Kolejna część naszego cyklu. Czas na Gwardię Koszalin - klub z bogatą historią, grającymi legendami, takimi jak: Mila, Okoński czy Trzeciak. Sukcesami na drugoligowym froncie. Dziś niestety borykający się z problemami i nieprzychylnymi władzami miasta. Ale to przede wszystkim kibice, którzy są z tym klubem na dobre i złe.


gwardia


POCZĄTKI …
Ruch szalikowców Klubu Sportowego GWARDIA KOSZALIN rozpoczął się - jak w większości polskich kibiców - na początku lat 70 - tych. Działania kibiców w tamtych czasach oraz ich mentalność całkiem różniły się od tych, z czasów dzisiejszych... Gwardia Koszalin, sekcja piłki nożnej, oficjalnie powstała w roku 1946, ale pierwotnie był to Milicyjny KS przy KWMO (1945). Rok później przemianowano nazwę na Milicyjny KS przy KP-MO, a dwa lata później, w 1948 roku,powstało Zrzeszenie Sportowe Gwardia. Dzięki pomocy tegoż Zrzeszenia, reaktywowano, zlikwidowany wcześniej, Milicyjny KS, który zmienił wkrótce nazwę na KS Gwardia... Do roku 1956 gwardziści tułali się po klasach okręgowych, z małym wyjątkiem w 1955 r., kiedy to próbowali swych sił w III lidze, niestety bez powodzenia. W 1957 r. doszło do połączenia Gwardii i Sparty Koszalin. Efektem tej fuzji był klub o nazwie Wojskowo - Cywilny KS "Granit", który grając w III lidze zajął 10. - ostatnie miejsce, opuszczając tym samym szeregi III - ligowców. W lutym 1959 r. WCKS Granit powraca do tradycyjnej nazwy (Gwardia) i w końcowej tabeli III ligi zajmuje drugą lokatę.


gwardia


Do roku 1971 był to "martwy" okres, jeśli chodzi o jakiekolwiek zorganizowane grupy kibiców w Koszalinie. Gwardia większość swoich meczów rozgrywała w niższych klasach rozgrywkowych, a po awansie do III ligi i coraz to lepszych występach w niej, mecze gwardzistów zaczęły oglądać większe rzesze sympatyków piłki nożnej i gwardyjskiego klubu. Pierwsza taka zorganizowana grupa fanów Gwardii pojawiła się wiosną 1971 roku podczas trzecioligowego meczu ze szczecińską Arkonią. Wtedy to również można było zauważyć pierwsze gwardyjskie flagi oraz szale. Mimo głośnego dopingu, w obecności 10.000 widzów piłkarze Gwardii ulegli 0:2. Do roku 1971 mecze koszalińskiej drużyny rozgrywane były na stadionie lokalnego rywala - koszalińskiego KS Bałtyk. Dopiero w w/w roku oddano do użytku stadion sportowy KS Gwardia. Mieszczący się przy ulicy Fałata 34. Obiekt, mogący pomieścić 25.000 widzów, był prezentem dla miasta z okazji Centralnych Dożynek. Fundatorem był sam... towarzysz Edward Gierek. A żeby było bardziej "czerwono", stadion do czasu obalenia ustroju komunistycznego, nosił nazwę "Przyjaźni Polsko - Radzieckiej". Ruch szalikowców w czerwono - biało - niebieskich barwach (bo takie przypisywane są koszalińskiej Gwardii) rozwijał się. Powstawały nowe flagi, babcie i matki dziergały na drutach swoim pociechom kolejne szale. Zaczęły się pierwsze wyjazdy na mecze swoich pupili...


gwardia


W latach 70 - tych gwardyjscy piłkarze z powodzeniem występowali w II lidze i nieźle spisywali się w rozgrywkach Pucharu Polski (w 1976 r. dotarli do 1/4 finału PP. Po wcześniejszym wyeliminowaniu MRKS Gdańsk, Pogoni Szczecin i Górnika Zabrze, odpadli dopiero w ćwierćfinale, ulegając późniejszemu triumfatorowi tych rozgrywek Śląskowi Wrocław 0:1, a mecze te rozgrywane były na stadionie Bałtyku). Na drugoligowych meczach kilka - , kilkanaście tysięcy widzów w latach 70 - tych było normą. Tamtejsi kibice Gwardii, podobnie jak ci z lat dzisiejszych, za swych największych wrogów uważali ekipy ze Słupska (Gryf i Czarni ) oraz cały region szczeciński, Trójmiasto, a także sympatyków klubów z województwa koszalińskiego, które również pałały nienawiścią do koszalinian. Z resztą Gwardia, jako milicyjny klub, nie była lubiana w całym okręgu koszalińskim i nie tylko. W tamtych czasach cała procedura wyjazdów na mecze bardzo się różniła od dzisiejszych. Wtedy to gwardziści potrafili pojechać na mecz nawet klikunastoma autokarami! Jednak wielu kibiców oprócz sympatii do klubu z ich miasta, nie miało nic wspólnego z zaangażowaniem się w doping i wymachiwaniem szalem w czerwono - biało - niebieskich barwach. Dzięki, jakże popularnemu w owych czasach, funduszowi socjalnemu, który istniał w bodajże każdym zakładzie pracy, można było naprawdę zjeździć cały kraj, również dotyczyło to meczów reprezentacji kraju. Za sprawą refundacji takowych wyjazdów przez poszczególne zakłady pracy, w roku 1973, na meczu II ligi w Bydgoszczy pomiędzy Zawiszą i Gwardią, zameldowało się ok. 1000 koszalińskich kibiców. Podobnie było w Gdyni na meczu z tamtejszym Bałtykiem, a w Szczecinie na Arkonii liczbę fanów KSG szacuje się na ok. 2000! Ale tak naprawdę, ile było prawdziwych kibiców już raczej się nie dowiemy...


