Arka Gdynia - GKS Bełchatów 1:1 (Wojowski 18' - Mateusz Mak 5')

Arka: 13. Michał Szromnik - 6. Mateusz Cichocki, 28. Kamil Juraszek, 3. Krzysztof Sobieraj, 20. Marcin Radzewicz - 7. Piotr Tomasik, 19. Michał Rzuchowski, 33. Tomasz Jarzębowski (74, 22. Arkadiusz Aleksander), 14. Mateusz Szwoch, 25. Paweł Wojowski (63, 16. Adrian Budka) - 18. Bartosz Ślusarski (90, 11. Michał Szubert).

Bełchatów: 1. Arkadiusz Malarz - 17. Adrian Basta, 5. Paweł Baranowski, 6. Szymon Sawala, 21. Alexis Norambuena - 16. Mateusz Mak, 4. Damian Szymański, 3. Grzegorz Baran, 11. Łukasz Wroński (75, 7. Daniils Turkovs), 26. Michał Renusz (90, 94. Marcin Flis) - 9. Michał Mak (90, 10. Hristijan Kirovski).

Żółte kartki: Ślusarski - Basta, Baranowski.

Widzów: 6328

Prawdziwy mecz na szczycie obejrzeli kibice zgromadzeni dzisiaj popołudniu na Stadionie Miejskim w Gdyni. Arka i GKS grały jak na kandydatów do ekstraklasy przystało - piłka raczej nie przeszkadzała w grze, ale płynnie zmieniała właścicieli i zarówno Arkowcy jak i Bełchatowianie mieli swoje sytuacje.

Nim wszyscy fani Arki zasiedli na trybunach, goście prowadzili już 1:0. Trener Sikora mówił, że Arka ma receptę na braci Maków, ale w 4 minucie zrobili oni co chcieli z defensywą Arki. Piękna, dwójkowa akcja, Michał do Mateusza i mieliśmy prowadzenie gości. Błąd przy tej bramce zanotował Jarzębowski, który stracił piłkę i wracał truchtem za prowadzącym piłkę Michałem. Sytuacja do analizy dla trenerów, ale z boku wyglądało to bardzo słabo. Arka szybko otrząsnęła się po stracie bramki i ruszyła by wyrównać stan meczu. W 18 minucie Ślusarski zagrał na ściankę do Wojowskiego, a ten cudownym uderzeniem słabszą, prawą nogą nie dał szans Malarzowi. Na ten gol "Wojo" czekał długo i należał mu się jak nikomu innemu. Kibicom zawsze raduje się serce, gdy takie bramki strzelają wychowankowie. Do końca pierwszej połowy, oba zespoły na przemian miały przewagę, ale nie potrafiły stworzyć niebezpiecznych sytuacji. Najgorszym aktorem widowiska był ponownie sędzia, który mylił się w prawie każdej sytuacji, podejmując złe decyzje lub reagując zbyt wolno.

Po zmianie stron Arka zyskała sporą przewagę. W 49 minucie mocno uderzał Jarzębowski, jeden z gości zagrał piłkę ręką, ale arbiter uznał, że na linii pola karnego i podyktował tylko rzut wolny. Arka nie wykorzystała tej sytuacji. Napór rósł, w 66 minucie próbował nawet z 30 metrów Sobieraj, bez efektu. Forma stopera Arki to temat na osobną historię, gdyby miał 25 lat to pewnie on, a nie Wilusz znajdowałby się właśnie w orbicie zainteresowań selekcjonera Adama Nawałki. Gra od dziesięciu meczów bezbłędnie, jak profesor. Mecz stał na wysokim poziomie, gołym okiem widać było, że mierzą się klasowe zespoły. Brakowało jednak dogodnych sytuacji i ostatecznie najlepsze zespoły I ligi podzieliły się punktami. O awansie zadecydują więc pojedynki z outsiderami tabeli. Musimy wierzyć, że Arkowcy do każdego meczu podejdą tak zmobilizowani i skoncentrowani jak do dwóch ostatnich. Forma, którą w nich zaprezentowali to dobry prognostyk, ale nie od dziś wiadomo, że awans zdobywa się punktami z najsłabszymi rywalami. A tych, zwłaszcza z jesieni, bardzo dziś Arce brakuje...

mazzano