Do Pruszkowa Arka jechała z mocnym nastawieniem na walkę o premierowe zwycięstwo na wiosnę i rehabilitację za przeciętny występ w spotkaniu z Polonią Warszawa przed własną publicznością. Zadanie nie wyglądało jednak na łatwe, bo Znicz spisuje się w tym sezonie znakomicie i w tabeli plasuje się nieopodal strefy barażowej. Dawid Szwarga na mecz przy ul. Bohaterów Warszawy zdecydował się na jedną roszadę względem potyczki sprzed tygodnia - miejsce Zvonimira Petrovicia zajął Hide Vitalucci. Niestety, wciąż do dyspozycji szkoleniowca nie było podstawowych środkowych obrońców - Michała Marcjanika i Kike Hermoso. W centrum defensywy od pierwszego gwizdka oglądaliśmy więc ponownie Przemysława Stolca i Ołeksandra Azackiego. W składzie desygnowanym do boju przez Grzegorza Szokę obyło się bez niespodzianek.

Jako pierwsi groźniej zaatakowali gospodarze. W 8. minucie Majewski dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Koprowskiego, ale z uderzeniem środkowego obrońcy Znicza poradził sobie Węglarz. Pięć minut później z kolei Stolc zablokował kolejny strzał miejscowych, a po kontrataku Misztal obronił próbę dynamicznie wchodzącego w szesnastkę pruszkowian Oliveiry. W 16. minucie kapitalne dogranie Gaprindaszwilego w pole karne stworzyło doskonałą sytuację Rzuchowskiemu, jednak ten fatalnie spudłował. Sześć minut później Arka wyszła na prowadzenie. Gojny podał wzdłuż linii do Oliveiry, a Szwajcar przeprowadził fantastyczną solową akcję, minął Tabarę i Sokoła, wpadł w szesnastkę Znicza, po czym strzelił w kierunku dalszego słupka, a futbolówka po rykoszecie od Kendzi zatrzymała się dopiero w bramce Misztala. Po upływie pół godziny gry pruszkowianie powinni doprowadzić do remisu. Moskwik zacentrował wprost na głowę znajdującego się w doskonałym położeniu Kendzi, jednak obrońca gospodarzy uderzył obok lewego słupka bramki Węglarza. Po kolejnych sześciu minutach Nowak huknął z 25 m tuż obok bramki żółto-niebieskich. W 40. minucie podopieczni Szoki przeprowadzili kolejną akcję rozpoczętą dośrodkowaniem Majewskiego, ale finalizacja w wykonaniu Sokoła pozostawiła wiele do życzenia. Serca kibiców Arki mocniej drgnęły w końcówce regulaminowego czasu gry pierwszej połowy, kiedy Tabara wepchnął futbolówkę do siatki po zamieszaniu na przedpolu i szamotaninie z Węglarzem, natomiast analiza VAR wykazała, że gracz Znicza wybił piłkę z rąk golkipera żółto-niebieskich, kiedy ten dzierżył ją już w dłoniach, przez co bramka nie mogła zostać uznana. Na półmetku piłkarze Szwargi prowadzili więc 1:0.

W drugiej połowie jako pierwsi mocniej uderzyli Arkowcy. Po godzinie gry Navarro dośrodkował z rzutu wolnego idealnie na głowę Azackiego, ale strzał Ukraińca powędrował obok lewego słupka Misztala. Chwilę później Navarro przy kolejnym wolnym uderzył mocno nad murem z 25 m wprost pod poprzeczkę bramki pruszkowian, jednak Misztal wyciągnął się jak struna i sparował tę próbę na korner. W kolejnej akcji z dystansu strzelał Gaprindaszwili, natomiast znów na wysokości zadania stanął bramkarz gospodarzy i odbił futbolówkę do boku. W 76. minucie Gojny przy rzucie wolnym sprytnie uruchomił wbiegającego w szesnastkę miejscowych Gaprindaszwilego, ale Gruzin, uderzając z woleja, nie trafił w bramkę. Znicz w drugiej połowie zagroził Arce tylko raz - za to bardzo poważnie. W 89. minucie Koprowski strzelał głową po kornerze w prawy róg bramki Węglarza, a golkiper gdynian fenomenalną robinsonadą wybronił drużynie zwycięstwo. Próbujący dobić to uderzenie Kazimierczak został na szczęście w porę zablokowany. W doliczonym czasie gry pruszkowianie nie zdołali już wygenerować sobie klarownej sytuacji i sędzia Malec zagwizdał po raz ostatni, sprawiając, że trzy punkty pojechały do Gdyni.

Piłkarze Dawida Szwargi zaprezentowali się w Pruszkowie, jak przystało na faworyta do awansu. Cynicznie wykorzystali swoją sytuację, a potem przez większość czasu kontrolowali wydarzenia boiskowe, trzymając Znicza daleko od swojej bramki. Taki boiskowy pragmatyzm stanowi domenę zespołów świadomych swojej jakości i grających o wysokie cele. Gra ofensywna żółto-niebieskich nie powalała na kolana, jednak takie mecze, jak sobotni, trzeba wygrywać bez szerszego komentowania, po prostu robiąc swoje. Z obowiązku faworyta przy Bohaterów Warszawy Arkowcy spisali się bez zarzutu i zainkasowali pierwsze trzy punkty w 2025 roku, zmniejszając stratę do liderującej Niecieczy do trzech punktów. Następne spotkanie Arka rozegra w najbliższy piątek o 20:30 na Stadionie Miejskim w Gdyni, a jej przeciwnikiem będzie Wisła Kraków.


Znicz Pruszków - Arka Gdynia 0:1

Bramka: Oliveira 22'

Znicz: Misztal - Sokół, Kendzia, Koprowski, Moskwik (84' Ochronczuk) - Tabara (76' Romanowski), Ciepiela (65' Borecki), Plewka (84' Imai), Majewski (76' Kazimierczak), Nowak - Stanclik.

Arka: Węglarz - Navarro, Stolc, Azacki, Gojny - Gaprindaszwili, Kocaba, Rzuchowski (46' Petrović), Vitalucci (82' Sidibe), Oliveira (82' Ratajczyk) - Sobczak (46' Majchrzak).

Żółte kartki: Nowak, Moskwik - Gojny, Navarro, Majchrzak.

Sędzia: Paweł Malec (Łódź).