Po ustaleniu wewnętrznych zasad sobotniej podróży do Płocka i rozwiązaniu problemów logistycznych z miejscem dla wszystkich zebranych na zbiórce, z małym opóźnieniem ruszamy z Gdyni w drogę na mecz. Mimo, iż obyło się bez zbędnych postojów, co na kolejnych wyjazdach powinno stać się normą, na stadion Wisły im. Kazimierza Górskiego docieramy w momencie rozpoczęcia się spotkania z powodu korku na jednym z odcinków trasy. Nasze wejście na sektor przebiega całkiem sprawnie. Po dopisaniu się na listę wszystkich wcześniej nieobecnych na niej osób, w 25. minucie meczu jesteśmy już razem na sektorze, rozpoczynając doping. Warto podkreślić, że śpiewali wszyscy – bez wyjątków, co dobrze wróży przed kolejnymi meczami, nie tylko poza naszym miastem. Popisy wokalne można uznać za udane, zdając sobie sprawę z położenia „klatki” i braku zadaszenia obiektu, co bez wątpienia wpływa na moc dopingu. Na płocie wywieszamy cztery flagi – NNZS, Klub Marzeń Miasta z Morza, Arka Gdynia oraz flagę Kościerzyny.

Gospodarze, kibice Wisły tego dnia wystawiają kilkusetosobowy młyn, a ich doping z naszej perspektywy nie porywał. Piłkarze, pomimo gry przez większą część spotkania w przewadze, niestety ponoszą pierwszą porażkę w tym sezonie. Po meczu dziękujemy zawodnikom za walkę i grę do samego końca, której odmówić im nie możemy i około 20 minut po końcowym gwizdku opuszczamy sektor. W trakcie powrotu przez blisko 1,5h nie mamy możliwości zatrzymania się na stacji, które skutecznie blokują wszechobecne policjantki. Do Gdyni docieramy nieco przed 4, zaliczając dobry kibicowsko wyjazd. W porównaniu z wcześniejszą wizytą w Ostródzie, tym razem dzięki wcześniejszym ustaleniom, obyło się bez nieporozumień.