Cracovia Kraków - Arka Gdynia 1:1 (1:0)
1:0 Pawlusiński 30 min
1:1 Ława 54 min
Żółte kartki: Trytko (Arka)
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 1350
Cracovia: Cabaj - Szeliga, Polczak, Tupalski, Derbich - Pawlusiński, Baran (76' Mierzejewski), Wasiluk (85' Dynarek), Goliński (72' Sasin), Moskała - Matusiak
Arka: Bledzewski - Kowalski, Szmatiuk, Płotka (46' Siebert), Bednarek - Budziński, Mrowiec, Ława, Wachowicz (60' Lubenow) - Trytko, Labukas, (74' Sakalijew)
fot.terazpasy.pl
Arka jechała do Sosnowca w bojowym nastawieniu po zwycięstwie w Lubinie, lecz na pewno również z respektem dla rywala, który w ostatnich trzech meczach nie doznał porażki. Trener Orest Lenczyk mówił w przedmeczowym wywiadzie, że spodziewa się ciężkiego meczu, natomiast Dariusz Pasieka podkreślał to, co i my zauważyliśmy, czyli siłę stałych fragmentów gry Cracovii. Jak daleko jest jednak od założeń do ich realizacji pokazała pierwsza połowa meczu o czym za moment. Większych niespodzianek w składach nie było, chociaż Lenczyk dał do pomocy Baranowi w środku pola Wasiluka, który na tej pozycji grał również w meczu reprezentacji U-23. Na ławce rezerwowych Arki zasiadł po raz pierwszy bułgarski snajper, strzelec blisko 80 bramek w swojej lidze - Stojko Sakalijew.
Pierwsze minuty przebiegały według spodziewanego scenariusza. Dużo wymian w środku pola, chociaż Arka w tej strefie boiska radziła sobie nadspodziewanie dobrze, głównie dzięki ogromnej ruchliwości Ławy, którego kondycja uprawnia go obecnie do biegania biegów długodystansowych. Problemy pojawiały się jednak przy prostopadłych piłkach, zwłaszcza w akcji gdy Andrzej Bledzewski kapitalnie obronił nogami strzał Moskały. Wówczas jednak było już 1:0, a ziściły się nasze czarne prognozy, bo Cracovia gola zdobyła po stałym fragmencie gry. Dariusz Pawlusiński uderzył jakby nie w swoim stylu, bo nie na siłę, ale precyzyjnie, ponad murem i "Bledza" nie miał żadnych szans. Można mieć pretensje do piłkarzy stojących w murze, gdyż nie wyskoczyli do stosunkowo nisko lecącej piłki, ale mimo to strzał był przedniej marki. Nasi piłkarze w tej części gry odpowiedzieli jedynie główką Mrowca i dwoma źle wykończonymi kontrami.
Na drugą część gry arkowcy wyszli zdecydowanie wcześniej od rywali, a trener Pasieka zostawił ich na boisku samych, aby mieli czas ze sobą porozmawiać. Okazało się to zbawienne, bo w drugiej połowie kibice oglądali zupełnie inną Arkę. Drugim decydującym czynnikiem było wprowadzenie w miejsce trochę zagubionego Płotki Mateusza Sieberta. Reprezentant Polski U-21 znakomicie poradził sobie z Radosławem Matusiakiem, przerywając wiele jego akcji i wprowadzając w szeregi obronne spokój. Grę prowadził nieustannie Ława, który miał dziś wyjątkowo mało strat i sprawiedliwie rozdzielał piłki raz na prawo, następnie na lewo. Podziw wzbudziły zwłaszcza dwa jego zagrania, w których współudział miał rozgrywający po raz kolejny bardzo dobry mecz Łukasz Kowalski. Najpierw Kowal przedarł się prawą stroną i został powalony na 20 metrze od bramki Cabaja. Kibice, mając w pamięci mecz z Zagłębiem, wiedzieli już kto podejdzie do piłki. A ta po chwili zatrzepotała w siatce Cracovii. Strzał może nie był tak piękny jak w Lubinie, ale równie precyzyjny i dał upragniony remis. Arka odżyła, tak jak i jej kibice, którzy zaczęli coraz głośniej dopingować Arkę. Cracovia, mimo trzech graczy w środku pola, miała ogromny problem z odebraniem arkowcom piłki, którą nadal świetnie rozprowadzał Ława. Do zwycięskiej bramki zabrakło na pewno jakości w linii ataku. Tadas Labukas był dziś niewidoczny, a jego zmiennikowi Stojko Sakalijewowi brakuje, co oczywiste, zgrania z partnerami. Bułgar dał jednak w doliczonym czasie gry próbkę swoich możliwości, gdy po świetnym zgraniu głową Trytki, uderzył z woleja w górną siatkę bramki. Wszyscy piłkarze i kibice Arki widzieli już piłkę wpadającą do bramki Cracovii ponad Cabajem, niestety tym razem zabrakło szczęścia. Może dopisze ono następnym razem i Stojko strzeli dla Arki zwycięską bramkę z Polonią Warszawa. Szansa na kolejne punkty już za tydzień.