gwardia


W tamtych latach istniały już zgody i układy pomiędzy kibicami różnych drużyn, jednak nie były tak popularne jak teraz. Z ustnych relacji mojego znajomego, który był inicjatorem ruchu szalikowców Gwardii, dowiedziałem się, że na początku lat 80 - tych panował dobry układ z fanami gdańskiej Lechii. Pamiętam, jak na początku lat 90-tych, "zgredy" nie mogły pogodzić się z faktem, że nowe pokolenie gwardzistów ma zgodę ze znienawidzoną wtedy przez nich - Arką Gdynia. Z wieloma starymi kibolami rozmawiałem i zrozumieli oni w końcu, że ich czas minął i sprawy w swoje ręce wzięło nowe, młode pokolenie fanów Gwardii Koszalin... Od sezonu piłkarskiego 1984/85 gwardyjscy szalikowcy zaczęli przeżywać kryzys. I to głęboki, ponieważ "młynek" był rzadkością na Fałata 34, nie wspominając o wyjazdach! Nawet awans Gwardii do II ligi w 1986 r. nie zmobilizował kibiców w Koszalinie do reaktywowania jakiejś zorganizowanej grupy. I faktycznie, w sezonie 1986/87 na żadnym ze spotkań II ligi nie było dopingu ze strony "szali" KSG. Po prostu nie istnieli w tym okresie! Na pewno duży wpływ na ten fakt miała dobrze poczynająca sobie w ekstraklasie koszykarskiej, męska drużyna lokalnego AZS-u. Większość kiboli ze "starego rzutu" odeszło na "emeryturę", a garstka, która została oraz nowi fani spełniali się jako kibice, ale w hali Gwardii…
PASIAK, SYRENA i PUSZKI
Sezon 1987/88. Gwardia miała walczyć o powrót do II ligi. Tymczasem jej piłkarze zawiedli swoich kibiców i kończąc sezon na miejscu 12. po prawie 20 latach nasz KS został zdegradowany do klasy okręgowej.


gwardia


W rundzie wiosennej tych rozgrywek na stadionie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (takie wtedy imię nosił gwardyjski obiekt) podczas meczów KSG ponownie zaczęli pojawiać się „szalikowcy”. Było nas kilkunastu, wszyscy ze Śródmieścia, nastolatkowie. Na wyposażeniu mieliśmy jeden pasiasty szal w barwach gwardyjskich, syrenę strażacką, która robiła więcej hałasu niż sensownego dopingu oraz kilkanaście puszek po piwie wypełnionych monetami. Do tego jedna flaga w barwach czerwono-biało-niebieskich. To łup z „flagowych wypadów” podczas Święta Pracy 1 Maja. Dopingowaliśmy Gwardię tylko na meczach w Koszalinie, nie zaliczyliśmy ani jednego wyjazdu choć w planie była skromna eskapada do Poznania na mecz z tamtejszą Warta. W efekcie jednak nie doszła do skutku.
AZS KOSZALIN
W drugiej połowie lat 80-tych całkiem prężnie działał klub kibica I-ligowej koszykarskiej drużyny AZS-u Koszalin. Większość około 100-osobowej grupy stanowili fani, w których płynęła gwardyjska krew, jednak nikt nie miał pomysłu, chęci , może brakowało lidera(?), aby kibicować regularnie drużynie piłkarskiej. AZS radził sobie całkiem nieźle, emocje w hali Gwardii, która zazwyczaj pękała w szwach, zawsze były gwarantowane no i chyba przede wszystkim zaczęła panować moda na basketball, przynajmniej cały Koszalin żył tą dyscypliną.


gwardia


Fani „Akademików” przyodziani w biało-zielone barwy (wtedy takie kolory posiadała drużyna AZS) pojawiali sie również na wyjazdach. Czasami bywało gorąco; kilku koszalinian zostało pobitych przez kibiców Lecha w Poznaniu po meczu Lech – AZS. Ponadto autokar koszykarzy AZS stracił kilka szyb. Niespokojnie było w Bydgoszczy (około 60 fanów z Koszalina) na Astorii (ta drużynę dopingowali kibice Zawiszy), ale z racji tego, ze Gwardziści żyli już w oficjalnej komitywie z kibicami gdyńskiej Arki na meczu panował spokój. Tak samo jak na przykład w Toruniu (11 kibiców AZS-u i Gwardii) podczas meczu z tamtejszym AZS-em. Torunianie w owym czasie żyli tylko żużlem i to oni sporadycznie pojawiali się na meczach kosza i dopingowali „Akademików” z rodzinnego miasta Mikołaja Kopernika.. Kibice żużlowego Apatora sympatyzowali z fanami Falubazu Zielona Góra. Ci z kolei byli aktywni na meczach koszykarskiej drużyny Zastalu Zielona Góra, z którym to dobra zgodę posiadali kibice koszalińscy. Zgoda ta nigdy oficjalnie nie została zerwana przez żadna ze stron; umarła śmiercią naturalną. Później w II lidze jeszcze działo się trochę w Słupsku (to była jak zawsze kosa numer 1) i Kołobrzegu. Już wtedy większość kibiców udających się na wyjazdy oficjalnie stanowili Gwardziści.


gwardia


W Koszalinie także czasami dochodziło do poważnych incydentów z udziałem kibiców. Wystarczy wspomnieć awanturę z kibicami Śląska Wrocław w ówczesnym hotelu „Jałta” (później Arka, a dziś Gromada), powybijane szyby w autokarach Lecha, Gwardii Wrocław, Stali Bobrek Bytom… Do burd z udziałem „koszalińskich szalikowców” dochodziło przed, w trakcie i po meczach AZS-u z Kotwica Kołobrzeg czy Czarnymi Słupsk w II lidze. Na szczęście pod sam koniec lat 80-tych znaczna większość fanów zaczęła stopniowo powracać na sektor vis a vis wieży przy F34.
KLASA OKRĘGOWA 1988/89
Gwardia w tym sezonie występowała w okręgowej lidze koszalińsko – słupskiej. W tej lidze grała również inna koszalińska drużyna Tur. KSG wygrał ligę nie ponosząc ani jednej porażki. Niestety Gwardziści nie dostali się do III ligi przegrywając baraże z drużyna Stadionu Kielce. Po reorganizacji koszalińscy piłkarze zostali zakwalifikowani do ligi wojewódzkiej (IV liga). W tamtym sezonie gwardyjscy fani pojawiali się na meczach KSG śladowo. Mimo to jesienią 1989 roku kilkuosobowa delegacja Gwardzistów udała się do Damnicy na mecz III ligi pomiędzy miejscowym Comindexem, a Arką Gdynia celem przybicia zgody z Arkowcami.


gwardia


Tak też się stało, a ciekawostką jest fakt, że ponad dwa lata wcześniej, kiedy to Gwardia grała w II lidze podczas swojego meczu z Arką nie widać było żadnych oznak sympatii, szczególnie gdynian, którzy pojawili się w około 100-osobowej grupie. Wcześniej poprzednia ekipa fanów KSG na początku lat 80-tych sympatyzowała z gdańską Lechią. Ten układ też umarł śmiercią naturalną. Zaczęła się nowa era nowego rzutu kibiców czerwono – biało – niebieskich…
ZGODA Z ARKĄ
Jesienią 1989 roku powstała oficjalna zgoda pomiędzy kibicami Arki Gdynia i Gwardii Koszalin. Obie drużyny przez wiele sezonów lat 90-tych grały na szczeblu III-ligowym tyle tylko, że w innych grupach. Jaka była geneza powstania tej zgody można się tylko domyślać. Po pierwsze: nie wiedzieć czemu Arka była jakoś lubiana wśród części kibiców gwardyjskich, a po drugie Arkowcy kilkakrotnie poważnie „poszaleli” w Słupsku podczas ligowych meczów z Gryfem co pozytywnie odbierano w Koszalinie. Wszak cały Słupsk był wrogiem nr 1 dla Koszalina, i to nie tylko przecież w kwestii sportowej. To wszystko przyczyniło się do tego, że w roku 1989 na kolejny mecz III ligi pomiędzy Gryfem i Arką w Słupsku wybrała się trzyosobowa delegacja fanów GK, którzy nawiązali dobre stosunki z kibicami MZKS, a już niedługo później zawiązana została oficjalna zgoda.


gwardia


DELEGACJE
W okresie kiedy „młyn” ówczesnych „szalikowców” rozwijał się powoli, ale sukcesywnie niektórzy kibice Gwardii ruszali czasami w Polskę na ligowe lub pucharowe mecze z wyższej półki. Można dziś rzec, ze poniekąd były to wyjazdy „po naukę”. Bo przecież wtedy wzorowaliśmy się na ekipach kibicowskich z I ligi polskiej czy na tych w niższych ligach, ale z tradycjami jak na przykład Arka Gdynia… Na początku lat 90-tych wiele się działo na scenie kibicowskiej. Padały stare zgody i układy, a powstawały w to miejsce nowe. Układy zaczęły być rozpoznawalne. Będąc w Bydgoszczy na meczu I ligi: Zawisza – Ruch Chorzów w 1991 roku zostaliśmy zaczepieni przez grupe kiboli Zawiszy. Pytanie: - skąd?, nasza odpowiedz była szczera. Jako ze Zawisza miał zgodę z Arką, a chłopaki pojęcie o układach i wiedzieli o naszej zgodzie z Arką, to sprawa zakończyła się na wspólnej rozmowie.


