Po dwunastu dniach przerwy żółto-niebiescy wracają do gry. Tempo sezonu zdecydowanie przyspiesza, bo w samym kwietniu oprócz meczów weekendowych gdynianie trzykrotnie będą musieli rozgrywać spotkania w środku tygodnia. Karuzelę atrakcji rozpoczynają z niezwykle wysokiego pułapu, od wyjazdowego starcia z bezpośrednim rywalem w walce o strefę awansowo-barażową. I właśnie od tego pojedynku w wyraźnym stopniu zależy stawka kolejnych, niemniej intensywnych, potyczek. Zaczynamy wielkie granie w I lidze. W Wielki Czwartek o 17:40 Arka zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Tychy.

Skąd tak poważne słowa użyte już na wstępie? W pewnym stopniu generuje je ligowa tabela, w której tyszanie plasują się na 4. lokacie, wyprzedzając Arkowców o trzy punkty (trzeba jednak pamiętać, że gdynianie mają jeszcze w zanadrzu zaległą rywalizację z Niecieczą) i tyleż samo tracąc do wymarzonej 2. pozycji. Zielono-czarno-czerwoni zaczęli sezon niemrawo, ale konsekwentną pracą tydzień po tygodniu zdołali doszlusować do czołówki. Zimą stracili co prawda jednego z liderów drużyny, fundamentalnego defensywnego pomocnika Jana Biegańskiego, który trafił do Lechii Gdańsk, ale w jego miejsce na Śląsk sprowadzono z Puszczy Niepołomice prezentującego równą dyspozycję Wiktora Żytka. Bonusową wartością dodaną dla zespołu z ul. Edukacji odnotowaną w czasie przerwy zimowej jest też powrót do składu po kontuzji prawego obrońcy Macieja Mańki. Podczas przygotowań do rundy wiosennej podopieczni Artura Derbina przebywali na zgrupowaniu w Ustroniu. 2021 rok zainaugurowali z zębem, sześcioma punktami w dwóch kolejkach (2:1 ze Stomilem w Olsztynie, 3:1 z Zagłębiem Sosnowiec na własnym boisku), ale potem stanęli, nie potrafiąc zainkasować pełnej puli na przestrzeni następnych trzech tygodni (1:2 z Sandecją w Nowym Sączu, 0:0 z GKS-em Bełchatów u siebie, 0:0 z Resovią w delegacji). Czy możemy mówić o kryzysie? Byłoby to zdecydowanie nadużycie, bo tyszanie wciąż kreują sobie sytuacje podbramkowe, a ich podstawową bolączkę stanowi po prostu skuteczność. A trzeba się też spodziewać, że na rywalizację z Arką trener Derbin wyzwoli ze swoich zawodników silne pokłady energii boiskowej, które w połączeniu z impresywnym stylem gry mogą zaprocentować mieszanką wybuchową. A o zdolności świetnego przygotowania drużyny pod względem taktycznym przez szkoleniowca GKS-u nie musimy przekonywać – praktyczny przykład tego waloru oglądaliśmy podczas jesiennego starcia obu ekip, gdy tyszanie pokazali w Gdyni niezwykle skuteczne granie, świetnie się ustawiali, przewidywali intencje Arkowców, bezczelnie wykorzystali swoje okazje i wygrali 2:0, zatrzymując serię zwycięstw żółto-niebieskich. Teraz możemy spodziewać się podobnie ,,ciasnego” obrazu gry, na murawie będzie bardzo mało miejsca, trzeba będzie operować blisko siebie i w niedużych odstępach między formacjami. Siłą ekipy z ul. Edukacji jest bardzo dobre zbilansowanie poczynań boiskowych między defensywą a ofensywą (czwarta obrona w lidze, piąty atak). W przypadku piłkarzy ze Śląska możemy też mówić o klasycznym atucie własnego boiska, bo na Stadionie Miejskim w Tychach wygrali siedem meczów spośród dziesięciu triumfów zaliczonych w całej kampanii. Artur Derbin preferuje na placu gry system 4-2-3-1 z ważną rolą bocznych obrońców Macieja Mańki i Bartosza Szeligi (3 gole i 3 asysty w tych rozgrywkach jak na defensora stanowią bardzo pozytywne liczby), ale sercem zespołu jest tercet środkowych pomocników Wiktor Żytek – Oskar PaprzyckiŁukasz Grzeszczyk. Tego ostatniego, kapitana zespołu, śmiało możemy nazwać reżyserem gry ofensywnej GKS-u, który w tej kampanii ma już na koncie 4 bramki i 3 ostatnie podania. By myśleć w czwartek o korzystnym rezultacie, obrońcy Dariusza Marca muszą też zneutralizować rewelacyjnego w tym sezonie skrzydłowego Bartosza Biela i byłego piłkarza Arki Szymona Lewickiego – obaj są najlepszymi strzelcami zielono-czarno-czerwonych, mogąc pochwalić się 6 golami. Stabilnym punktem jedenastki Derbina jest też kolejny spośród naszych starych znajomych – Konrad Jałocha, rozgrywający bardzo udany sezon między słupkami tyszan. W szeregach gospodarzy nikt nie pauzuje za kartki. W spotkaniu ostatniej kolejki w Rzeszowie zabrakło Grzeszczyka i środkowego pomocnika Łukasza Norkowskiego, ale tym razem obaj (a na pewno ten pierwszy) powinni już być do dyspozycji trenera.

