We wtorkowe popołudnie Arka na stadionie Grunwaldu Ruda Śląska rozpoczyna walkę o trzeci finał Pucharu Polski z rzędu. Niemożliwe? Dla tej drużyny nie ma rzeczy niemożliwych. Jednak aby realnie myśleć o takim niesamowitym hat-tricku, nasi zawodnicy muszą zachować chłodną głowę i nie zlekceważyć występującego w IV lidze Śląska Świętochłowice.

Wbrew przypuszczeniom większości kibiców, nasz wtorkowy rywal posiada bogatą historię, mającą swoje korzenie już w dwudziestoleciu międzywojennym. Miejski Klub Sportowy Śląsk Świętochłowice został założony w 1920 r. Rok później rozegrał pierwszy oficjalny mecz, pokonując Polonię Bytom 2:1. W 1928 r. piłkarze ze Świętochłowic awansowali do Ekstraklasy i choć po roku byli zmuszeni opuścić jej szeregi, to wrócili do elity w 1935 r. i występowali w niej aż do wybuchu II wojny światowej. Na ten okres przypadły też największe sukcesy w historii Śląska – 5. miejsce w Ekstraklasie w sezonie 1935, cztery mistrzostwa polskiej części Górnego Śląska czy debiuty w reprezentacji Polski zawodników MKS-u: Huberta Gady, Ewalda Cebuli i Zygmunta Kulawika. Ten pierwszy w 1936 r. pojechał nawet na igrzyska olimpijskie w Berlinie.

Wybuch wojny we wrześniu 1939 r. brutalnie przerwał sen o potędze śląskiego miasta. W Świętochłowicach już nigdy nie udało się wrócić do przedwojennych sukcesów. Od początku XXI w. Śląsk balansuje między IV ligą, ligą okręgową i A-klasą. Pewien przełom w najnowszej historii świętochłowiczan nastąpił w poprzednim sezonie. MKS zdobył Regionalny Puchar Polski po zwycięstwach z Józefką Chorzów 7:1, Orłem Mokre Mikołów 3:2, Stadionem Śląskim Chorzów 3:0, Podlesianką Katowice 5:1, Wartą Kamieńskie Młyny 5:1, Spójnią Landek 4:2 i Polonią Łaziska Górne 1:0. Z kolei w obecnych rozgrywkach piłkarze ze Świętochłowic są liderem IV ligi, wyprzedzają między innymi trzecią w tabeli Polonię Bytom, a w ośmiu spotkaniach zanotowali sześć zwycięstw, jeden remis i jedną porażkę. W sobotę ograli na wyjeździe Unię Kosztowy Mysłowice 2:1, a tydzień wcześniej u siebie rozprawili się z Szombierkami Bytom 1:0. Śląsk posiada bardzo młody zespół, złożony w zdecydowanej większości z zawodników urodzonych po 1990 r., ze średnią wieku oscylującą wokół 22 lat. Najistotniejszym graczem ekipy trenera Janusza Kluge jest 25-letni pomocnik Adrian Lesik, urodzony w Świętochłowicach wychowanek Ruchu Chorzów. Zresztą duża część kadry Śląska ma za sobą przeszłość w juniorskich drużynach Niebieskich. Zapewne ważną rolę w takim przebiegu ich karier odegrała bliska odległość Świętochłowic od Chorzowa. MKS na poziomie IV ligi jest silny u siebie – w czterech dotychczasowych potyczkach na stadionie ,,Skałka” trzykrotnie zgarniał komplet punktów, a raz remisował. Wtorkowy mecz pucharowy z Arką odbędzie się jednak na stadionie Grunwaldu w Rudzie Śląskiej. Czy będzie to miało wpływ na dyspozycję IV-ligowca? Trener Kluge nie widzi problemu w lokalizacji pojedynku:

Do tej pory Śląsk wszystkie spotkania w tegorocznej edycji Pucharu Polski, począwszy od rywalizacji regionalnej, grywał na wyjazdach. Więc na obcych boiskach chyba dobrze się czujemy.

W Świętochłowicach zdają sobie sprawę z dystansu, jaki dzieli oba kluby, ale też traktują mecz 1/32 finału Pucharu Polski jako fascynującą przygodę. Tu znów warto przywołać wypowiedź szkoleniowca Śląska:

Skupiamy się jednak przede wszystkim na Arce, właściwie już od losowania. Wiemy, że jesteśmy kopciuszkiem, ale dla wielu chłopaków to może być mecz życia, którego już mogą nie powtórzyć. To jest nagroda za poprzedni rok pracy, dodatek. Nieczęsto gra się z przedstawicielem Ekstraklasy, chcemy się godnie zaprezentować.

Arka we wtorkowe popołudnie powinna jednak patrzeć przede wszystkim na siebie. Nie ukrywajmy – Śląsk Świętochłowice, chociaż jest ekipą barwną, to jednak nie powinien stanowić najmniejszego zagrożenia dla finalistów poprzedniej edycji krajowego pucharu. Czy coś może przeszkodzić gdynianom w wysokim triumfie i pewnym awansie do 1/16 finału? Owszem – zlekceważenie przeciwnika. To nie może się w Rudzie Śląskiej przydarzyć pod żadnym pozorem. Należy podejść do tego meczu z maksymalną koncentracją, ostrożnością i szacunkiem do przeciwnika. Oczywiście w składzie Żółto-Niebieskich dojdzie do wielu zmian w porównaniu z ostatnimi meczami w Ekstraklasie. Jednak ci piłkarze, którzy dostaną swoją szansę od trenera Smółki, powinni wyjść na boisko z ogromną determinacją i zrobić wszystko, by zaprezentować pełnię swoich umiejętności. Arka jest zespołem profesjonalnym, Śląsk amatorskim. Ale ten profesjonalizm musi być we wtorek potwierdzony na boisku. Zmiennicy, którzy będą reprezentowali nasz klub, muszą być świadomi, że tym spotkaniem mogą dużo wygrać, ale też dużo przegrać. Arka jest drużyną pucharową, wszyscy dobrze o tym wiemy. Marzy nam się trzeci z rzędu wyjazd na Stadion Narodowy. To byłby wyczyn historyczny, absolutnie niesamowity w skali polskiej piłki. Pewnie będzie to droga ciężka, pewnie będą nam rzucane kłody pod nogi przez przeciwników i PZPN, pewnie na tej ścieżce wszyscy będą przeciwko nam. Ale przecież jesteśmy do takich sytuacji przyzwyczajeni. Wyruszmy w tę podróż odważnie, charakternie, z ciekawością każdego kolejnego kroku i tego, co kryje się za następnym zakrętem. Ruszamy po trzeci finał z rzędu i trzeci Puchar Polski w dziejach klubu. Piszmy dalej piękną legendę współczesnej Arki. Zaczynamy wyścig z historią!

 

Przewidywane składy:

Śląsk: Gambusz – Koniarek, Wawrzyniak, Wagner, Pielot – Hewlik, Łebko, Lesik, Kaiser, Czapla – Wasiak.

Arka: Krzepisz – Socha, Maghoma, Danch, Klimczak – Sulewski, Sołdecki, Bogdanow, da Silva, Danielak – Siemaszko.