Arka jechała do Niepołomic drugi raz w ciągu tygodnia, podróżując autokarem przez cały kraj. Dariusz Marzec liczył, że te wojaże nie wpłyną na dyspozycję fizyczną gdynian. Do boju przy ul. Kusocińskiego desygnował jedenastkę, w której względem rywalizacji w Pucharze Polski pojawili się Daniel Kajzer, Haris Memić, Christian Aleman, Paweł Sasin i debiutujący w żółto-niebieskich barwach Łukasz Wolsztyński - doszło więc do pięciu roszad w wyjściowym składzie. Tomasz Tułacz w bramce postawił tym razem nie na Gabriela Kobylaka, a na Mateusza Górskiego. Na lewej stronie defensywy gospodarzy od pierwszej minuty oglądaliśmy tym razem Marcela Pięczka zamiast Michała Mikołajczyka, w napadzie - Szymona Kobusińskiego zamiast Jewhena Radionowa. Tymczasem Hubert Tomalski nie wybiegł na plac gry na swojej nominalnej pozycji prawego skrzydłowego, a na ,,dziesiątce". Zmiany w szeregach Puszczy miały więc zdecydowanie zmienić oblicze zespołu względem spotkania wtorkowego.

Mecz zaczął się od nieśmiałych prób obu drużyn. W 4. minucie Tomalski przebiegł z piłką kilka metrów i uderzył sprzed pola karnego, ale skierował futbolówkę w środek bramki, wprost do koszyczka Kajzera. Po chwili pod drugą bramką w niezłej sytuacji na linii szesnastki znalazł się Wolsztyński, jednak jego próba nie sprawiła Górskiemu najmniejszych problemów. Niedługo później z ostrego kąta strzelał Kobusiński, ale Kajzer spokojnie poradził sobie z tym wydarzeniem. W 11. minucie gospodarze sprytnie rozegrali korner, do uderzenia sprzed szesnastki doszedł ponownie Tomalski, a piłka po rykoszecie od jednego z Arkowców musnęła słupek bramki Kajzera. Dwanaście minut później Aleman ładnym podaniem wyprowadził na dobrą pozycję Żebrowskiego, ale ofensywny gracz żółto-niebieskich wyrzucił się do boku. Potem schodził jeszcze do środka, ale strzał ,,Żebra" został zablokowany. W 28. minucie po faulu na Wolsztyńskim podopieczni Marca mieli rzut wolny tuż sprzed pola karnego Puszczy. Do piłki podszedł Deja, uderzył mocno i celnie, jednak Górski opuszkami palców sparował futbolówkę na rzut rożny. Jak się później okazało, była to najlepsza szansa Arki na gola w pierwszej połowie. Po kolejnych pięciu minutach Kajzer kapitalnie interweniował po kolejnej próbie Tomalskiego z dystansu. Już chwilę później niepołomiczanie byli jeszcze bliżej celu - Serafin strzelał z rzutu wolnego z 17 m, a piłka po raz drugi otarła się o słupek i wyszła poza boisko. Tuż przed przerwą w doskonałej sytuacji znalazł się jeszcze Sebastian Górski, ale piłka przeleciała obok prawego słupka bramki Arkowców. Do przerwy w Niepołomicach bramek nie oglądaliśmy.

Druga część rywalizacji rozpoczęła się od mocnego uderzenia. W 46. minucie Puszcza zabrała piłkę Arce na swojej połowie, przeprowadziła szybką kontrę, Bartosz z prawego skrzydła dostarczył futbolówkę znajdującemu się w polu karnym Kobusińskiemu, a ten precyzyjnym strzałem przy lewym słupku bramki Kajzera dał prowadzenie gospodarzom. 10 minut później było już 0:2. Sebastian Górski dośrodkował z lewej flanki, a nieatakowany przez nikogo Memić nieczysto trafił w piłkę i zapakował ją do własnej siatki, w swoim drugim meczu w żółto-niebieskich barwach zaliczając samobója. Arkowcy nie wychodzili z szoku, stali na murawie jak oszołomieni, a Puszcza grała. Po kolejnych czterech minutach Deja zagrał ręką we własnej szesnastce, a sędzia Małyszek bez wahania wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze od bramki Kajzera podszedł Stefanik i z wielkim luzem pokonał golkipera Arki, umieszczając piłkę w lewym rogu bramki gdynian. W 66. minucie Deja próbował szczęścia potężnym uderzeniem z 35 m, ale pomylił się dość wyraźnie. Trzy minuty później Kobusiński oddał lekki strzał z pola karnego wprost w ręce Kajzera. Po kolejnych 120 sekundach litości już jednak nie było. Piłkarze Tułacza przeprowadzili kolejną wzorową kontrę, sfinalizowaną celnym uderzeniem Kobusińskiego w długi róg bramki Kajzera, a futbolówka zatrzepotała w siatce i mieliśmy już do czynienia z pogromem. Do końca meczu żółto-niebiescy nie stworzyli już zagrożenia pod bramką niepołomiczan.

Powiedzieć, że Arka zagrała w niedzielne popołudnie bezbarwnie, to nic nie powiedzieć. W szeregach gdynian nie funkcjonowało właściwie nic. Świeżość i dynamika leżały. Drużyna wybiegła na plac gry w eksperymentalnym zestawieniu i niespecjalnie wiedziała, co ma grać. Dominowało zagubienie i niepewność. Telepanie się przez całą Polskę autokarem dwa razy w tygodniu w dwie strony nie było dobrym pomysłem. Zespół zapłacił dzisiaj za sumę błędnych decyzji szalenie ważnymi w kontekście tabeli punktami. Oby łomot, jaki sprawiła dzisiaj piłkarzom Marca Puszcza, zadziałał na nich jak zimny prysznic, otrzeźwiający i pobudzający do stuprocentowej walki na 120% w każdym kolejnym spotkaniu. W najbliższą sobotę o 12:40 w Gdyni Arkowcy podejmą Górnika Łęczna i będzie to niebywale ważny pojedynek, biorąc pod uwagę kształt tabeli po 19. kolejce. W tej żółto-niebiescy plasują się bowiem na 5. miejscu, tracąc cztery punkty do ŁKS-u i GKS-u Tychy oraz sześć do najbliższego rywala, a mając jedno oczko przewagi nad Radomiakiem i dwa nad Miedzią Legnica. W zmaganiach z ekipą z Lubelszczyzny będą musieli sobie dodatkowo poradzić bez Adama Dei w środku pola, bowiem defensywny pomocnik dziś obejrzał swoją czwartą żółtą kartkę w sezonie.


Puszcza Niepołomice - Arka Gdynia 4:0

Bramki: Kobusiński 46' i 71', Memić 55' (s), Stefanik 60' (k)

Puszcza: Górski - Cikos, Hladik, Żarskis (56' Stefanik), Pięczek - Bartosz (81' Wyjadłowski), Serafin, Knap, Tomalski (64' Rakoczy), Górski (81' Mucha) - Kobusiński (81' Radionow).

Arka: Kajzer - Ślesicki (46' Skóra), Danch, Memić, Valcarce - Żebrowski (83' Mazek), Deja, Łabojko (56' Siemaszko), Aleman (46' da Silva), Sasin - Ł. Wolsztyński.

Żółte kartki: Bartosz, Kobusiński, Cikos, Mucha - Deja.

Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin).