Przed inauguracją I ligi było wiadomo, że gdynian czeka bardzo trudne zadanie. Podbeskidzie jawi się jako jeden z zespołów, który powinien walczyć w tym sezonie o awans do Ekstraklasy. Tymczasem Ryszard Tarasiewicz nie mógł zabrać na Beskid Śląski kontuzjowanych Marcela Ziemanna i Huberta Adamczyka. Dość nieoczekiwanie oba skrzydła od pierwszej minuty zostały obsadzone przez szkoleniowca żółto-niebieskich młodzieżowcami - w wyjściowej jedenastce znaleźli się Kacper Skóra i Marcel Predenkiewicz. Mirosław Smyła oddelegował do rywalizacji od pierwszego gwizdka swój optymalny skład.
Pierwsza połowa stała pod znakiem dominacji Podbeskidzia. W 13. minucie po dośrodkowaniu Drzazgi Janota sprytnie zgrał futbolówkę głową, ta znalazła się pod nogami Sitka, młody prawoskrzydłowy momentalnie przygotował ją sobie do uderzenia, po czym huknął w słupek bramki Krzepisza, a dobitka Janoty okazała się niecelna. Minutę później znów pokazał się były zawodnik Arki, który centrostrzałem z 30 m omal nie zaskoczył bramkarza żółto-niebieskich - na szczęście ,,Krzepo" był na posterunku i sparował piłkę na korner. W 23. minucie Scalet krótko przedryblował Dobrotkę i strzelił sprzed szesnastki ekipy Tarasiewicza, jednak Krzepisz po raz kolejny stanął na wysokości zadania i odbił futbolówkę na rzut rożny. Po pół godzinie gry Janota ograł Stolca i uderzył dwa metry obok prawego słupka bramki Arki. Gdynianie doszli do głosu dopiero w końcówce tej odsłony. W 43. minucie Gol spróbował szczęścia sprzed pola karnego, ale było to uderzenie leciutkie i nie sprawiło żadnych problemów Igonenowi. Chwilę później Stolc przytomnie uruchomił na lewej stronie Predenkiewicza, 18-latek oskrzydlił akcję i dośrodkował na dalszy słupek, tam akcję zamykał Skóra, jednak jego strzał głową przeleciał minimalnie obok słupka. W ostatniej akcji pierwszej połowy znów z dobrej strony pokazał się Predenkiewicz, który ograł Simonsena i uderzył w krótki róg, ale estoński golkiper Podbeskidzia zachował czujność. Do przerwy przy Rychlińskiego bramek nie oglądaliśmy.
Drugą połowę piłkarze Tarasiewicza zaczęli znacznie lepiej. W 52. minucie musiało być 1:0 dla żółto-niebieskich. Stolc zacentrował w pole karne, Czubak przeskoczył dwóch obrońców bielszczan i uderzył głową w słupek, z dobitką popędził Skóra, ale został zablokowany przez Markowa, a po chwili kolejną próbę Predenkiewicza zatrzymał niemal na linii bramkowej Bernard. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Pięć minut później Czubak ograł na lewej flance Rodrigueza, wpadł w szesnastkę gospodarzy, zagrał na przedpole, a tam Skóra urwał się Markowowi i celną główką dopełnił formalności, dając Arce prowadzenie przy Rychlińskiego. Tak zdecydowany początek drugiej części spotkania w wykonaniu drużyny Tarasiewicza zaskoczyła Podbeskidzie, które z minuty na minutę coraz bardziej biło głową w mur. Żółto-niebiescy byli natomiast zabójczo konkretni. W 82. minucie Kuzimski świetnie uderzył z 25 m, ale Igonen dał próbkę wysokich umiejętności i odbił piłkę na rzut rożny. Chwilę później Aleman wykonywał rzut rożny, po którym Goku sfaulował we własnej szesnastce Tomala, a sędzia Malec nie miał wątpliwości i podyktował ,,jedenastkę" dla Arki. Do piłki ustawionej na wapnie podszedł Aleman, ale jego strzał w prawy narożnik bramki Igonena został przez Estończyka odbity do boku. Końcówka była nerwowa, ale finalnie podopieczni Tarasiewicza dowieźli prowadzenie do ostatniego gwizdka arbitra i zaczęli nowy sezon od zainkasowania szalenie ważnych trzech punktów.
Na inaugurację sezonu Arka zagrała bardzo słabe zawody w pierwszej połowie i zabójczo skuteczne w drugiej. Ze stylu nikt nie będzie gdynian rozliczał, interesują nas tylko punkty. Z Bielska-Białej żółto-niebiescy wracają z pełną pulą po starciu z prawdopodobnie jednym z bezpośrednich rywali w walce o awans, za co należą im się wielkie brawa. Rewelacyjny mecz rozegrał Przemysław Stolc, który na lewej stronie obrony był dla gospodarzy nie do przejścia i prezentował się jak absolutny szef gdyńskiej defensywy. Należy również podkreślić kapitalną walkę Karola Czubaka, asystującego przy zwycięskiej bramce i tyrającego jak wół w kilku sektorach boiska na dystansie 90 minut. Młodzieżowcy w osobach Kacpra Skóry i Marcela Predenkiewicza zaczęli bardzo niemrawo, ale im dalej w mecz, tym poczynali sobie śmielej. W optymalnej dyspozycji nie jest jeszcze na pewno Janusz Gol czy Christian Aleman, ale ze spotkania na spotkanie powinno być lepiej. Cieszy, że już od pierwszej kolejki Arka znajduje się w czubie tabeli. Oby tak do końca sezonu - walczyć, trenować, Areczka musi panować. W najbliższą sobotę o 17:30 na Stadionie Miejskim żółto-niebiescy w 2. kolejce podejmą Zagłębie Sosnowiec.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Arka Gdynia 0:1
Bramka: Skóra 57'
Podbeskidzie: Igonen - Simonsen, Rodriguez, Markow, Bernard - Sitek (72' Celtik), Bonifacio, Scalet (45+1' Jodłowiec), Janota (67' Wełniak), Drzazga (72' Milasius) - Biliński (67' Goku).
Arka: Krzepisz - Rymaniak, Marcjanik, Dobrotka, Stolc - Skóra (69' Tomal), Milewski, Gol (69' Bednarski), Aleman (90' Żebrowski), Predenkiewicz (61' Kuzimski) - Czubak.
Żółte kartki: Dobrotka, Gol, Rymaniak, Milewski, Krzepisz.
Sędzia: Paweł Malec (Łódź).
Frekwencja: 3897.
W 84. minucie Matvei Igonen obronił rzut karny wykonywany przez Christiana Alemana.