Bytovia Bytów - Arka Gdynia 1:1 (Klichowicz 73' - Marcus 62'k)
Bytovia: 33. Tomasz Laskowski - 5. Krzysztof Bąk, 3. Łukasz Wróbel, 19. Radosław Jasiński (71, 18. Daniel Mąka) - 22. Wojciech Wilczyński, 16. Robert Mandrysz, 21. Paweł Lisowski (62, 20. Bartłomiej Poczobut), 27. Dawid Kort, 25. Adrian Chomiuk (88, 23. Sergejs Kožans) - 14. Mateusz Klichowicz, 15. Artur Formela.
Arka: 13. Konrad Jałocha - 2. Tadeusz Socha, 29. Michał Marcjanik, 3. Krzysztof Sobieraj, 23. Marcin Warcholak - 8. Marcus Vinícius, 6. Antoni Łukasiewicz, 19. Miroslav Božok (76, 7. Michał Renusz), 14. Michał Nalepa, 18. Rashid Yussuff (79, 28. Grzegorz Tomasiewicz) - 11. Rafał Siemaszko (85, 32. Przemysław Stolc).
Żółte kartki: Jasiński, Wróbel, Chomiuk - Socha, Marcjanik.
Czerwona kartka: Tadeusz Socha (85. minuta, Arka, za drugą żółtą).
Chaos. Przypadek. Rykoszet. To zawodnicy, którzy zapadli dziś najbardziej w pamięć kibicom śledzącym zmagania Bytovii z Arką. Przez cały dzień nad Kaszubami trwało oberwanie chmury, które osiągnęło apogeum późnym popołudniem. Pech chciał, że zbiegło się to w czasie z początkiem meczu i zawodnicy obu drużyn zmuszeni byli stoczyć nierówną walkę z dwoma przeciwnikami na raz.
Kultura gry była po stronie Arkowców, ale to gospodarze stwarzali sobie lepsze okazje strzeleckie. W 16 minucie dośrodkowanie z lewego skrzydła trafiło do zamykającego akcję Chomiuka, ten jednak uderzył tyle silnie, co prosto w Jałochę. W 22 minucie odpowiedziała Arka i to w taki sposób, że o tej sytuacji dyskutowano jeszcze długo po meczu. Ustawiony dziś na pozycji nr 10 Nalepa rozegrał piłkę do Siemaszki, ten zabrał się z nią w stronę pola karnego, a po drodze napotkał na faulującego Jasińskiego. Wydawało się, że wychodzący sam na sam z bramkarzem Rafał został powalony przez ostatniego obrońcę gospodarzy i decyzja może być tylko jedna. Sędzia zdecydował się jednak na pokazanie tylko żółtej kartki. Z rzutu wolnego spróbował uderzyć Nalepa, ale piłka spadła tylko na górną siatkę. Najlepszą okazję przed przerwą miała Bytovia. W 38 minucie grający słabe zawody Socha stracił piłkę na rzecz Klichowicza, który dośrodkował na długi słupek, do piłki doszedł Chomiuk, ale trafił w słupek. Po chwili na bramkę Laskowskiego szarżował Bożok, ale i jego powstrzymali faulem obrońcy, a rzut wolny Marcusa trafił w mur.
Druga połowa przyniosła jeszcze większy chaos, jeszcze więcej przypadku, ale doczekaliśmy się też bramek. W 62 minucie kapitalną prostopadłą piłkę otrzymał aktywny Marcus, wpadł w pole karne i został podcięty od tyłu przez obrońcę Bytovii. Chwila zawahania, niepewności, ale ostatecznie do piłki podszedł sam poszkodowany i ze stoickim spokojem dał Arce prowadzenie. Niestety, cieszyliśmy się z niego dość krótko. Arkowcy z każdą minutą tracili siły, trener zwlekał ze zmianami i ostatecznie zostaliśmy skarceni. I tak dość późno, bo już w 59 minucie stuprocentową sytuacją zmarnował Formela. Bytovia do remisu doprowadziła w 73 minucie. Po przebitce z Bożokiem piłkę przejął Klichowicz, przełożył sobie na lewą nogę i kapitalnym uderzeniem posłał piłkę prosto w okienko. Gol z cyklu "stadiony świata". W końcówce ułatwiliśmy jeszcze zadanie gospodarzom, gdy po przypadkowej ręce drugą żółtą kartkę zobaczył Socha. Bytovia nie była w stanie wykorzystać gry w przewadze i ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami.
Szkoda straconych punktów, ale tym razem zgadzamy się z trenerem, że ten punkt trzeba szanować. Warunki gry były dziś arcy-trudne i to gospodarze lepiej się do nich dostosowali. Mieli też więcej szczęścia w przypadkowych akcjach, a po jednej z nich doprowadzili pięknym strzałem do wyrównania. Szkoda punktów, ale przed nami jeszcze kilka ważnych meczów, w których będzie okazja odrobić straty. Na pocieszenie dodamy, że Arka kontynuuje serię meczów bez porażki. Po remisie w Bytovie liczy ona już 8 meczów.