Żółto-niebiescy w poprzedni weekend odpoczywali ze względu na przeniesienie ich meczu z KS Nieciecza. W całej tej sytuacji można doszukać się pozytywów – Arkowcy mieli więcej czasu na szlifowanie dyspozycji podczas treningów na naturalnej murawie po przejściu na nią ze sztucznej nawierzchni, do zdrowia sukcesywnie wracają też rekonwalescenci. W międzyczasie rywale w walce o awans i baraże zgodnie pogubili punkty – dotyczy to Miedzi Legnica, Górnika Łęczna, ŁKS-u Łódź i najbliższego przeciwnika gdynian. Piłkarze Marca mogli obserwować ten przebieg wydarzeń, spokojnie zajadając chipsy siedząc w fotelach, ale teraz nadchodzi już czas próby, kiedy to oni muszą zrobić swoje i powiedzieć ,,sprawdzam”. W składzie znów znajdzie się wracający po karencji za kartki Adam Danch, w pierwszej jedenastce powinien wreszcie pojawić się też kapitan Michał Marcjanik (gratulujemy narodzin córki, życzymy dużo zdrowia!). GKS Tychy jest dla Arki niezwykle wygodnym rywalem. W siedemnastu dotychczasowych pojedynkach żółto-niebiescy wygrywali aż jedenastokrotnie. Również bilans potyczek na Śląsku wygląda szalenie korzystnie – gdynianie triumfowali na tym terenie 5 razy, a polegli tylko raz (w dodatku 39 lat temu). Liczymy na dalsze śrubowanie pozytywnych liczb – tym bardziej, że dodatkowy czynnik motywacyjny powinna stanowić chęć rewanżu za jesienną porażkę 0:2 w Gdyni.

W Tychach nie można się oszczędzać, trzeba zagrać va banque, bo tym meczem Arkowcy mogą bardzo dużo wygrać – oczywistą stawką jest sytuacja w tabeli i niebywale ważne punkty, ale kolejną sprawę stanowi postawienie się w jak najlepszym położeniu przed intensywnymi tygodniami kwietnia, głośne zaakcentowanie swojej roli w rozdaniu ligowym i podreperowanie nastrojów przed najważniejszym spotkaniem w sezonie, a więc rywalizacją z Piastem Gliwice w półfinale Pucharu Polski. Potyczka z GKS-em w Wielki Czwartek niesie za sobą ogromny ciężar i by się z nim zmierzyć, należy zapomnieć o kunktatorstwie, wejść w ryzyko i powalczyć o pełną pulę. Fanatycy z Miasta z Morza dziś wspierają cię!