Kibice żółto-niebieskich odzwyczaili się już od przegrywania meczów. Przed sobotą gdynianie ostatni raz schodzili z boiska pokonani 25 sierpnia, więc powrót z zerowym dorobkiem punktowym z Niecieczy był odczuwalny szczególnie boleśnie. Sześć ligowych zwycięstw z rzędu stanowi jednak solidny fundament pod walkę o awans do Ekstraklasy. Udało się zasypać dziurę po nieudanym początku sezonu i wrócić do gry o wysokie cele. By jednak budowa wielkiego dzieła ruszyła pełną parą, trzeba czym prędzej wystartować z kolejną passą wygranych. Najlepiej nie zwlekać z nowym początkiem i serię zainaugurować już w środowym starciu Pucharu Polski, który stanowi przecież bardzo przyjemną odskocznię od ligowej codzienności. W 1/16 finału podopieczni Tomasza Grzegorczyka mają okazję sprawić sobie fantastyczny prezent i zrobić coś naprawdę dużego, wyrzucając za burtę rozgrywek siódmą drużynę Ekstraklasy. Łatwo nie będzie, ale każdego dnia należy ćwiczyć się w boju, by wykuwać mentalność zespołu idącego pewnie po swoje. W środę o 20:30 Arka podejmuje na Stadionie Miejskim Piasta Gliwice.
Konfrontacja z tym przeciwnikiem natychmiast przywołuje wspomnienia z sezonu 2020/2021, kiedy I-ligowa Arka pod wodzą Dariusza Marca trafiła w półfinale Pucharu Polski na znajdujących się wówczas w ścisłej czołówce Ekstraklasy gliwiczan i wyeliminowała ich po rzutach karnych, meldując się w trzecim finale krajowego pucharu w ostatnich latach. Czy istnieje szansa na powtórzenie tamtego scenariusza? Naszym zdaniem jak najbardziej. Warunkiem jest oczywiście doskonały występ żółto-niebieskich, znacznie lepszy piłkarsko od gier w ostatnich kolejkach I ligi, ale Piast Aleksandara Vukovicia nie jawi się jako przeszkoda nie do pokonania. W poprzedniej kampanii zespół z Górnego Śląska finiszował na 10. pozycji w tabeli i wydawało się, że w nowym rozdaniu, po skonsolidowaniu ekipy i przemyślanych ruchach transferowych, piłkarze Vukovicia znajdą sposób na przebicie się do czołówki najwyższej klasy rozgrywkowej. I rzeczywiście, w tym momencie klub z ul. Okrzei plasuje się na 7. lokacie w ekstraklasowej stawce – choć trzeba przyznać, że to głównie zasługa udanego początku sezonu. Od 30 sierpnia Piast wygrał w elicie tylko raz, z bardzo słabą Koroną. W międzyczasie niebiesko-czerwonym przytrafił się podział punktów u siebie z katastrofalną Puszczą, trzy porażki z rzędu i w ubiegły piątek remis 3:3 na własnym boisku z broniącą się przed spadkiem Lechią. Do tego trzeba powiedzieć, że z Pucharu Polski gliwiczanie omal nie odpadli już w pierwszej rundzie – z II-ligowym Hutnikiem Kraków uporali się dopiero po rzutach karnych. Ekipa serbskiego szkoleniowca boryka się obecnie z wieloma problemami. Kontuzjowani są Patryk Dziczek i Constantin Reiner, słabo piłkarsko wygląda Damian Kądzior. Przeciętna dyspozycja tego ostatniego powoduje, że na prawym skrzydle Vuković wystawia ostatnio… Macieja Rosołka. Znanemu w Gdyni ,,Rossiemu” taka przygoda robi jednak dobrze, bo w ostatnich dwóch meczach znajdował drogę do siatki. Mimo wszystko w Pucharze Polski w konfrontacji z I-ligową Arką spodziewamy się natomiast kilku szans dla zawodników na co dzień grzejących ławę, dlatego występ Kądziora od pierwszej minuty jest w środę wysoce prawdopodobny. Między słupkami w Ekstraklasie stoi Frantisek Plach, ale w Gdyni zluzuje go raczej Karol Szymański. Z tych samych względów na prawej obronie przewidujemy grę byłego gracza Arki Tomasza Mokwy, a nie podstawowego zawodnika na tej pozycji Arkadiusza Pyrki. W środku defensywy pewnie pojawią się Miguel Nobrega i Jakub Czerwiński, choć nie można też wykluczyć obecności Tomasa Huka czy Miguela Munoza. Na lewej flance Vuković postawi albo na Igora Drapińskiego, albo na Jakuba Lewickiego. Żelazny środek pola w lidze tworzą Michał Chrapek i trzeci z eks-Arkowców Grzegorz Tomasiewicz, natomiast w środowy wieczór być może więcej minut otrzymają Filip Karbowy czy Tihomir Kostadinov. Na lewym skrzydle prognozujemy chwilę odpoczynku dla Jorge Felixa, a co za tym idzie - grę Miłosza Szczepańskiego (ewentualnie Szczepana Muchy). W ataku prawdopodobnie wybiegną Andreas Katsantonis i Fabian Piasecki. Nie będzie łatwo skruszyć gliwicką defensywę – Piast może bowiem pochwalić się trzecią najlepszą obroną w Ekstraklasie, a więc w tej formacji ekipa Vukovicia posiada dużo jakości. Trzeba też powiedzieć, że gracze z Górnego Śląska lepiej punktują na wyjazdach niż na własnym boisku. Zapowiada się bardzo trudna przeprawa dla żółto-niebieskich, ale ten rywal leży w ich zasięgu.
