Arka jest w trakcie drugiej z trzech krótkich wyjazdowych serii w tej rundzie. Jest w dobrej dyspozycji, tydzień temu zainkasowała pierwsze trzy punkty w sezonie. I zrobi wszystko, żeby w piątkowy wieczór powtórzyć ten scenariusz.
Arkowcy kampanię 2018/2019 rozpoczęli od dwóch potyczek poza Gdynią – meczu o Superpuchar w Warszawie i spotkania przy Reymonta z Wisłą Kraków. Zdobyli wtedy trofeum i zapisali punkt, który należy szanować. Teraz po triumfie przy Łukasiewicza w Płocku ruszają na podbój Kielc. Przed nimi w dalszej fazie rundy jeszcze budząca najwięcej emocji przygoda związana z dwoma z rzędu wyjazdami – do Wrocławia i Gdańska. To jednak dopiero za dwa miesiące. Póki co trzeba skupić się na starciu przy Ściegiennego. Co ciekawe, w poprzednich rozgrywkach Żółto-Niebiescy także podejmowali Wisłę Płock i Koronę ,,po sobie”. Pierwszy mecz wtedy przegrali 0:2, drugi wygrali 3:0. Wierzymy, że tym razem uda się wywalczyć sześć punktów. Jesteśmy w połowie drogi po taki rezultat.
-Jest gorzej niż rok temu?
-Tak. Mamy zdecydowanie za mało piłkarzy. Straciliśmy kilku zawodników, nie sprowadziliśmy żadnego.
(…)
-Czeka was walka o utrzymanie?
-Jeśli nie będzie transferów, o których mówiłem, to tak. Wtedy będziemy jednym z kandydatów do spadku. Zarząd doskonale wie, że potrzebujemy wzmocnień i mam nadzieję, że one będą.
To fragmenty wywiadu z trenerem Korony Gino Lettierim opublikowanego w ,,Przeglądzie Sportowym” tuż przed startem sezonu, 20 lipca. Wielu kibiców odebrało wtedy te słowa jako swego rodzaju alibi, jako początek usprawiedliwiania spodziewanej słabej postawy zespołu w nadchodzących rozgrywkach. Z kieleckiego klubu rzeczywiście odeszło latem aż dziesięciu zawodników, w większości podstawowych dla wyjściowej jedenastki Scyzorów – jak Zlatan Alomerović, Radek Dejmek, Goran Cvijanović, Jacek Kiełb czy Nika Kaczarawa. W ich miejsce w ekipie Lettieriego zameldowało się dziewięciu nowych graczy, ale spośród nich tylko autor dwóch bramek w dwóch ostatnich kolejkach Maciej Górski stanowi u progu sezonu wzmocnienie Złocisto-Krwistych. Jednak obawy włoskiego szkoleniowca w obliczu realnej dyspozycji kielczan na początku rozgrywek wydają się być nieuzasadnione. Korona w pięciu meczach dwukrotnie wygrywała i dwukrotnie remisowała, tylko raz przegrywając – z Legią Warszawa. Ten scenariusz przypomina nieco wydarzenia z poprzedniego lata, kiedy też piłkarze z Kielc wydawali się kandydatem do degradacji, a potem w lidze radzili sobie bardzo dzielnie. W pierwszych trzech meczach bramki dla Złocisto-Krwistych strzelał reprezentant bośniackiej młodzieżówki Ivan Jukić – gracz o wysokim zaawansowaniu technicznym, materiał na bardzo dobrego piłkarza. Dwa gole mają na koncie też napastnicy – wspomniany już Górski i Elia Soriano. Gra Scyzorów zazębia się i z pewnością nie będą oni łatwym przeciwnikiem.
Ale Arka także ma swoje atuty. Żółto-Niebiescy podążają drogą wyznaczoną przez Zbigniewa Smółkę i w ostatnim meczu zaczęli zbierać tego żniwa. Arkowcy w nowym sezonie grają mniej siłowo, a bardziej technicznie. Oczywiście nie można popadać w hurraoptymizm po jednym zwycięstwie z drużyną z dołu tabeli, ale wydaje się, że współpraca między naszymi zawodnikami wygląda coraz lepiej i coraz bardziej rozumieją się oni na boisku. Przeciwko Koronie w piątkowy wieczór prawdopodobnie wybiegnie na plac gry trzech jej byłych zawodników – Michał Janota, Goran Cvijanović i Nabil Aankour. Po zainkasowaniu premierowego kompletu punktów w minioną sobotę, w szeregach Arki w kontekście spotkania na Kolporter Arenie często przewija się sformułowanie ,,pójść za ciosem”. I rzeczywiście – chociaż po drugiej stronie ringu stoi już inny bokser niż ten trafiony w poprzedniej rundzie, to owo ,,pójście za ciosem” jest sprawdzianem przede wszystkim dla strony atakującej, nie tej broniącej się – to bokser, który przechodzi do ofensywy i trafia rywala, nie może zadowolić się pierwszym osiągnięciem, ale musi utrzymać koncentrację, ,,pójść za ciosem”, dołożyć kolejną serię i położyć przeciwnika na deski. Najwięcej zależy od tego, który dominuje, a dokładnie – od jego głowy. Arka Smółki chce właśnie na boisku dominować, chce utrzymywać się przy piłce i mieć kontrolę nad meczem. W Kielcach czeka ją więc egzamin z konsekwencji i skupienia na celu – czy zadowoli się pierwszym sukcesem, czy też zachowa stabilność mentalną, koncentrację i podwoi siłę ciosu. Wierzymy, że gdynianie w piątkowy wieczór zrealizują ten drugi scenariusz i znokautują Koronę, tak jak rok temu 3:0 po trafieniach Siemaszki, Warcholaka i Szwocha. Jeżeli zagrają mądrze i charakternie, to w osiągnięciu celu nie powinien im przeszkodzić nawet biegający po boisku z gwizdkiem i starający się kreować rzeczywistość po swojemu Szymon Marciniak. Arkowcy, jesteśmy z wami!
Przewidywane składy:
Korona: Hamrol – Rymaniak, Diaw, Kovacević, Kosakiewicz – Gardawski, Żubrowski, Możdżeń, Janjić, Jukić – Górski.
Arka: Steinbors – Zbozień, Helstrup, Marić, Marciniak – Aankour, Sołdecki, Janota, Cvijanović – Siemaszko, Kolew.