Prestiżowe zwycięstwo w derbowym spotkaniu odnieśli rugbyści Arki. Mecz w Gdańsku do ostatnich minut trzymał w napięciu, ale to Buldogom dopisało szczęście i cztery punkty zasiliły konto lidera polskiej ligi rugby. Rugbyści Lechii od samego początku spotkania odważnie zaatakowali pole punktowe gości, ale to Arka zdobyła pierwsze punkty. Po tym, jak reprezentant Polski Dawid Banaszek wszedł w kontakt, trener Buldogów Maciej Stachura, kazał Bece Tsiklauri ustawić się na drop-gola. Gruzin jak usłyszał, tak zrobił - ustawił się na ok. 25-30 metrze i trafił między słupy. Gospodarze derbowego spotkania długo nie czekali i szybko wyrównali stan meczu. Z niedalekiej odległości rzut karny skutecznie wykonał Dawid Popławski i było 3:3. Co ciekawe, był to jedyny udanie wykorzystany karny przez zawodnika sprowadzonego specjalnie z Francji na sobotnią konfrontację, a miał aż cztery okazje. Ponadto trzy próby zmarnował gruziński łącznik ataku Zurabi Zavidadze. Tego dnia w najwyższej formie nie znajdował się także sędzia Leszek Kościelniak, który bardzo często gwizdał na korzyść Lechii, choć w większości przypadków nie miał racji. Po wielu nieporadnych atakach Lechii, do głosu doszła Arka. Ekipa Buldogów rozegrała pierwszy raz szeroką akcję ręką, po której przyłożenie uzyskał Beka Tsiklauri. Niestety, Dawid Banaszek pomylił się przy próbie podwyższenia. Stracone punkty podziałały na podopiecznych Janusza Urbanowicza, niczym płachta na byka. To gospodarze przez kilka dobrych minut przeważali, będąc tuż przed polem punktowym naszych zawodników. Jednak rugbyści Arki wykazali się fenomenalną obroną, wybrnęli z trudnej sytuacji i wynik do przerwy się nie zmienił. Żółto-niebiescy na pięciominutową przerwą udali się prowadząc 8:3. Tuż po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę, od mocnego natarcia rozpoczęła Lechia. W szeregach gospodarzy widać było sportową złość, ale także duże zamieszanie organizacyjne, które najwidoczniej udzieliło się również naszej drużynie. Moment nieuwagi i braku zdecydowania dwójki naszych zawodników wykorzystał Tomasz Rokicki, który położył piłkę między słupami. Tym razem przy próbie podwyższenia nie pomylił się Dawid Popławski i to Lechia prowadziła 10:8. Arkowcy długo nie czekali, odpowiedź była natychmiastowa - rzut karny udanie egzekwował Banaszek i to Buldogi objęli prowadzenie. Jak się później okazało, były to ostatnie punkty w tym meczu. W 78 minucie sędzia Kościelniak podyktował rzut karny dla Lechii na 25 metrze. Na nasze szczęście Zavidadze pomylił się, ale nie był to koniec emocji przy al. Grunwaldzkiej. Arbiter główny ponownie odgwizdał rzut karny dla Gdańszczan. Po raz drugi w ostatnich minutach do piłki podszedł Gruzin, a sędzia ogłosił, iż jest to ostatni kop w meczu. Zavidadze nie wytrzymał ciążącej na nim presji i nie trafił. Cztery punkty powędrowały do Gdyni na konto lidera polskiej ligi rugby! Lechia musiała zadowolić się tylko punktem bonusowym. RC Lechia Gdańsk - RC Arka Gdynia 10:11 (3:8) Składy: Lechia Gdańsk: Zieliński, Witoszyński, Kaszuba - Korkoładze, Jasiński (65 Sienkiewicz) - Doroszkiewicz, Hedesz, Wojcieszak - Piszczek - Popławski, Czubinidze (63 Michalak), Zwiadadze, Rokicki, Pisarek - Jurkowski. Arka Gdynia: Ruszkiewicz, Wojaczek, Kałduński - Skindel (57 Rogowski), Andrzejczuk (65 Moroz) - Nowak (75 Walczuk), Jeliński, Raszpunda - Szostek - Banaszek, Tsiklauri, Głuszek, Korbolewski (71 Chromiński), Simionkowski (50 Zembroń) - Kavtidze. Punkty dla Lechii: Rokicki 5 (przyłożenie), Popławski 5 (podwyższenie i karny) Punkty dla Arki: Tsiklauri 8 (drop-gol i przyłożenie), Banaszek 3 (karny) Kartki: Kałduński (Arka) i Piszczek (Lechia) Pozostałe wyniki: Blachy Pruszyński Budowlani Łódź - Salwator Juvenia Kraków 36:0 Posnania Poznań - AZS AWF Warszawa 59:0 WMPD-PUDiZ Olsztyn - MACH Czarni Pruszcz Gdański 15:10 Ogniwo Sopot - Pogoń Siedlce 22:3