gwardia


Coraz częściej kibice Gwardii wspomagali Arkowców. Był mecz w PP w Darłowie z tamtejszą Darłovią, mecze w Ustce z Jantarem, mecze Arki w Trójmieście… Również kibice Arki pojawiali się w Koszalinie na Fałata. Zaczęły powstawać pierwsze prywatne kontakty , wśród niektórych trwające do dziś.
POWRÓT DO III LIGI
W sezonie 1990/91 nastąpiła kolejna reorganizacja i dzięki temu Gwardia ponownie pojawiła się w szeregach III ligi. W swoim pierwszym sezonie po rocznej kwarantannie Gwardziści rozczarowali zajmując tylko 6. pozycje w końcowej tabeli. Ruch kibiców Gwardii zaczynał się ponownie rozkręcać, a już w kolejnym sezonie kibice Czerwono – Biało – Niebieskich zaliczyli większość meczów wyjazdowych. Były to m.in. : Goleniów (Ina): tu doszło do zamieszek pomiędzy kibicami Gwardii (11) a około 40 – osobową grupą miejscowych sympatyków szczecińskiej Pogoni, Stargard Szczeciński (Błękitni), Darłowo (Darłovia): od samego początku Gwardia, jako klub ze stolicy województwa nie była lubiana i swój wyraz antypatii do KSG był wyraźny właśnie m.in. w Darłowie, Czaplinek (Lech): podobna sytuacja jak w Darłowie lecz na mniejsza skale, Gryfino (Energetyk), Kostrzyń (Celuloza), Strzelce Krajeńskie (Łucznik), Świnoujście (Flota), Łobez (Światowid): Ten ostatni mecz ligowy był bardzo ważny dla Gwardii. Zwycięstwo premiowało piłkarzy KSG do udziału w meczu barażowym ze zwycięzcą grupy : Poznań – Południe. Tym okazał się Sokół Pniewy już wtedy naszpikowany gwiazdami i konkretnym celem: awans do ekstraklasy szczebel po szczeblu. Biznesmen Ryszard Górka (ErGe) nie żałował pieniędzy i wpompował w ten klub odpowiednią ilość kasy.
Pierwszy mecz odbył się w Koszalinie i zakończył się remisowym wynikiem 2:2. Podczas meczu doszło do zamieszek pomiędzy kibicami Gwardii i Sokoła. Interweniowała policja. W rewanżu padł również remis tyle tylko, ze bezbramkowy, a ten wynik promował graczy z Pniew. Po latach padło podejrzenie, ze kilku czołowych graczy Gwardii sprzedało ten mecz. Wracając do meczu z Łobzą należy przypomnieć, ze Gwardziści wygrali go 1:0, a kilkudziesięcioosobowa ekipa fanów KSG została zaatakowana kamieniami, butelkami i sztachetami przez miejscowych młodych kibiców. W efekcie doszło do awantury, miejscowi musieli salwować się ucieczką, a do akcji wkroczyła policja, z którą doszło do przepychanek. W trakcie sezonu ligowego Gwardziści wspierali swoich piłkarzy podczas meczów pucharowych. Między innymi w finale Wojewódzkiego Pucharu Polski, który został rozegrany w Kołobrzegu. Gwardia spotkała się z Wielimem Szczecinek wygrywając 2:1 po dogrywce. Na stadionie przy ulicy Śliwińskiego pojawiło się około 100 fanów KSG, a w tym 30 ziomali z Kołobrzegu – fanów Kotwicy, którzy w owym czasie żyli na przyjacielskiej stopie z kibicami Gwardii Koszalin. I była to wtedy całkiem zgrabna banda, która dość często pojawiała się w Koszalinie na ważniejszych meczach Gwardii. Bardzo ciekawy był kolejny sezon piłkarski na szczeblu III ligi. Aspiracje klubu gwardyjskiego celowały w drugą ligę, a po 20 latach kibice doczekali się lokalnych derbów z inna koszalińską drużyną z Góry Chełmskiej – Turem. Pierwszy mecz Gwardziści zagrali „na wyjeździe” i wygrali aż 6:0. Tur nie posiadał nigdy zorganizowanej grupy kibiców, za to na sektorze stadionu na Górze Chełmskiej pojawiło się ponad 100 gwardyjskich fanów. Doszło do awantury z policją, a część kibiców nie obejrzała meczu do końca.


gwardia


Kibice ‘G‘ dopingowali swoich pupili na każdym meczu u siebie i na większości wyjazdowych, m.in.: Chodzież (Polonia), Darłowo (Darłovia): tu ma miejsce spora awantura z udziałem kilkudziesięciu Gwardzistów i miejscowymi. Mecz został przerwany na około 10 minut, a na sektorze koszalińskim pojawiły się pałki, butelki, kamienie i gaz. Kilka osób potrzebowało pomocy ambulatoryjnej, część została zatrzymana przez policje, Kornik (Kotwica), Stargard Szczeciśski (Błękitni): wyjazd nie dochodzi do skutku ponieważ już w Białogardzie kibice KSG muszą się desantować z pociągu, Wałcz (Orzeł Biały), Piła (Polonia), Świnoujście (Flota). Gwardia zajęła 2. miejsce w tabeli mając tylko jeden punkt mniej od Kotwicy ErGe Kornik (ten sam sponsor – Ryszard Górka – który zbudował drużynę Sokoła Pniewy). Jak się później okazało panu Ryśkowi zabrakło pieniędzy na II ligę i tym samym przy zielonym stoliku awans do II ligi przyznano koszalińskiej Gwardii! Na zapleczu ekstraklasy piłkarze KSG nie popisali się wcale. Zajęli ostanie miejsce , zdobyli tylko 16 punktów i mieli najgorszy bilans bramkowy. Do ich poziomu dostosowali się fani Gwardii, którzy zaliczyli tylko kilka meczów wyjazdowych, a u siebie też nie prezentowali się najlepiej. "Młyn" wahał się w granicach od kilkudziesięciu do 300 fanów (mecz z Lechią Gdańsk). Do Koszalina zawitało kilka lepszych ekip: Miedź Legnica – około 30, Śląsk Wrocław – ok. 80, Lechia Gdańsk (kilkunastu wspomaganych przez Gryf Słupsk), Bałtyk Gdynia – ok. 50, Stilon Gorzów – ok. 40, Górnik Wałbrzych (wtedy KP) – ok. 50 (powstają pierwsze kontakty z tą ekipą), GKS Tychy – ok. 30, Arka Gdynia – ok. 200, Polonia Bytom i Chrobry Głogów – po kilku fanów. Natomiast Gwardziści zawitali w: Legnicy – 8 (był to pierwszy mecz wyjazdowy, za który koszalińscy fani zapłacili frycowe tracąc flagę i szal na rzecz fanów tamtejszej Miedzi), Dzierżoniów – 2 na meczu z miejscowa Lechią, Gdynia – około 100 na meczu przyjaźni z Arka, w Gdańsku kilku bez barw, Toruń – 4. Odbyły się również wyjazdy do Poznania (Olimpia) oraz Gdyni (Bałtyk), ale w obu przypadkach interweniowała policja podczas przejazdu kibiców Gwardii i efektem końcowym był desant, a w przypadku wyjazdu na Bałtyk zatrzymanie ponad dwudziestoosobowej grupy i próba osadzenia w kolejowym areszcie. Na szczęście dla kibiców w tym samym czasie nastąpiło zwarcie instalacji elektrycznej i wybuchł pożar na kolejówce; policja i SOK-iści tylko spisali chłopaków, a sami zajęli się ratowaniem swojej ‘budy’.


