Arka Gdynia - Okocimski KS Brzesko 1:2 (Aleksander 76' - Szewczyk 39', Darmochwał 77')

Arka: 13. Michał Szromnik - 2. Gláuber (46, 20. Marcin Radzewicz), 33. Tomasz Jarzębowski, 3. Krzysztof Sobieraj, 6. Dawid Kubowicz (72, 9. Łukasz Jamróz) - 8. Marcus Vinícius, 15. Radosław Pruchnik, 19. Michał Rzuchowski (54, 11. Michał Szubert), 14. Mateusz Szwoch, 7. Piotr Tomasik - 22. Arkadiusz Aleksander.

Okocimski KS: 30. Marek Pączek - 4. Mateusz Wawryka, 23. Radosław Jacek, 21. Arkadiusz Ryś, 16. Mateusz Niechciał - 9. Patryk Stefański, 26. Bruno Żołądź, 91. Michał Nawrot (81, 7. Konrad Cebula), 17. Robert Smoliński (62, 99. Maciej Termanowski), 87. Michał Szewczyk (70, 6. Bartosz Sobotka) - 8. Piotr Darmochwał.

Żółte kartki: Gláuber, Radzewicz, Jamróz - Smoliński, Żołądź, Darmochwał, Cebula, Pączek

Widzów: 5431

Trener Paweł Sikora postanowił rozpocząć mecz, zamieniając miejscami skrzydłowych. Niestety ta zmiana oraz wszystkie inne rozwiązania w pierwszej połowie nie sprawdziły się. Okocimski schował się za szczelnie ustawionym na środku pola autobusem i postanowił w ten sposób bronić cennego remisu. Arkowcy w pierwszej połowie, nie licząc dośrodkowań w pole karne Pączka (chyba najniższy bramkarz jaki pokazał się gdyńskim kibicom od dłuższego czasu), nie stwarzali zagrożenia i pod koniec tej części gry powróciły tak zwane demony przeszłości. Okocimski w 39 minucie wyprowadził zabójczą kontrę. Stefański łatwo ograł Kubowicza, dośrodkował na nogę Szewczyka, a ten za drugim razem pokonał ratującego sytuację Szromnika. Dla głośno dopingujących od samego początku kibiców był to szok i chyba dla zespołu również.

Arka po przerwie ruszyła do ataku. Trener wymienił najsłabsze ogniwo, ale długo nie przynosiło to żadnych efektów. Dopiero w 76 minucie po kolejnym rzucie rożnym, zagrana od Pruchnika piłka spadła na głowę Aleksandra i trafiła do siatki! Reakcja Arkowców była jednak niewytłumaczalna. Wszyscy nagle stanęli i pozwolili "Piwoszom" na przeprowadzenie skutecznej akcji. Piłkę otrzymał grający dziś na szpicy Darmochwał i ładnym strzałem pokonał Szromnika. Obie bramki przedzieliło kilkadziesiąt sekund! Niestety, jak zauważył na pomeczowej konferencji trener Sikora, piłka uczy pokory i to niewiele zarabiający piłkarze z małego miasteczka w Małopolsce wracają do domu szczęśliwi i z poczuciem należycie wypełnionego zadania.