25. kolejka piłkarskiej Ekstraklasy za nami. Rozgrywana w środku tygodnia seria ligowych spotkań zostanie zapamiętana ze względu na trudne warunki panujące w całym kraju (obfite opady śniegu oraz mróz). Najniższa temperatura towarzyszyła potyczce Sandecji Nowy Sącz z Zagłębiem Lubin (-12). Jednocześnie był to mecz cieszący się najmniejszym zainteresowaniem (zaledwie kilkaset osób na trybunach „areny” w Niecieczy). Równie mroźnie było w Warszawie podczas starcia Legii z Jagiellonią, ale frekwencja wyniosła ok. 13 tysięcy, do której nikt nie był w stanie się nawet zbliżyć (Poznań – 4400, Zabrze 6300). Do Gdyni w środę zawitała drużyna Piasta Gliwice i samo spotkanie nie wzbudziło wielkiej uwagi. Oficjalnie tylko 3074 osoby pojawiły się na stadionie, co stanowi 5. wynik w tej kolejce (niższe frekwencje zanotowano na trzech obiektach - w Gdańsku, Płocku i wspomnianej Niecieczy). Termometry wskazywały dziewięć kresek poniżej zera, ale odczuwalna temperatura przez silny wiatr i wilgoć wynosiła aż -18 st. C. Nie przeszkodziła ona jednak w prowadzeniu dopingu przez fanatyków z „Górki”, którzy ponownie stanęli na wysokości zadania, wspierając piłkarzy przez pełne 90 minut. Zaangażowanie pozostałych sektorów w przeciwieństwie do wcześniejszych spotkań, było bez wątpienia dużo słabsze, by nie powiedzieć, że zerowe. Na płocie znalazły się tylko cztery flagi – Commando, Ultras Arka, NNZS i Klub marzeń miasta z morza oraz transparent „śp. Kato”. Kibice Piasta po ostatnim dobrym wyjeździe do Gdańska (120 osób), kolejnej wizyty w Gdyni nie mogą zaliczyć do udanych. W poprzednim sezonie ich liczby wyniosły – 70 (sobota) i 13 (piątek), natomiast w środę… 6. Nie nam to oceniać. Co do wydarzeń na boisku, to kolejny już mecz niestety zakończył się bezbramkowym remisem i choć rezultat ten nie przekreśla naszych szans na górną ósemkę, to o znalezienie się w niej będzie bardzo ciężko.