KS Nieciecza - Arka Gdynia 2:0 (Gutkovskis 9'. Stefanik 79')

KS Nieciecza: Dariusz Trela – Patryk Fryc, Kornel Osyra, Artem Putiwcew, Dalibor Pleva – David Guba (74' Wojciech Kędziora), Bartłomiej Babiarz, Vlastimir Jovanović, Patrik Misak (46' Samuel Stefanik), Martin Juhar (46' Sebastian Ziajka) – Vladislavs Gutkovskis

Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Dawid Sołdecki, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz, Yannick Kakoko (76' Rashid Yussuff) - Marcus da Silva, Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (69' Adrian Błąd) - Dariusz Zjawinski (62' Rafał Siemaszko)

Żółte kartki: Juhar, Osyra, Jovanović (Nieciecza) - Bożok, Szwoch (Arka)

Zespół Arki Gdynia rozpoczął mecz bez niespodzianek w składzie. Miejsce w wyjściowej "jedenastce" utrzymał Jałocha, tym samym mieliśmy dwóch debiutantów - Sołdeckiego i Zjawińskiego. Trener Czesław Michniewicz desygnował od początku do gry między innymi Trelę, Gubę i Osyrę. Łącznie w wyjściowym składzie "Słoników" było zaledwie 4 Polaków.

Ekstraklasowa inauguracja była w Gdyni bardzo długo wyczekiwana. Spore nadzieje, oczekiwania, ale dominował raczej ostrożny realizm i wielu kibiców powtarzało, że remis będzie dobrym wynikiem. Niestety, już pierwsza akcja gospodarzy musiała zrewidować plan taktyczny trenera Nicińskiego. Po dalekim wyrzucie z autu nasi zawodnicy źle się ustawili i żaden z nich nie potrafił wyekspediować piłki daleko poza pole karne. Z prezentu skorzystał Guba, chociaż oddając strzał... poślizgnął się. Piłka jednak szczęśliwie dla gospodarzy trafiła na głowę Gutkovskisa, który wiedział już jak dokończył dzieła. Arka zapłaciła już w pierwszej akcji przysłowiowe "frycowe", ale chyba inaczej być nie mogło skoro wrzut piłki z autu był dziełem... Patryka Fryca. Około 20-25 minuty z Arkowców ulotnił się początkowy stres i nasz zespół zaczął dominować na boisku. Sporą ochotę do gry przejawiał Marcus, który dryblował i strzelał jak za swoich najlepszych czasów. Niestety Brazylijczyk miał dziś małe wsparcie w kolegach, zwłaszcza ofensywnym duecie Szwoch - Zjawiński. Obaj w sparingach mieli spore problemy z komunikacją i współpracą, a dziś było jeszcze gorzej i wydaje się, że trener Niciński powinien zacząć szukać innego wariantu ofensywnego ustawienia. Najlepszą okazję Arka miała w 35 minucie, gdy po dośrodkowaniu Warcholaka strzelał Marcus, ale czujny Trela nie dał się zaskoczyć. Arkowcy umieli zepchnąć rywala do obrony, sprawnie wymieniali piłkę, regularnie egzekwowali rzuty rożne, ale właśnie... Brakowało konkretów i Trela ani razu nie oblał się raczej zimnym potem.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Yannicka, który do tej pory grał mocno asekuracyjnie, przeważnie do najbliższego kolegi. Z każdą minutą mecz się wyrównywał, a gospodarze odzyskiwali utraconą kontrolę. Arka straciła rozmach, zaczęła szukać coraz prostszych rozwiązań, które przy tak niskim składzie oczywiście nie mogły znaleźć powodzenia. Ostatecznie w 79 minucie Nieciecza przeprowadziła koronkową akcję meczu. Jovanović przerzucił piłkę nad obrońcami Arki, Gutkovskis wślizgiem skierował ją w pole karne, gdzie zaspała dwójka stoperów Arki. Uprzedził ich Stefanik i z łatwością ustalił wynik meczu.

Wnioski? Wygrał zespół bardziej ograny i doświadczony. Arka miała 59% posiadania piłki, tylko była dziś bokser wagi piórkowej. Nie umiała zadać ciosu, od którego rywal choć raz padłby na deski. Trener Niciński dostał dziś obszerny solidny i bardzo wartościowy materiał do analizy. Podobnie spojrzą na ekstraklasowy powrót Arki z pewnością też działacze, którzy oficjalnie ogłosili, że po 4-5 kolejkach ocenią, czy zespół potrzebuje dalszych wzmocnień. A my? My musimy być cierpliwi, bo i trener i drużyna udowodnili nie raz, że warto im zaufać.