gwardia


Początek sezonu 1994/95 to niespodzianka jaką zafundowali Gwardzistom fani kołobrzeskiej Kotwicy. Po ponad roku braku kontaktów z fanami znad Parsęty doszło w końcu do pierwszego po wielu latach derbowego meczu ligowego pomiędzy Gwardią , a Kotwicą. Jako że kontakt pomiędzy kibicami urwał się trochę wszyscy byli ciekawi jak dalej potoczą się losy dobrych stosunków pomiędzy sympatykami oby klubów. Już wcześniej dochodziły słuchy Gwardzistów, ze w Kołobrzegu zmieniła się ekipa i kibice ci nie pałają sympatią do klubu z Fałata 34. W dniu meczu derbowego do Koszalina zawitała grupa kilkudziesięciu kibiców Kotwicy, którzy już po opuszczeniu dworca PKP, idąc przez miasto skandowali nieprzychylne Gwardii teksty. Później na początku meczu trójka kołobrzeżan podeszła do sektora gwardyjskiego stawiając ultimatum: ‘jeśli chcecie kontynuować przyjazne stosunki krzyknijcie pierwsi (Kotwica Kołobrzeg)‘. Nie da się ukryć, że zbiło to lekko z tropu koszalinian, którzy po prostu kazali się wynieść owej delegacji… Działo się to na początku jesieni 1994 roku. W tym sezonie piłkarze KSG dzielnie walczyli na boisku, a ich najwierniejsi fani poza. Gwardia ukończyła sezon piłkarski na 2. miejscu zdobywając tyle samo punktów co zwycięzca – Chemik Police, ale jako, że bilans bezpośrednich meczów korzystniejszy był dla drużyny z Polic to oni zdobyli awans do II ligi. Paradoksalnie po spadku Gwardii do III ligi sezon wcześniej wiele zaczęło się dziać na gwardyjskim sektorze vis a vis wieży. Grupa kiboli Gwardii skonsolidowała się, powstał nieformalny szkielet i hierarchia wśród braci kibicowskiej; nastąpił podział na osiedla, który sam w sobie był zdrowy: kibice utożsamiali się ze swoimi dzielnicami, powstawały flagi osiedlowe, szale… W tamtym czasie bardzo silną ekipe tworzyli ludzie z ‘PRZYLESIA’, zawsze była ‘PÓŁNOC’ i ‘ŚRÓDMIEŚCIE’, niezły okres mieli również fani Gwardii z ‘OSIEDLA MORSKIEGO’.


gwardia


Lata 90-te to dekada tzw. kibiców uniwersalnych. Nie istniały wtedy podziały na ‘ultras’, ‘hooligans’ czy ‘pikników’. Wszyscy kibice oddani byli swemu umiłowanemu klubowi i tylko to się liczyło. Każdy zresztą wiedział na ile czuje się silny by cokolwiek móc zrobić. Dlatego niektórzy byli typowymi ‘walczakami’, inni radzili sobie lepiej z pirotechniką, jeszcze inni z melanżowo – kibicowskim żywotem, byli ludzie od myślenia i organizacji, współpracy z zarządem klubu. Wszystkich łączył jeden cel: GWARDIA KOSZALIN. I kiedy trzeba było ci, którzy specjalizowali się w machaniu szalami potrafili tez włączyć się do akcji, a wytrawni melanżownicy nie raz stracili swój cenny alkohol czy wartościowe szklaneczki w walce z wrogiem. A wojna trwała na froncie. Większość meczów Gwardia rozgrywała na gorącym terenie byłego województwa szczecińskiego. Mecze w Stargardzie Szczecińskim (Błękitni), Goleniowie (Ina), Szczecinie (Arkonia, Stal Stocznia), Policach (Chemik), Międzyzdrojach (Leśnik) czy Świnoujściu (Flota) często miały również przebieg pozaboiskowy, w którym główne role odgrywali Gwardziści, kibice drużyn grających przeciw Gwardii oraz policja. Spokojniej bywało na ziemi wielkopolskiej, która była i ciągle jest pod panowaniem poznańskiego Lecha. Fakt, ze Lechici żyjący w dobrej komitywie z Arką mogli tylko przyczynić się do tego, iż bywający w poznańskich stronach kibice KSG traktowani byli nieco ulgowo. Jedynymi poważnymi incydentami z udziałem gwardyjskich fanów były awantury z policją (m.in. Wałcz – jesień 1996). Na początku lat 90-tych Gwardziści głodni stworzenia dużej grupy kibicowskiej stawiali na ilość. Przez okres kilku lat przewinęło się wielu ‘kandydatów’ na kibiców. Niewielu za to poczuło bakcyla, zakochało się w klubie i uznało życie kibica za właściwy wybór. Dlatego też po kilka sezonach czołówka kibicowska z Fałata 34 doszła do wniosku, ze nie ilość jest ważna, a jakość. Miedzy innymi z tego powodu w roku 1996 powołano do życia nieformalną organizacje gwardyjskich bojowników o nazwie ‘MALEFACTORS BRIGADE’ co w wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co „Brygada Złoczyńców’. Owe stowarzyszenie liczyło około 30 osób, które miały pewność co do siebie i zaufanie, ze w ekstremalnych sytuacjach zawsze mogą wzajemnie na siebie liczyć. Po kilku latach działań z różnych powodów grupa przestała oficjalnie funkcjonować, a schedę po nich przejął młody rzut kibiców KSG o nazwie „Ekipa Młodzieżowa’99”, która do dziś w dużej mierze nadaje ton na F34.


