Do wtorkowej rywalizacji w Pucharze Polski zarówno niepołomiczanie, jak i gdynianie podeszli na maksymalnym poziomie koncentracji, wkładając ogromne zaangażowanie i wiele sił. Taryfy ulgowej nie było z żadnej strony. Tymczasem już pięć dni później nadchodzi kolejna odsłona zmagań między obiema drużynami. Życie nie znosi próżni – znów trzeba będzie wejść w poważny wysiłek, by schodzić z murawy w charakterze zwycięzcy. Gospodarzy czeka okazja do błyskawicznej rehabilitacji za wtorkową klęskę, gości – do potwierdzenia prymatu w spotkaniach obu zespołów. W niedzielę o 14:30 Arka zmierzy się przy ul. Kusocińskiego z Puszczą Niepołomice w 19. kolejce I ligi.
Ekipę Tomasza Tułacza charakteryzowaliśmy szerzej w zapowiedzi meczu pucharowego na początku tygodnia. Co dodatkowo wiemy po wtorkowym spotkaniu? W walce o trzy punkty Arkowcom zdecydowanie pomoże przypilnowanie obu skrzydłowych gospodarzy, Huberta Tomalskiego i Sebastiana Górskiego. Przy stałych fragmentach gry trzeba też uważać na Erika Cikosa i mierzącego 195 cm Ivana Hladika. Z kolei wygranie środka pola da żółto-niebieskim mnóstwo pewności i spokoju na murawie, pozwoli również na większym luzie operować ze skrzydłami i uruchamiać wahadłowych. Ćwierćfinał Pucharu Polski pokazał także, że warto wchodzić w obronę Puszczy w sposób odważny, bo kiedy niepołomiczanie są naciskani, popełniają błędy. Trener Tułacz we wtorkowy wieczór był niezwykle przybity, w drużynie z Kusocińskiego mocno odczuwalne było przygnębienie spowodowane zaprzepaszczeniem szansy na historyczny sukces. Jednak należy się spodziewać, że ten smutek gospodarze będą chcieli przekuć w motywację. W niedzielę Puszcza zrobi wszystko, by zrehabilitować się za ostatnie niepowodzenie, a kolejna porażka nie wchodzi dla niej w rachubę.
Tymczasem jeśli chodzi o gdynian, to największym znakiem zapytania przy ich dyspozycji w najbliższym meczu jest kwestia regeneracji. Arkowcy do Niepołomic w środku tygodnia telepali się autokarem, a po zakończeniu pojedynku nie zostali w Małopolsce, tylko wrócili nad morze. Teraz czeka ich kolejna podróż na południe kraju. Może to być o tyle problematyczne, że pole działania Dariusza Marca i tak jest ograniczone w związku z pauzą za kartki Arkadiusza Kasperkiewicza oraz kontuzjami Juliusza Letniowskiego, Rafała Wolsztyńskiego, Michała Marcjanika i Kacpra Skóry. W środę kontrakt z klubem podpisał Łukasz Wolsztyński, ale nie wiadomo, czy po ponad dwumiesięcznym okresie pozostawania bez klubu i treningu indywidualnego będzie gotowy do gry w warunkach meczowych na poziomie I ligi. Te dziury kadrowe trzeba będzie jakoś łatać. W związku z tym w pierwszym składzie możemy się tym razem spodziewać Pawła Sasina czy Fabiana Hiszpańskiego w drugiej linii. Adamowi Danchowi w defensywie towarzyszyć mogą Haris Memić albo Damian Ślesicki, którzy pozytywnie zaprezentowali się przy Kusocińskiego we wtorek. Tak naprawdę konkretny skład jest jednak niewiadomą. Gdynia czeka też na 62. gola Marcusa da Silvy w barwach Arki. Czy wydarzy się to już w niedzielę? Nie można wykluczać takiej możliwości, ale należy też pamiętać, że Brazylijczyk niedługo skończy 37 lat i nie jest oczywiste, jak wytrzyma kolejne intensywne starcie w krótkim odstępie czasu pod względem wydolnościowym. Pewnik natomiast stanowi fakt, że by w Niepołomicach wywalczyć drugi wiosenny komplet punktów, trzeba zagrać na tym samym poziomie, co w starciu pucharowym, powtórzyć schematy i wykazać spokój oraz chęć kreowania sytuacji podbramkowych. Nie będzie to z pewnością łatwe 90 minut, należy spodziewać się zupełnie innego przebiegu spotkania niż na przed pięcioma dniami… choć historia pojedynków wskazuje na wynik 5:2 dla żółto-niebieskich, bo w obu dotychczasowych meczach Puszczy z Arką rozgrywanych w Małopolsce padał taki właśnie niecodzienny rezultat.
Starożytne przysłowie łacińskie mówi ,,Repetitio est mater studiorum”, co oznacza ,,powtarzanie jest matką nauki”. W niedzielę Arkowców czeka właśnie sprawdzian z konsekwencji i powtarzania wzorów, które zostały wypracowane już wcześniej. Jeżeli żółto-niebiescy zaprezentują piłkę podobną do tego, co pokazywali przed pięcioma dniami, powinni podnieść z murawy kolejne trzy punkty, jakże cenne w kontekście walki o awans do Ekstraklasy. Nasz święty klub, MZKS, będziemy przy nim aż po życia kres!