Trwający sezon rozpoczął się dla Arki od prologu w Pucharze Polski. Na tydzień przed inauguracją ligową żółto-niebiescy zmierzyli się z Górnikiem Polkowice i wysoko zwyciężyli. Historia lubi się powtarzać – piłkarską wiosnę gdynianie znów otwierają pucharową potyczką z klubem górniczym. Tyle, że tym razem ich przeciwnik prezentuje wyższy poziom od rywala sierpniowego. Mimo tego faktu liczymy, że podopieczni Dariusza Marca poradzą sobie z tą przeszkodą, a inauguracja poważnego grania w roku 2021 przebiegnie pod znakiem awansu do ćwierćfinału Pucharu Tysiąca Drużyn. We wtorek o 18:00 Arka gra w Gdyni z Górnikiem Łęczna.
Zielono-czarni z pewnością są drużyną o dużej jakości, bardzo dobrze ułożoną taktycznie i zorganizowaną, w której jeden pomaga drugiemu, a piłka często chodzi jak po sznurku między formacjami. W I lidze podopieczni Kamila Kieresia po rundzie jesiennej plasują się na 3. pozycji i mają tyle samo punktów, co drugi ŁKS (choć trzeba też pamiętać, że łodzianie mają przed sobą jeszcze zaległą rywalizację z GKS-em Tychy). W Pucharze Polski do tej pory potwierdzali równą formę. Choć w 1/32 finału do 90. minuty przegrywali 0:1 z broniącą się przed spadkiem z III ligi Polonią Nysa, to w doliczonym czasie strzelili trzy gole i się wybronili. Znacznie łatwiej było w kolejnej fazie. Po trafieniach Bartosza Śpiączki i Przemysława Banaszaka łęcznianie ograli 2:0 Ślęzę Wrocław i zameldowali się w 1/8 finału. W tym miejscu los skojarzył ich z Arką, do której zimą odszedł jedyny decydujący się na ewakuację z al. Jana Pawła II zawodnik z podstawowego składu Górnika. Mowa tu oczywiście o Pawle Sasinie. Czy 37-letni defensor na przywitanie z Gdynią wybiegnie naprzeciwko swojego byłego zespołu? Jeżeli tak, to prawdopodobnie nie na swojej nominalnej pozycji, prawej obronie. Lukę po wychowanku Beniaminka Radom w składzie Kieresia wypełni Rumun Gabriel Matei, wracający na Lubelszczyznę po trzech i pół roku. 31-latek doskonale wpisze się zresztą w model linii defensywy Górnika, która bazuje na doświadczeniu. Bramkarz Maciej Gostomski ma 32 lata, a podstawowi obrońcy również posiadają trzy dychy na karku – Paweł Baranowski 30, Tomasz Midzierski 35, Leandro 37. Jednak choć na papierze sytuacja wygląda na niegroźne sanatorium, to rzeczywistość jest inna – łęcznianie dysponują drugą najlepszą defensywą na zapleczu Ekstraklasy, a mniej bramek stracił tylko lider z Niecieczy. Jeśli chodzi o przygotowania do rundy wiosennej, to Górnik szedł podobną ścieżką, co Arka. Zielono-czarni nie wyjechali na żadne zgrupowanie, rozegrali pięć sparingów z drużynami z niższych lig (cztery spośród nich wygrali). Jedynym odczuwalnym ubytkiem kadrowym okazał się Sasin, za to oprócz Matei do klubu trafili skrzydłowi z ekstraklasową przeszłością, Aleksander Jagiełło i Michał Mak. Pewne jest jedno – Arkowcy we wtorkowy wieczór muszą nastawić się na okazanie olbrzymiej cierpliwości. Kruszenie zasieków obronnych gości może nie przyjść łatwo. Ten mecz może zresztą przebiegać podobnie jak przegrane 0:2 wyjazdowe spotkanie w lidze, w którym również obie ekipy bardzo długo badały się nawzajem.
