Piłkarze Arki, co zdarza się wyjątkowo rzadko, nie podeszli po meczu pod sektor kibiców i być może zaskoczyli tym niektórych wyjazdowiczów z Gdyni. Fanatykom Arki i Cracovii za doping podziękowali z dystansu i ruszyli niemal biegiem w kierunku szatni. Wszystko było spowodowane czekającym ich lada chwila... lotem powrotnym do Trójmiasta.
Dzięki staraniom działaczy Arki, piłkarze mogli w komfortowych warunkach odbyć podróż w obie strony, ale cała akcja logistyczna pękała w szwach i niemal nosiła znamiona szaleństwa. Odlot samolotu z Krakowa na lotnisko w Rębiechowie był zaplanowany dokładnie o 18:20, czyli... 57 minut po ostatnim gwizdku sędziego. Stadion Cracovii i lotnisko im. Jana Pawła II na krakowskich Balicach dzieli niemal 15 kilometrów. Pokonanie takiej drogi w mieście zajmuje przeważnie około 20 minut, a przecież mówimy o transporcie zorganizowanej, blisko 30-osobowej grupy, która po meczu musi wziąć prysznic, a także spakować wszystkie rzeczy. To były ryzyko największej próby, ale opłaciło się, bo piłkarze we własnych domach mogli obejrzeć nawet wieczorny mecz Piasta Gliwice z Wisłą Kraków.
Cracovia zgodziła się przeprowadzić pomeczową konferencję prasową zaledwie kilka minut po zakończeniu meczu, dosłownie - na gorąco. Następnie zablokowany został wyjazd ze stadionu, skąd w pierwszej kolejności wyruszył autokar z Arkowcami na pokładzie. Ruchem zawiadywał Paweł Bednarczyk, kierując samochody w odpowiednim kierunku. Działacze Arki cały czas byli w kontakcie z pracownikami Polskich Linii Lotniczych "LOT", którzy zgodzili się na specjalne życzenie... opóźnić start samolotu o 10 minut! Lot miał planowo rozpocząć się o 18:20, ale samolot wzbił się w przestworza chwilę później. Dzięki temu wszyscy piłkarze rzutem na taśmę znaleźli się na pokładzie i mogli szczęśliwie powrócić do domów. Oczywiście w ruchu powietrznym nie ma takiej dowolności jak w ruchu kołowym czy nawet pociągowym, więc o powodzeniu całej eskapady być może decydowały minuty. Zadowolenia nie ukrywali trenerzy, którzy doskonale zdają sobie sprawą jakie znaczenie ma odpowiednia regeneracja i dobry sen, o który przecież znacznie łatwiej we własnym łóżku niż autokarze.