Po przyzwoitym wyjeździe do Katowic na inaugurację drugiej części sezonu (ponad 400 osób ze zgodami), tym razem zanotowaliśmy słabszy wynik, choć w gruncie rzeczy nasza liczba pokryła się z ilością przyznanych biletów na sektor gości. Droga w pierwszą stronę (niespełna 400 km) minęła nie najgorzej - krótkie i sensowne postoje sprawiły, że na przedmieściach Suwałk byliśmy niespełna dwie godziny przed meczem. I tu zaczęły się nieoczekiwane problemy związane z nadgorliwością służb mundurowych. Pomysł legitymowania wszystkich uczestników wyjazdu został skwitowany salwą śmiechu. Jakim debilem trzeba być żeby na coś takiego wpaść? Zwłaszcza, że tak spokojnego wyjazdu dawno nie było, a na trasie nie działo się nic, co mogłoby dać powód do tego typu interwencji. Smutny policjant zasypany ustawami, odpuścił i musiał obejść się smakiem. Dzięki temu na mecz zdążyli wszyscy na czas. Ostatecznie w "klatce" zameldowało się 143 Arkowców, natomiast kilkunastoosobowa grupa zasiadła na trybunach gospodarzy.

 

Na płocie zawisły dwie flagi - Arka Gdynia oraz Zjednoczeni Patrioci. Jeśli chodzi o doping, to nie oszukujmy się - nie był zbyt imponujący, na co bardzo duży wpływ miały panujące w Suwałkach warunki - grad, śnieżyca, deszcz i przenikliwe zimno. Dlatego też sporadycznie dopingujemy, ożywiając się w samej końcówce. Miejscowi tego dnia wystawili ok. 100-osobowy młyn i starali się wspierać swoich piłkarzy. Warto podkreślić, że obiekt na Zarzeczu nie sprzyja popisom wokalnym ze względu na zaledwie jedną zadaszoną trybunę, co ma ogromne przełożenie na jakość i "niesienie się" dopingu. Naszym zawodnikom udaje się wygrać i zrobić kolejny krok w drodze po awans do ekstraklasy. Obrywa się zaś gospodarzom, którzy po zakończeniu spotkania zostają zmuszeni do wysłuchania gorzkich słów, zwłaszcza w kontekście zbliżającego się starcia ze Stomilem Olsztyn. My dziękujemy  Żółto-niebieskim za trzy punkty i w dobrych nastrojach opuszczamy Suwałki.

 

P.S. Dziękujemy kibicom Wigier za pomoc naszemu koledze.