Do Chorzowa piłkarze Ryszarda Tarasiewicza jechali z nastawieniem na przełamanie złej serii - od trzech potyczek nie udało im się bowiem podnieść z murawy kompletu punktów. Zadanie, jakie stanęło przed gdynianami, jawiło się o tyle trudniej, że Ruch przystępował do 14. kolejki jako lider tabeli, w trzynastu meczach przegrał tylko raz, od sześciu spotkań był niepokonany, a przy ul. Cichej nikt nie zdołał dotąd znaleźć sposobu na zawodników Jarosława Skrobacza. Na konfrontację z ,,Niebieskimi" Tarasiewicz desygnował do boju od pierwszej minuty zestawienie personalne bliskie optymalnemu - do wyjściowej jedenastki po pauzie za kartki wrócił Bartosz Rymaniak, a mecz na ławce zaczął wracający po kontuzji Sebastian Milewski. Skrobacz natomiast zaskoczył umieszczeniem na lewym skrzydle od początku Łukasza Monety. Wśród rezerwowych zasiadł Kacper Michalski. Obok centralnej postaci zespołu, Tomasza Swędrowskiego, od pierwszego gwizdka operować mieli Łukasz Janoszka i Mikołaj Kwietniewski, a lukę po pauzującym za kartki Konradzie Kasoliku szkoleniowiec gospodarzy postanowił zapełnić Filipem Nawrockim.

Chorzowianie od pierwszej minuty ruszyli w kierunku bramki Arki. Już w 6. minucie po dośrodkowaniu Janoszki z rzutu wolnego Rymaniak w bezmyślny sposób złapał w pół Szczepana i powstrzymał napastnika miejscowych przed dojściem do futbolówki. Sędzia Raczkowski wskazał na punkt oddalony o jedenaście metrów od bramki gdynian. Do piłki ustawionej na wapnie podszedł sam poszkodowany, by po chwili wysłać ją w prawy narożnik Krzepisza. Golkiper Arki wyczuł intencje strzelca, jednak piłka przełamała jego dłonie i zatrzepotała w siatce, a Ruch błyskawicznie wyszedł na prowadzenie. W 11. minucie Rymaniak popełnił kolejny błąd, wybijając futbolówkę wprost pod nogi stojącego 25 m od bramki żółto-niebieskich Swędrowskiego. Ten momentalnie uderzył z dystansu, Krzepisz się pomylił, wypuszczając futbolówkę, natomiast ta przeturlała się obok lewego słupka bramki. Po rzucie rożnym lekki strzał wprost w rękawice Krzepisza wykonał Sadlok. Trzy minuty później Skóra próbował szczęścia z ostrego kąta w polu karnym, ale Bielecki był na posterunku i zbił piłkę na korner. Arka nie ustawała w dążeniu do wyrównania. Chwilę później Adamczyk świetnie ograł Sikorę, podał do stojącego w szesnastce gospodarzy Czubaka, ten, mając obrońcę na plecach, fantastycznie odegrał na jeden kontakt do wybiegającego oko w oko z Bieleckim Haydary'ego, a afgański skrzydłowy ograł bramkarza Ruchu i zapakował futbolówkę do pustej bramki. Sędzia Raczkowski wskazał na środek boiska, jednak po interwencji VAR został zmuszony do anulowania swojej decyzji, bowiem Haydary rzeczywiście w momencie odegrania przez Czubaka znajdował się na spalonym. W 28. minucie Sikora główkował po rzucie rożnym, ale nie była to próba, która sprawiłaby Krzepiszowi problemy. W odpowiedzi na lewym skrzydle Stolc rozegrał piłkę z Haydary'm, ten drugi ograł Nawrockiego i oddał piłkę bocznemu obrońcy, wychowanek UKS-u Cisowa wpadł na wysokość pola karnego, po czym perfekcyjnie obsłużył stojącego w szesnastce Czubaka. 22-latek idealnie skleił futbolówkę, przełożył Swędrowskiego, a następnie strzelił w kierunku bramki Bieleckiego. Piłka po rykoszecie wpadła do siatki i tym razem o cieniu kontrowersji nie mogło już być mowy, a Arka doprowadziła do remisu. W 40. minucie Szczepan przeprowadził widowiskową solową akcję - przedryblował Rymaniaka, Gola, Marcjanika i Dobrotkę, by sfinalizować swój rajd płaskim uderzeniem z linii szesnastki, jednak piłka po rykoszecie przeszła minimalnie obok prawego słupka. Trzy minuty później Haydary znakomicie powalczył o futbolówkę z Nawrockim, zabrał ją defensorowi ,,Niebieskich", odegrał do Czubaka, ten zagrał zwrotną piłkę do Afgańczyka, Haydary był już na skraju szesnastki, ale znalazł jeszcze lepiej ustawionego ,,Czubiego", a napastnik z zimną krwią załadował futbolówkę do siatki Ruchu po raz drugi dzisiaj i ósmy w sezonie, dzięki czemu na tablicy wyników zrobiło się już 2:1 dla żółto-niebieskich. Znokautowani chorzowianie czekali na przerwę, by przegrupować wojska, a podopieczni Tarasewicza parli do kolejnych bramek. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Aleman zebrał piłkę 25 m od bramki miejscowych, prostopadłym podaniem uruchomił dynamicznie wpadającego w pole karne Haydary'ego, a Afgańczyk nie chciał ustępować Czubakowi w liczbie goli w tym sezonie, więc potężnym strzałem z półwoleja załadował piłkę od poprzeczki do siatki ,,Niebieskich", zdobywając swoją ósmą bramkę w rozgrywkach i powiększając prowadzenie żółto-niebieskich do dwóch goli różnicy. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 3:1 dla Arki.

