Każdą serię można przerwać, każdy mecz jest inny. Decyduje dyspozycja dnia, czasem gapiostwo czy pomyłka zawodnika czy też sędziego. Piast wcześniej nie grał rewelacyjnie, ale wygrał 4:3 na Śląsku Wrocław. Teraz jest po prostu mecz z Piastem. My musimy być pewni siebie i z wiarą podejść do meczu. Ale musimy też być bardziej skoncentrowani. Będziemy reagować na boisku. Chciałbym żeby presja nie odbiła nam się czkawką. Wiemy o co gramy, od początku mówiło się, że Arka gra o utrzymanie, potem w pewnym momencie było blisko ósemki. Walczymy o byt dla Gdyni i stajemy przed pierwszą bitwą.

Miło jest dobrze zacząć i to daje dodatkowego tlenu, pewności zawodnikom. To jednak nie koniec, jeszcze 6 meczów przed nami, będziemy robić wszystko żeby każdy mecz zagrać jak najlepiej. Wiemy, że końcówka jest najważniejsza, ale dobry początek może ułatwić to, żeby ekstraklasa została w Gdyni.

Wtorek to inna bajka – na to przyjdzie czas. Przede wszystkim mamy jednak mecz ligowy – nie ma co myśleć na razie o tej przygodzie, która czeka nas we wtorek. Przed wtorkiem jest piątek. Obyśmy byli skuteczniejsi od Piasta.

Rafał Siemaszko był z Wisłą jedynym zdrowym napastnikiem. Pod koniec meczu zastąpił go Darek Formella. Przemek Trytko jest już do dyspozycji. Zobaczymy jak to się ułoży. Na Rafała bardzo liczę, ten ostatni mecz z Piastem też był dla niego bardzo udany – był na nim karny i zdobył bramkę.

Każdy zawodnik jest dla mnie skarbem. Nie wiadomo jaka sytuacja będzie we wtorek czy później. Każdy zawodnik musi być gotowy na to, że zostanie wezwany na dany mecz i musi jak najlepiej się zaprezentować.

Ustawienia w dwóch ostatnich meczach były podobne, tylko personalia były inne. Każdy mecz jest inny i zobaczymy jaka będzie sytuacja i jaka będzie też pogoda. Kiedyś miałem sytuację, że ulewa spowodowała że zrobiłem dwie zmiany w składzie przed meczem. I dobrze to wspominam bo wygraliśmy. Zawodnik zmieniony nie był zadowolony, ale dla zespołu to się opłaciło. W jakim ustawieniu mamy zagrać wiemy, tu nie będę zdradzał, ale jak się wszystko potoczy to będziemy mądrzejsi w trakcie spotkania.

Nie możemy z powrotem ściągnąć Szymona Lewickiego z powodu regulaminu. Kiedyś w Anglii były takie zasady, że można było piłkarza ściągnąć na 2-3 tygodnie, ale u nas jest inaczej. Może i Szymon by się przydał, ale nie ma takiej możliwości.

Druga połowa meczu z Wisłą była za bardzo szarpana i nerwowa. W defensywie robiliśmy co mogliśmy. W ofensywie za szybko pozbywaliśmy się piłki. Pewne rzeczy były nowe dla chłopaków, nowy trener, nowe pomysły. Byłem zadowolony z zawodników. Gdyby nie ostatnia akcja byłbym jeszcze bardziej. Fajnie byłoby jeszcze grać ładnie.  Na tym etapie punkty są jednak na pierwszym miejscu.

Mieliśmy trochę dni na pracę, żeby przyjrzeć się zawodnikom i porozmawiać. Od tej pory tak naprawdę zaczynamy grać o 3 punkty.

Mało jest czasu do wtorku. W sobotę powinien się odbyć rozruch. Niedziela powinna być wolna. W poniedziałek ruszamy do Warszawy a we wtorek już gramy. Zostaje nam tylko trening w Warszawie, nie wszystko można tam pokazać, odkryć, bo Lech jako gospodarz będzie trenował przed nami i możliwe, że ktoś nas będzie obserwował. Przyjdzie czas na Puchar Polski, mamy to logistycznie zaplanowane.

Dzisiaj byliśmy w Mostach, wcześniej w Cetniewie – tamte boiska są lepsze od naszego boiska treningowego. Wiemy też jaka jest teraz aura. Boisko nie jest w takim stanie jak byśmy sobie życzyli. Zobaczymy jak to będzie dalej. Te podróże mogą być atutem i odskocznią, ale mogą też być męczące – trzeba jechać i wracać. Oby się wszystko poprawiło, w tym pogoda.

Krzysztof Sobieraj:

Musimy zagrać skutecznie – w tyłach i ofensywie. Zneutralizować kluczowych zawodników – Żivca i Badię – na tych postaciach powinniśmy się skupić. Mocno dali się nam wcześniej we znaki. Mamy nakreślony plan. Zaczęliśmy od porażki z Lechią, nie dowieźliśmy zwycięstwa z Wisłą Płock, wiec wierzę, że teraz będzie do trzech razy sztuka i wygramy mecz, który będzie kluczowy.

Jakbyśmy tego nie nazwali, to jest bardzo ważne spotkanie. Można odskoczyć od Piasta na 4 punkty i nie sądzę, że zespoły które są w dolnej ósemce nagle się obudzą i zaczną wszyscy wygrywać. Cieszymy się, że gramy 4 mecze u siebie i chcemy to wykorzystać.

Dwa gole stracone z Lechią, jeden z Wisłą. Wychodzi na to, że powinno być na zero w tyłach. Nic takiego kopa nie da jak zwycięstwo, tym bardziej przed wtorkiem.

Trener Niciński miał na mnie inną filozofię, zostawiał mnie bardziej z tyłu żebym zabezpieczał. Trener Ojrzyński inaczej to widzi i w niektórych fragmentach jestem pod bramką przeciwnika. Ja się mogę cieszyć że się zapędzam do przodu i jest szansa żeby przeciwnik był zaabsorbowany, i żebym miał okazję do strzelenia gola. Parametry mam odpowiednie i trener będzie się starał ze mnie korzystać także z  przodu.

Płyta główna Stadionu Miejskiego jest w katastrofalnym stanie. Dzieję się coś złego. Ten piach i stan boiska woła o pomstę do nieba. Kiedyś była to jedna z najlepszych płyt w Polsce, teraz jest chyba jedną z najgorszych.

Marcin Warcholak:

Trochę się zmieniło od przyjścia trenera Ojrzyńskiego. Teraz duży jest nacisk na wyrzuty z autu. Cieszymy się, że po takim stałym fragmencie, trenowanym przez nas, przyniosło to skutek. Nic tylko to powielać i oby to jak najczęściej wpadało. Nigdy nie trenowałem specjalnie wyrzutów z autu. Taki się urodziłem, taką mam genetykę po tacie i nic się w tym względzie nie zmieniło.