gwardia


Połowa lat 90-tych to również walka o rejon województwa koszalińskiego. O ile region szczeciński opanowany był przez Pogoń, a Wielkopolska przez Lecha, o tyle w Koszalińskiem było widać dużo białych plam. Kibice Kotwicy skumali się z Gryfem ze Słupska, choć zawsze ciągnęło ich na Szczecin. Pod swoje skrzydła wzięli kibiców MKS Karlino i Wielima Szczecinek, szanowani byli w całej okolicy swojego miasta. Natomiast Gwardziści już wcześniej analizowali sytuacje w terenie. Sianów (7km od Koszalina) zawsze należał do Gwardii i choć nigdy nie miał dużej liczby kibiców był wierny KSG od wielu lat. W 1996 roku podbite zostały dwa bardzo ważne ośrodki: Bobolice (Mechanik – 39km) i Polanów (Gryf – 30km). Obie ekipy nie przepadały za sobą i toczyły wojnę na własnym podwórku, ale w Koszalinie odgórnie musieli stosować zawieszenie broni. Rok później do Gwardii dołączył Białogard (Iskra – 28km) – bardzo ważny ośrodek z superlokalizacją. Potężny węzeł kolejowy mówi sam za siebie. Wszak tamtędy do Koszalina zmierzały i wracały poszczególne ekipy kibicowskie. Z Białogardem początkowo był spory kłopot. Otóż część stała po stronie Kotwicy, a inni znów za Gwardia. Dziś białogardzianie stanowią całkiem zgrabną ekipę i jednoznacznie opowiadają się za Koszalinem. W roku 1998 kolejna ekipa dołączyła do Gwardii. To kibice ze Złocieńca (Olimp – ok.100km). W tamtym okresie fani Olimpu legitymowali się całkiem niezłą brygadą liczącą około 100 osób. I też niejednokrotnie w sile kilkudziesięciu kibiców wspomagali Gwardzistów – glównie w meczach wyjazdowych. Okolice Koszalina zawsze były pod panowaniem Gwardii. Na meczach pojawiali się kibice KSG m.in. z Mielna, Stoisławia, Strzekecina …
PAMIĄTKI
Jako, że wodzireje KS Gwardia nigdy w przeciągu istnienia klubu nie kładli nacisku na autoryzacje logo KSG oraz sprzedaż pamiątek klubowych, sprawy w swoje ręce wzięli kibice. Już w pierwszej połowie lat 90-tych powstały pierwsze tzw. wyszywane szale. Do tego co jakiś czas na płotach stadionu przy F34 pojawiała się nowa flaga. Między innymi wtedy to ‘zmontowana’ została fana ‘GWARDIA KOSZALIN – ROYAL CLUB’ , która dziś uchodzi za jedną ze sztandarowych, w jakimś sensie owiana sławą stadionową. Chwile później swe miejsce na płocie znalazła najdłuższa w tamtym czasie , licząca 17 metrów prosta, czerwono – biało – niebieska flaga: ‘KLUB SPORTOWY GWARDIA KOSZALIN’. Swoje czarne płótno z napisem : ‘MALEFACTORS <1996> BRIGADE’ zaprezentowała gwardyjska bojówka, która przy okazji zorganizowała szale, a także koszulki ze swoim i gwardyjskim logo. W międzyczasie powstawało coraz to więcej różnorodnych szali, również okolicznościowe i szaliki zgody. W końcu odzież z emblematami gwardyjskimi; koszulki, polówki, bluzy, czapki basseball’owe oraz zegary, naszywki, kubki… Dziś w internetowym sklepiku Gwardii możemy nabyć niemal wszystko włącznie ze skarpetkami.


