Poprzedni sezon odcięliśmy grubą kreską w momencie jego zakończenia. Zaczynamy nową batalię. Zmiany w klubie na poziomie organizacyjnym i strukturalnym dają nadzieję, że w rozpoczynającej się kampanii żółto-niebiescy nie popełnią błędów z przeszłości, drużyna wykaże się dojrzałością od pierwszego do ostatniego gwizdka w rozgrywkach, a przede wszystkim zespół awansuje do Ekstraklasy, będąc w stu procentach gotowym na taki przeskok. Przed zawodnikami Wojciecha Łobodzińskiego dwanaście miesięcy fascynujących zmagań. Będą pojawiały się trudne momenty, będziemy przeklinać swoją kibicowską dolę i się frustrować, ale na koniec liczy się jedno – czy ktoś z nas kocha coś bardziej od tego klubu i tych barw? W poniedziałek o 19:00 Arka rozpoczyna sezon 2024/2025 wyjazdowym spotkaniem ze Stalą Rzeszów.
Forma każdego zespołu przed pierwszym gwizdkiem w rozgrywkach zawsze jest pewną niewiadomą. Teoretycznie kluby rozgrywają między sobą sparingi, ale te nie są miarodajnym probierzem dyspozycji – drużyny często znajdują się na innym etapie przygotowań, a do spotkań kontrolnych nie podchodzą z zaangażowaniem równym zmaganiom ligowym. Przykładowo Stal w okresie przerwy letniej potrafiła wygrać z izraelskim Hapoelem Beer Szewa 3:1, by niecały tydzień później oberwać od Stali Mielec 0:5. Nie mówi nam to kompletnie niczego. Pewne jest natomiast, że Marek Zub wciąż będzie stawiał na młodych Polaków i to na tym entuzjazmie oraz witalności budował drużynę. Powinniśmy mieć w tym sezonie do czynienia ze Stalą energetyczną, wybieganą, grającą szybko z piłką przy nodze i intensywną w zakładaniu pressingu, kiedy futbolówkę będzie posiadał przeciwnik. To nie będzie drużyna czekająca przez cały mecz na jedną akcję i grająca w sposób wyrachowany. Wprost przeciwnie – rzeszowianie zamierzają nadawać swoje warunki gry rywalom i wrzucać ich na karuzelę, której sami chcą nadawać tempo. Problem może tu stanowić brak dojrzałości boiskowej wielu zawodników, co będzie skutkowało falowaniem formy czy prostymi błędami indywidualnymi, ale Zub liczy na to, że młodzieńczy huragan poniesie tę ekipę wysoko. Ze stolicy Podkarpacia odeszli latem tacy zawodnicy, jak Jakub Wrąbel, Łukasz Góra, Krzysztof Danielewicz, Adrian Bukowski, Wiktor Kłos, Kacper Piątek czy Adler da Silva. Udało się za to wypożyczyć z Lecha Poznań 21-letniego bramkarza Krzysztofa Bąkowskiego czy wyciągnąć z Wisłoki Dębica 23-letniego napastnika Tomasza Bałę. Jeśli mielibyśmy przewidywać skład gospodarzy poniedziałkowego pojedynku na podstawie poprzednich rozgrywek oraz lipcowych sparingów, to wydaje nam się, że Zub przed Bąkowskim postawi na łańcuch obronny złożony z 20-letniego Patryka Warczaka, doświadczonego lidera formacji w osobie niespełna 33-letniego Kamila Kościelnego, któregoś z dwóch młodych stoperów – niespełna 20-letniego Kacpra Paśki lub 17-letniego Michała Synosia – oraz starego Słowaka Milana Simcaka. Na ,,szóstce” prawdopodobnie wybiegnie 20-letni Karol Łysiak, przed nim operować będą Luksemburczyk Sebastien Thill i 18-letni Szymon Kądziołka, a najwyżej ustawiony powinien zostać tercet w składzie 18-letni Szymon Łyczko z prawej strony, uznany ligowiec Andreja Prokić z lewej oraz wysunięty Bała na szpicy. Z kontuzją wciąż zmaga się utalentowany prawy obrońca Franciszek Polowiec. Po Stali raczej nie będą widoczne kompleksy względem żółto-niebieskich. Możemy spodziewać się ciekawego, dynamicznego meczu – podobnego do tego sprzed roku, kiedy gdynianie wygrali przy Hetmańskiej 3:2.
