W życiu każdego człowieka przychodzi czasem moment, w którym czuje się przebodźcowany, zmęczony nieustannym stresem, przepracowany, wypalony. W takich chwilach przydaje się zrobienie sobie detoksu, oczyszczenia organizmu i głowy poprzez odcięcie się od rzeczywistości, w której na co dzień się poruszamy, i skupienie na odskoczni dla psychiki. Żółto-niebieskim idzie w I lidze ostatnio bardzo topornie, wymęczone zwycięstwa przeplatają z porażkami. Szalenie istotne w ich sytuacji będzie zaliczenie efektownej wygranej w rozgrywkach, które w ubiegłych latach przynosiły gdynianom najwspanialsze momenty w ich piłkarskiej egzystencji. Innego wyniku nie bierzemy pod uwagę, bo awans do 1/16 finału Pucharu Tysiąca Drużyn jest dla podopiecznych Dariusza Marca obowiązkiem. W środę o 15:00 Arka gra w delegacji z GKS-em Bełchatów.
Gospodarze nie powinni być dla Arkowców rywalem, który postawi niesamowicie wysokie warunki. ,,Brunatni” w mizernym stylu spadli w poprzednim sezonie z I ligi. W piłkarskim świecie zazwyczaj po degradacji padają słowa o błyskawicznym powrocie do klasy rozgrywkowej, z której klub został świeżo usunięty. Tymczasem w przypadku zespołu z ul. Sportowej nie istniały racjonalne argumenty przemawiające za dyskusją o awansie. Jednak aż tak trudnego początku kampanii, jaki mają za sobą zawodnicy Patryka Rachwała, chyba nikt się nie spodziewał. Bełchatowianie co prawda startowali z brzemieniem czterech ujemnych punktów za zaległości finansowe, ale zaledwie trzy zwycięstwa w dziesięciu meczach nie pomagają w usprawiedliwianiu GKS-u. Oczywiście wpływ na zaistniałą sytuację ma więcej czynników – bałagan organizacyjny w klubie, rewolucja kadrowa co rundę. Mimo wszystko ,,brunatni” gubią punkty zbyt łatwo. Zwłaszcza w ostatnich kolejkach – gospodarze środowej rywalizacji przegrali cztery poprzednie spotkania w II lidze. Efekt? 16. miejsce w tabeli i pięć oczek straty do bezpiecznej strefy. Trzeba natomiast pamiętać, że rozgrywki pucharowe lubią rządzić się swoimi prawami i GKS z pewnością będzie szukał w nich punktu odbicia dla napędzenia się na dalszą część sezonu. Wyeliminowanie Arki byłoby dla zawodników z ul. Sportowej sporym zastrzykiem optymizmu i energii. A o cofaniu nogi w ich przypadku nie ma mowy. Nie pod okiem Rachwała, który przykłada ogromną wagę do zaangażowania i bezpardonowej walki. Centralą dowodzenia występujących w systemie 4-2-3-1 bełchatowian jest środek pola z defensywnie usposobionymi Marcinem Ryszką i Waldemarem Gancarczykiem oraz ustawionym przed nimi Arturem Golańskim. W grze często wykorzystywane są też skrzydła obstawione przez Damiana Warneckiego i Dawida Flaszkę. Problemem Rachwała jest jednak nieskuteczność i słaba gra napastników, bo ani Szymon Sołtysiński, ani Jewhen Radionow nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Wiele zastrzeżeń można też mieć do linii defensywnej z Mikołajem Grzelakiem, Kajetanem Kunką, Martinem Klabnikiem i Mateuszem Szymorkiem. W kadrze ,,brunatnych” figuruje wychowanek Arki Mikołaj Gabor, ale 23-latek w tym sezonie zanotował tylko trzy epizody. Szczerze mówiąc, GKS nie dysponuje potencjałem, który na papierze mógłby przestraszyć Arkę. Trzeba jednak zachować koncentrację, bo gospodarze wyjdą na plac gry z nastawieniem na awans, a nie honorową porażkę. Środowe spotkanie będzie dla nich 100. meczem w Pucharze Polski na szczeblu centralnym, co zapewne będzie stanowiło jedynie ciekawostkę statystyczną, ale w Bełchatowie bardzo chcieliby ten jubileusz uczcić zwycięskim popołudniem.
Mamy nadzieję, że Arkowcy zaburzą taki plan graczy z ul. Sportowej – w końcu żółto-niebiescy występują w roli finalistów poprzedniej edycji i z pewnością zamierzają nawiązać do tamtego osiągnięcia, a najlepiej znów przeżyć fantastyczną przygodę. Jest na to szansa, bo biorąc pod uwagę aktualną dyspozycję GKS-u Bełchatów, losowanie było dla gdynian stosunkowo łaskawe, a po rozpędzeniu się w pierwszym meczu Arka w kolejnych fazach może być groźna dla każdego. Tyle, że najpierw trzeba ten pierwszy krok rzeczywiście postawić. Gra żółto-niebieskich w ostatnich tygodniach nie napawa optymizmem, ale oby zwycięstwo z Puszczą Niepołomice okazało się przełomem, po którym maszyna ruszy do przodu. W Bełchatowie możemy spodziewać się szansy dla zmienników, jedenastka wystawiona przez Dariusza Marca powinna odbiegać od tej oglądanej na boiskach I ligi. Liczymy jednak na ukąszenie przez Macieja Rosołka, bo 20-latek od powrotu do Gdyni spisuje się znacznie poniżej oczekiwań i ewidentnie potrzebuje bramki, która wyostrzy jego celownik. W jakimkolwiek natomiast składzie gdynianie nie rozpoczną tego widowiska, cel będzie jeden – efektowna wygrana i bezstresowy meldunek w 1/16 finału Pucharu Tysiąca Drużyn.
Oczekujemy, że spotkanie przy ul. Sportowej będzie dla piłkarzy Marca odskocznią od ligowej monotonii, wprowadzi koloryt do ich poczynań, przyniesie rozruszanie tempa gry, otworzy głowy i pozwoli złapać drugi oddech. Jest okazja do podreperowania nastrojów, złapania energetyczności, pozytywnego nastawienia na dalszą fazę sezonu, łatwego meldunku w drugiej rundzie rozgrywek. Liczymy, że żółto-niebiescy z tej szansy skorzystają, w Bełchatowie obędzie się bez niespodziewanych problemów, a pucharowy detoks i oczyszczenie psychiki okaże się początkiem obfitych żniw punktowych. Ekstraklasę za rok będziemy mieli, Puchar Polski powróci do nas też!