gwardia

GAZETKI, ZINY, CZASOPISMA …
Pierwszym pismem, które pojawiło się wśród gwardyjskich kibiców był ‘Nieoficjalny Biuletyn Koszalińskich Szalikowców GWARDZISTA’. Pierwszy jego numer trafił do rak kibiców w roku 1995. Pismo z czasem było wydawane regularnie, po zakończeniu każdej z rund i w ciagu 5 lat wydano 10 numerów. Ostatni z nich wyszedł z ‘drukarni’ w 1999r. Po 9 letniej przerwie fani Gwardii postanowili reaktywować zina i dziś ponownie możemy umilać czas zaczytując się w ‘Gwardziście’. Rok po narodzinach ‘Gwardzisty’ na rynek weszły pisma wydawane przez młodych fanów z Przylesia: ‘PRZYLESIE’ i ‘MŁODY KIBIC’ oraz pierwsze ogólnopolskie pismo wydawane w Koszalinie : ‘COMMANDO ULTRA’. W tamtym czasie panował duży boom na kibicowską literaturę. I już w 1997 roku kolejne pismo ogólnopolskie miało swego wydawce w wśród kibiców KSG w Koszalinie, a tytuł brzmiał: ‘WANDAL FANS’. W tym samym roku, w październiku z pomocą ludzi z ‘Gwardzisty’ powstał następny zin ogólnokrajowy pt.: ‘UNITED HOOLIGANS’. Do tego jeszcze trzeba dorzucić innego gwardyjskiego zina ‘CZERWONO – BIAŁO – NIEBIESCY’ , który w pewnym sensie okazał się alternatywą dla ‘Gwardzisty’, gdy ten zniknął na ładnych parę lat. W międzyczasie przy współpracy z gwardyjskim zarządem ukazało się oficjalne pismo pt.: ‘NASZA GWARDIA’, które można było nabyć w kasach stadionu podobnie jak swego czasu „Gwardzistę’.
ZGODY, UKŁADY, KOSY…
Gwardia Koszalin nigdy nie była lubiana w swoim regionie. Jako klub, który najprężniej działał na Pomorzu Środkowym spotykał się często z antagonizmem ze strony tych mniejszych. Milicyjna przeszłość tez miała swoje znaczenie. Ale takie to były czasy… Początkowo gwardyjscy kibice sympatyzowali z fanami Lechii Gdańsk, szczególnie w okresie przełomu lat 70- i 80-tych. Dopiero w roku 1989 nowa grupa kibiców Gwardii Koszalin nawiązała przyjazne stosunki z… Arką Gdynia. Zgoda ze ‘śledziami’ trwa do dziś i w tym roku (2009) wypada okrągła (20 lat) rocznica przyjaznych stosunków. Jesienią 1993 roku, kiedy to KSG grał na drugoligowym szczeblu podczas meczu na Fałata 34 z Górnikiem Wałbrzych zostały nawiązane pierwsze kontakty z fanami ówczesnego Klubu Piłkarskiego Wałbrzych. Był to świeży twór wynikający z połączenia dwóch wałbrzyskich drużyn: Górnika i Zagłębia. Dziwna to historia nieco ponieważ fani obu drużyn nie pałali sympatią do siebie, toczyli regularną wojnę od lat, a tu w przypadku fuzji musieli sobie jakoś radzić. Z biegiem czasu jednak to Górnicy wchłonęli ‘Thoreziakow’ i dziś wałbrzyski klub funkcjonuje pod swoją starą nazwą: Górnik .
Kolejnym akcentem sympatii fanów obu drużyn był mecz… koszykówki. Otóż w Wałbrzychu, jakoś w połowie lat 90-tych rozgrywano mecz międzypaństwowy z udziałem naszej reprezentacji. Wałbrzyscy kibice stworzyli doping i oprawę, a wśród flag można było zauważyć… gwardyjska fanę, która powędrowała do Wałbrzycha po wymianie na górniczą właśnie w 1993 roku na meczu obu drużyn. Poprzez kontakty zamieszczane w zinach ogólnopolskich Gwardziści odświeżyli kontakt z Górnikami. Nie trzeba było długo czekać by się spotkać ponownie. Na dzien przed wielkimi Derbami Trójmiasta (Arka – Lechia) do Koszalina zawitało kilku fanów Górnika by razem z Gwardzistami udać się nazajutrz do Gdyni. I Gwardię i Górnika łączyła wspólna zgoda z Arką. W Gdyni dojechała reszta ekipy wałbrzyskiej. Po tym meczu można już było mówić oficjalnie o układzie pomiędzy ekipami. Później Gwardziści wspomagali Górników w Gdańsku na meczu z Lechią, również w Kołobrzegu (Kotwica), a także na meczach Górnika w swoim rejonie, a nawet bywali w Pradze u kibiców tamtejszej Slavii, z którą to Górnik trzyma sztamę. Oficjalna zgoda została przybita wiosną 1998 roku w Poznaniu na spotkaniu przedstawicieli kibiców piłkarskich z całej Polski. W minionym roku obchodzono 10-tą rocznice przyjaźni obu ekip. W roku 1996 podczas jednego z meczów w Gdyni nawiązane zostały dobre stosunki z fanami Broni Radom, którzy również w owym czasie mieli zgodę z Arką. Rok później powstał oficjalny układ z Broniarzami, ale nie trwało to długo. Zaledwie rok po tym fakcie sprawa ucichła aczkolwiek nigdy oficjalnie nie przerwano tego. Od dawna jednak nie ma już żadnych kontaktów pomiędzy tymi ekipami, a zgoda Arki z Bronią to już historia. W sezonie 2006/07 poprzez prywatne znajomości zawiązała się znajomość z kibicami Górnika Konin. Gwardziści odwiedzili konińskich Górników na ich kilku meczach, a ci drudzy także kilka razy pojawili się na meczach Gwardii. W maju 2008 roku podczas meczu PP edycji wojewódzkiej pomiędzy Gwardią, a Kotwicą doszło do przybicia oficjalnego układu Gwardia – Górnik Konin. Kwiecień 2009 to oficjalne przybicie zgody z Górnikiem.
Największa kosa zarówno kibiców Gwardii jak i całego Koszalina jest Gryf Słupsk i całe miasto. Trwa to od zarania wieków, powstania futbolu i drużyn piłkarskich. Z zachodniej strony Koszalina od zawsze wrogiem był cały region szczeciński z Pogonią na czele. Poza tym należy wspomnieć o kibicach Kotwicy Kołobrzeg i Stilonu Gorzów Wlkp. Generalnie w Koszalinie nie są lubiane wrogie ekipy gwardyjskich zgodowiczów np. takie jak: Lechia Gdańsk, Legia, Śląsk… Jednak znając swoje miejsce w szeregu oraz z braku kontaktów nie wymienia się tych ekip jako kosy. Różnica klas ma również wymowne znaczenie w tym wszystkim.
TRUDNE CZASY
O ile okres dekady lat 90-tych należał do tych lepszych w dziejach Gwardii, zarówno piłkarsko jak i kibicowsko, o tyle początek XXI-go wieku jest wręcz dramatyczny. Tylko dzięki kibicom Gwardii możemy dziś mówić o triumfie jakim na pewno było uratowanie klubu przed całkowitym zniknięciem z futbolowej mapy Polski! W dużej mierze winą obarcza się działaczy KSG, a także prezydenta miasta pana Mirosława Mikietyńskiego. Ten drugi, zapalony kibic sportowy zanim został głową Koszalina wiedział jak wepchnąć kiełbasę wyborczą między innymi kibicom Gwardii. Na spotkaniu z fanami Gwardii tuż przed wyborami samorządowymi w roku 2002 oznajmił, iż nie są mu obojętne losy tego zasłużonego koszalińskiego klubu. Przyszłość w ustach kandydata na prezydenta Koszalina jawiła się w kolorach różowych, ale niestety tylko w tamtym momencie ponieważ , kiedy dostał on upragniony stołek sprawy nabrały zupełnie innego wymiaru. I to Gwardia poszła w końcu w zapomnienie, a na piedestał wyniesiono inny koszaliński klub – AZS, który za sprawą sponsorów i dotacji miejskich wzbił się na wyżyny swoich możliwości i od kilku sezonów regularnie grywa w koszykarskiej ekstraklasie mając wśród swoich kibiców wielu wysoko postawionych ludzi w mieście oraz osobę samego prezydenta. Ten na początku roku 2007 uznał Gwardię za przysłowiowy wrzód na tyle i za sprawą ruchów działaczy innego koszalińskiego klubu piłkarskiego Bałtyk optował za całkowitym zlikwidowaniem KS Gwardia. Sprawa ta rozeszła się szerokim echem w kraju. Gwardyjscy kibice zorganizowali dużą akcje protestacyjną; wiele klubów ligowych w całej Polsce na swoich meczach zaprezentowało banery z hasłami popierającymi kibiców Gwardii Koszalin. Poza tym nasze miasto zostało odpowiednio oflagowane. Protest trwał kilka tygodni i w efekcie zakończył się powodzeniem: Gwardia uniknęła likwidacji, ale tez została kompletnie zapomnianym klubem w ratuszowych kartotekach. Dziś większą popularnością cieszy się koszykarski AZS i Bałtyk Koszalin, który oficjalnie reklamuje się stawianiem na młodzież.