Druga połowa nie przebiegała już w takim tempie jak pierwsza część gry. Chorzowianie próbowali zmniejszyć dystans do gdynian, ale mieli poważny problem z wykreowaniem sobie sytuacji. W 56. minucie Sadlok uderzał z woleja z linii pola karnego, ale przerzucił piłkę nad poprzeczką. W okolicach 70. minuty Adamczyk dwukrotnie został zablokowany przy strzałach z okolic szesnastki. Uniknął blokady po zwodzie w 82. minucie, jednak jego próbę przy bliższym słupku złapał Bielecki. Do regulaminowego czasu gry arbiter doliczył pięć minut. W drugiej z nich gospodarze rozegrali futbolówkę jak po sznurku w trójkącie Swędrowski - Foszmańczyk - Szczepan, ten ostatni znalazł na 10. metrze Swędrowskiego i podał mu w analogiczny sposób, jak w pierwszej połowie zrobił to Stolc do Czubaka, a rozgrywający Ruchu mierzonym płaskim strzałem ulokował piłkę przy lewym rogu bramki Krzepisza. Chorzowianie złapali kontakt i ruszyli całą drużyną na połowę Arki. Przy rzucie rożnym w szesnastkę gdynian zawędrował też Bielecki. Po dośrodkowaniu Arkowcy wybili futbolówkę ze swojego pola karnego i wyszli z kontrą, Milewski z własnej połowy zagrał prostopadłą piłkę do Adamczyka, ten znalazł się 40 m od pustej bramki, przebiegł z futbolówką kilkadziesiąt metrów, pod koniec swojego rajdu podnosząc już ręce do góry i rozpoczynając celebrę gola przesądzającego losy spotkania, by po chwili dopełnić formalności i ustalić wynik meczu na 4:2, a następnie podbiec pod trybunę zajętą przez kibiców Ruchu i naprzeciwko nich wskazywać na koszulce herb Arki. Chwilę później Raczkowski zakończył zawody.

Arkowcy wygrali arcyważny mecz, od początku w sposób zdeterminowany dążąc do przesądzenia losów rywalizacji na swoją korzyść. W pierwszej połowie żółto-niebiescy z wielką swobodą poruszali się w orbicie pola karnego Ruchu, z łatwością generowali sobie sytuacje podbramkowe i nareszcie zademonstrowali też większą skuteczność niż w poprzednich kolejkach. W drugiej części rywalizacji przez większość czasu kontrolowali wydarzenia boiskowe, a gdy stracili drugiego gola, bezwzględnie skontrowali ,,Niebieskich". W niedzielę gdynianie nie brali jeńców. Kolejne kapitalne zawody rozegrali Karol Czubak i Omran Haydary, którzy w tym sezonie mają na koncie po osiem goli. Bardzo pozytywnie wyglądał też środek pola żółto-niebieskich z Januszem Golem, Christianem Alemanem i Hubertem Adamczykiem, a dobrą zmianę dał wracający po kontuzji Sebastian Milewski, który ponadto zanotował asystę przy trafieniu ,,Adamsa". Podopiecznym Tarasiewicza należą się wielkie brawa za niedzielny występ. Dzięki wywiezieniu z Cichej kompletu punktów jako pierwsza drużyna w tej kampanii, gdynianie awansowali na 4. lokatę w tabeli. Tracą punkt do ŁKS-u, dwa do Ruchu i trzy do liderującej Puszczy. Następne spotkanie Arka rozegra w najbliższą sobotę o 20:00, a jej przeciwnikiem na Stadionie Miejskim w Gdyni będzie Chojniczanka Chojnice.


Ruch Chorzów - Arka Gdynia 2:4

Bramki: Szczepan 8' (k), Swędrowski 90+2' - Czubak 29' i 43', Haydary 45+2', Adamczyk 90+4'

Ruch: Bielecki - Nawrocki (46' Piątek), Szur, Sadlok (78' Szywacz) - Wójtowicz, Sikora, Janoszka (72' Pląskowski), Moneta (58' Michalski) - Swędrowski, Kwietniewski (58' Foszmańczyk) - Szczepan.

Arka: Krzepisz - Rymaniak (46' Tomal), Marcjanik, Dobrotka, Stolc (72' Ziemann) - Skóra (65' Stępień), Gol, Aleman (65' Purzycki), Adamczyk, Haydary (73' Milewski) - Czubak.

Żółte kartki: Szczepan, Sadlok - Rymaniak, Aleman, Stolc.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Frekwencja: 9300.