Z końcem sezonu 2012/2013 kończą się kontrakty wielu piłkarzom Arki, między innymi Januszowi Surdykowskiemu, Damianowi Krajanowskiemu, Bartoszowi Brodzińskiemu, Marcusowi da Silvie czy Radosławowi Pruchnikowi. Klub podjął negocjacje kontraktowe z tymi zawodnikami, lecz nie można powiedzieć by zmierzały one w dobrą stronę. Dowiedzieliśmy się, że niektórzy zawodnicy opuścili już Gdynię i czekają na dalszy rozwój wypadków. Na rodzinny Śląsk wrócił Damian Krajanowski, który jak udało nam się ustalić otrzymał propozycję nowego kontraktu, ale sporo niższą od poprzedniego, i nie doszedł do porozumienia z klubem. Zadzwoniliśmy do kapitana Arki, by spytać jak wygląda sytuacja.

Niestety, to prawda. Nie udało mi się dojść z klubem do porozumienia, zdałem klucze do mieszkania i jestem już na Śląsku, bo muszę załatwić tu ważne sprawy rodzinne. Nie wykluczam, że wrócimy do rozmów. Czekam na telefon z Arki, dalsza gra w Gdyni to dla mnie wciąż priorytet. Nie zleciłem nawet menedżerowi poszukiwań nowego klubu, bo liczę, że wznowimy rozmowy i dojdziemy z działaczami Arki do porozumienia.

"Tolek" to nie jedyny piłkarz Arki, który otrzymał podobną ofertę. Na minimalną podwyżkę może liczyć tylko Marcus da Silva, który ma za sobą świetny sezon i jego kontrakt nie należał do najwyższych w zespole. Pozostali, jak choćby Surdykowski czy Pruchnik muszą liczyć się ze sporym obniżeniem uposażenia. Problem tkwi też w tym, że piłkarze już raz, po poprzednim sezonie, wyrazili zgodę na mniejsze zarobki i obniżka kontraktów, które im teraz proponuje Arka, byłaby już drugą w niedalekim odstępie czasu. Do tego wszystkiego dochodzą spore zaległości kontraktowe, które sięgają już prawie trzech pensji miesięcznych (termin spłaty trzeciej mija 10 czerwca) oraz premii za wyniki i tak zwane "wyjściówki". Piłkarzem, wobec którego Arka ma spore zobowiązania jest też Krzysztof Sobieraj. "Sobi" usłyszał w klubie, że Arki nie stać na utrzymanie jego kontraktu (mimo, że nie należy on do najwyższych w drużynie) i zaproponował, że jeśli ma być dla Arki przysłowiowym "kamieniem u szyi" zgodzi się na przedwczesne rozwiązanie umowy w zamian za uregulowanie należności za miniony sezon. Sytuacja jest tym trudniejsza do zrozumienia, że rok temu proszono Krzyśka by wrócił do Gdyni w trudnym momencie, a teraz klubowi nie zależy na utrzymaniu zawodnika, który jest prawdziwą opoką obrony Arki, ma za sobą podobnie jak cały zespół udaną rundę i do tego jest związany emocjonalnie z klubem. Wielu kibiców nie wyobraża sobie bez tego zawodnika obrony Arki i pozostanie "Sobiego" powinno być w tej chwili priorytetem dla działaczy Arki. Czy uda się dojść do porozumienia z Krzyśkiem i pozostałymi zawodnikami? Mamy nadzieję, ale rozległ się właśnie ostatni dzwonek...

mazzano