Tymczasem Arka w ostatnich miesiącach zabrała się przede wszystkim za budowanie fundamentów zdrowo zarządzanego klubu. Jedną z pierwszych strategicznych decyzji Marcina Gruchały było zatrudnienie dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia, Veljko Nikitovicia. Kolejnym posunięciem – pojawienie się w klubie Dariusza Pasieki jako głównego odpowiedzialnego za monitoring młodych piłkarzy i funkcjonowanie klubowej akademii. Pierwszy spośród wymienionych błyskawicznie zakasał rękawy i sprowadził do Gdyni dziewięciu graczy. Oczywiście boli odejście Olafa Kobackiego, ale podkreślmy, że w kadrze Arki nareszcie jest szansa na rywalizację między zawodnikami. W poniedziałek przed Pawłem Lenarcikiem spodziewamy się Marca Navarro lub Przemysława Stolca, Michała Marcjanika, Kamila Góreckiego (docelowym partnerem ,,Marcjana" będzie Kike Hermoso, ale Hiszpan potrzebuje jeszcze dwóch tygodni, by osiągnąć dyspozycję meczową) i Dawida Gojnego. Pozycja defensywnego pomocnika w tym sezonie będzie zarezerwowana dla młodzieżowca – podstawową ,,szóstkę” raczej Wojciech Łobodziński widzi w Jakubie Staniszewskim, ale w odwodzie jest jeszcze Wojciech Zieliński. Wyżej, pod nieobecność kontuzjowanego jeszcze Janusza Gola, w Rzeszowie zagra Michał Borecki albo Michał Rzuchowski. Na ,,dziesiątce” pojawi się cicha nadzieja gdyńskich kibiców na rewelację sezonu Hide Vitalucci, a do gry w tym sektorze są też gotowi Hubert Adamczyk czy Kamil Jakubczyk. Do obstawienia skrzydeł trener dysponuje Tornike Gaprindaszwilim, Kacprem Skórą, Joao Oliveirą oraz Adamem Ratajczykiem – wydaje nam się, że jako pierwsi swoje minuty w nowej kampanii dostaną Gruzin i Portugalczyk. Na szpicy (na szczęście) bez zmian – tu wciąż kłuć będzie Karol Czubak, który jednak doczekał się nareszcie sensownego zmiennika w osobie Szymona Sobczaka. Bilans spotkań między Arką a Stalą jest korzystny dla gdynian, którzy wygrywali cztery razy przy dwóch triumfach rzeszowian. Z tym, że jeśli weźmiemy pod uwagę tylko potyczki rozegrane w stolicy Podkarpacia, to tutaj już lepiej wyglądają popularne ,,żurawie” – dwie wiktorie przy jednej wygranej żółto-niebieskich. Mamy nadzieję, że w poniedziałek Arka poprawi tę statystykę.
Każdy wyjazd Arkowców na drugi koniec Polski stanowi wielką przygodę. W weekend trzeba będzie przejechać 765 km, ale na pocieszenie dodajmy, że to najdłuższa spośród wszystkich delegacji czekających piłkarzy Łobodzińskiego w tym sezonie, więc dobrze będzie mieć ją już za sobą. Przygoda z kibicowaniem Arce nie kończy się jednak nigdy. Możemy się frustrować, denerwować z powodu wydarzeń takich, jak w poprzedniej kampanii, natomiast u progu nowych rozgrywek znów nie możemy się doczekać, by z całych sił zaśpiewać ,,hej, Arka gol”. Kochamy ten klub, kochamy to miasto, kochamy te barwy. Cieszmy się tą miłością, cieszmy się żółto-niebieską codziennością, bądźmy dumni z bycia Arkowcami. Tak naprawdę jesteśmy przecież szczęściarzami. Hej, Arka goooool!