Warunkiem koniecznym jest jednak powrót gdynian do swojej bardzo dobrej gry. Wrzesień i pierwsza połowa października były dla piłkarzy Tomasza Grzegorczyka bardzo udane, natomiast mecz z Pogonią Siedlce został już przepchnięty w bardzo przeciętnym stylu i z dużą dozą szczęścia, a w Niecieczy skończyła się passa sześciu wygranych z rzędu. Skrzydłowi Arki wyglądają na zmęczonych intensywnością rundy, brakuje ostatnio dynamiki, a i w środku pola przydałoby się więcej aktywności. Przełamanie delikatnego zastoju w spotkaniu z drużyną górnej połowy Ekstraklasy z pewnością dodałoby Arkowcom potężnego wiatru w żagle i stanowiłoby pokaźny zastrzyk pewności siebie przed bardzo ważnymi kolejkami w lidze. W bramce żółto-niebieskich prawdopodobnie znów stanie Paweł Lenarcik, architekt gry drużyny w tej fazie krajowego pucharu – przypomnijmy, że w Stalowej Woli 29-letni golkiper wyciągnął trzy ,,jedenastki” egzekwowane przez gospodarzy i wciągnął Arkę za uszy do grona 32 najlepszych zespołów Pucharu Tysiąca Drużyn. W środę znakomita dyspozycja bramkarza będzie bardzo pożądanym elementem w drodze do sukcesu. Poza zmianą między słupkami można spodziewać się jeszcze innych roszad w wyjściowym składzie w porównaniu ze stałym zestawieniem ligowym (trener Grzegorczyk na konferencji przedmeczowej zapowiedział już choćby grę od pierwszej minuty Adama Ratajczyka), natomiast trzon pierwszej jedenastki pozostanie nienaruszony. Bilans spotkań między obiema drużynami jest w ogólnym rozrachunku korzystny dla Piasta, ale już w Gdyni częściej wygrywała Arka – ośmiokrotnie przy sześciu triumfach gliwiczan. Warto wyśrubować ten bilans i zaklepać awans do najlepszej szesnastki rozgrywek – tym bardziej, że z Pucharu Polski odpadło już siedem klubów z Ekstraklasy, w najbliższej fazie na pewno odpadnie ósmy (bo Radomiak trafił na Śląska), a w przypadku triumfu zawodników Grzegorczyka – dziewiąty. W kolejnej rundzie istniałoby więc stosunkowo wysokie prawdopodobieństwo wylosowania rywala z niższej klasy rozgrywkowej niż elita, a w takim przypadku otworzyłaby się droga do naprawdę świetnego wyniku. Najpierw trzeba jednak wznieść się na wyżyny swoich umiejętności na murawie i dać sobie tę szansę.
Arkowcy w ostatnich dwóch miesiącach spisywali się na boisku znakomicie i wyrzeźbili passę sześciu ligowych wygranych z rzędu, do których dołożyli jeszcze awans w Pucharze Polski. Imponująca seria znalazła swój koniec, ale do końca rundy jesiennej jeszcze sporo grania. Cele są ambitne, więc przed żółto-niebieskimi doskonała okazja do zapoczątkowania kolejnego okresu hossy. A jeżeli zaczynać nowy etap, to z wysokiego C – potyczka z Piastem będzie elektryzującą przygodą i fascynującym wyrwaniem się z ligowej rzeczywistości. Trzeba dać z siebie wszystko, by jak najwięcej wyciągnąć z tego wieczoru. Ekstraklasę za rok będziemy mieli, Puchar Polski powróci do nas też!