gwardia


W roku 1999 po spadku KSG z III ligi Gwardziści należeli do grona faworytów w rozgrywkach IV-ligowych i rzeczywiście radzili sobie bardzo dobrze. Wiele wskazywało na to, że powrócą do grona trzecioligowców, ale w połowie rundy gwardyjscy działacze weszli w dziwne układy z ich ‘kolegami po fachu’ z Pomeranii Police – drużyny, która walczyła o awans do II ligi. Doszło do tymczasowej fuzji. W Koszalinie utrzymano III ligę, piłkarze grali pod szyldem Gwardia/Pomerania Police utrzymując dla klubu z … Polic drugą lokate. Prawdziwa Gwardia grała natomiast w IV lidze i to właśnie tą drużynę dopingowali kibice KSG. Zespół Gwardia/Pomerania uchodził za twór, na który patrzono z pogardą. W efekcie Police zachowały status trzecioligowca, a Gwardia, która w rozgrywkach klasy niższej grała juniorami została na lodzie. Nie obyło się bez wielu kompromitujących porażek i w końcu straty miejsca w czołówce IV ligi. Niewygodną partią dla wszystkich byli tez kibice Gwardii. Wiele prowokacyjnych akcji ze strony policji doprowadziło do tego, iż duża część kibiców czerwono - biało – niebieskich objęta została zakazami wstępu na mecze. A działo się tak w przypadku jakichkolwiek ich zachowań podczas meczów oraz przed i po ich trwaniu. Miało to na celu wyeliminowanie chuligaństwa ze stadionów. W głębszym rozumowaniu odsunięcie kibiców od wszelakich akcji związanych z walką o istnienie klubu z Fałata 34. Byli oni niewygodni dla Ratusza i miejskiej policji i tym samym zakazy stadionowe miały być lekiem na całe zło. Mimo wszystko Gwardziści walczyli o swój klub jak tylko mogli, różnymi sposobami uratowali go! W tym okresie pojawił się tez ‘motyw Ptaka’. Ten łódzki biznesmen, znany z destruktywnych poczynań w polskim futbolu, jako właściciel szczecińskiej Pogoni starał się stworzyć w Koszalinie satelitę dla swojego klubu. To zupełnie pasowało wodzirejom Koszalina, gdyż w razie ewentualnej legalnej umowy z czystym sumieniem mogliby umyć ręce i mieć jakże oczekiwany przez nich święty spokój. Jednak niepewne ruchy Antoniego Ptaka również spotkały się z protestem ze strony fanów KSG. Nikt nie chciał współpracować z kimś kto myśli tylko o własnym interesie. Akcja sprzedania Gwardii szybko znalazła swój koniec. Gwardia była nadal Gwardią, a Ptak pozostawił spuściznę w Szczecinie, kolejną już po Łódzkim KS, Piotrcovii i Lechii/Polonii Gdańsk…


gwardia


Dziś po pezetpeenowskiej reorganizacji rozgrywek KS Gwardia Koszalin gra w IV lidze nadal borykając się z problemami finansowymi. Jedyne co pozostało to chęć gry, walka i przede wszystkim duża rzesza kibiców dopingująca swój klub na meczach u siebie i na wyjeździe. A także wiara w lepsze jutro.

 

Cygan