W Arce na polu transferowym było zimą znacznie energiczniej niż w Górniku. Siedmiu zawodników odeszło z Gdyni, ich miejsce zajęła taka sama liczba. Nad morzem nie ma już Adama Marciniaka, Macieja Jankowskiego, Bartosza Kwietnia, Szymona Drewniaka, Bartosza Bonieckiego, Andrzeja Witana i Michała Molendy. Pojawili się za to Christian Aleman, Maciej Rosołek, Paweł Sasin, Fabian Hiszpański, Luis Valcarce, Haris Memić i Bartosz Przybysz. Siłą rzeczy dojdzie więc do wymiany co najmniej czwórki piłkarzy grających jesienią w pierwszej jedenastce. W porównaniu z poprzednią rundą doszło też oczywiście do najistotniejszej roszady – Ireneusza Mamrota na stanowisku szkoleniowca żółto-niebieskich zastąpił Dariusz Marzec, który we wtorek zadebiutuje w tej roli w meczu oficjalnym. Gdynianie są po zgrupowaniu w Hotelu Nadmorskim. W sparingach osiągali dobre wyniki, ale też pamiętajmy, że przy okazji towarzyskiego grania często mówimy po prostu o intensywniejszych jednostkach treningowych. Z miarodajną oceną dyspozycji zespołu należy zaczekać co najmniej do rozegrania pierwszych pojedynków o stawkę. W Pucharze Polski dodatkową motywacją dla Arkowców może być losowanie, które odbyło się w ubiegły piątek – jeżeli we wtorek piłkarze Marca ograją Górnika Łęczna, w ćwierćfinale czeka na nich Puszcza Niepołomice, a to z pewnością jest rywal leżący w ich zasięgu. Najpierw trzeba jednak zrobić swoje i wykonać konkretny krok. Na potyczkę z zielono-czarnymi Arka wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wybiegnie w testowanym zimą ustawieniu 3-5-2 z Adamem Danchem, Michałem Marcjanikiem i Arkadiuszem Kasperkiewiczem na środku obrony oraz Fabianem Hiszpańskim i Luisem Valcarce na wahadłach. Rolę pierwszego młodzieżowca będzie pełnił Kacper Krzepisz, drugiego – Maciej Rosołek. W odwodzie są jeszcze Mikołaj Łabojko i Kacper Skóra. Mamy też nadzieję, że przesunięty w czasie zimowych przygotowań z prawego skrzydła do napadu Mateusz Żebrowski utrzyma skuteczność, którą wykazywał się w spotkaniach kontrolnych. By uzupełnić grono ćwierćfinalistów Pucharu Tysiąca Drużyn, trzeba będzie we wtorek wykazać się wyżej wymienioną cierpliwością, a w defensywie uważać na Bartosza Śpiączkę i Pawła Wojciechowskiego. Mroźna zima nie stanie na przeszkodzie w rozegraniu pojedynku pucharowego, boisko będzie gotowe na wtorkowy wieczór. Jeszcze jedną motywację dla Arkowców powinna też stanowić chęć odkucia się za jesienną porażkę przy al. Jana Pawła II, poniesioną w bardzo słabym stylu. Teraz musi być lepiej.
W rozgrywanej w Polkowicach premierze sezonu gdynianie, choć do przerwy remisowali bezbramkowo z Górnikiem, w drugiej połowie urządzili sobie całkiem przyjemną rozrywkę i rozstrzelali gospodarzy 5:0. Pół roku później sytuacja jest inna, znajdujemy się w nowym położeniu. Z pewnością rywalizacja z zielono-czarnymi nie ułoży się tak łatwo, jak starcie przy ul. Kopalnianej. Wierzymy jednak, że czeka nas powtórka z rozrywki, a na koniec wtorkowego wieczoru będziemy się cieszyli z wykonania kolejnego kroku ku finałowi krajowego pucharu. O Areczko, Areczko, Areczko!