Arka Gdynia - Błękitni Stargard Szczeciński 2:1 (Renusz 18', Marcus 28'k - Marcus 39'sam.)

Arka: Dawid Kędra (60' Łukasz Skowron) - Przemysław Stolc (46' Przemysław Szur), Antoni Łukasiewicz (60' Tomasz Wojcinowicz), Michał Marcjanik, Paweł Wojowski (46' Marcin Warcholak) - Michał Nalepa (60' Grzegorz Lech), Michał Rzuchowski (60' Michał Gałecki) - Patrik Lomski (60' Łukasz Kowalski), Marcus da Silva (46' Grzegorz Tomasiewicz), Michał Renusz (60' Aleksander Jagiełło) - Paweł Abbott (60' Michał Szubert)

Błękitni: Marek Ufnal - Łukasz Kosakiewicz (79' Sebastian Inczewski), Maciej Liśkiewicz, Patryk Baranowski, Ariel Wawszczyk - Piotr Wojtasiak (65' Oskar Fijałkowski), Bartłomiej Poczobut (46' Andrzej Kotłowski) - Wojciech Fadecki (65' Maciej Więcek), Bartosz Flis (46' Robert Gajda), Rafał Gutowski (65' Bartłomiej Zdunek) - Kamil Zieliński (46' Radosław Wiśniewski)

Żółte kartki: Lech, Jagiełło (Arka) - Kotłowski (Błękitni)

Czerwona kartka: Kotłowski, 90min (za dwie żółte)

Widzów: 400

W kadrze Arki na mecz z Błękitnymi jedno nieoczekiwane osłabienie. Przed meczem lekki ból w kolanie zgłosił kapitan Krzysztof Sobieraj, którego na pozycji środkowego obrońcy zastąpił Łukasiewicz. W ataku szansę dostał Abbott, a w drugiej połowie Szubert. Do meczu rezerw oddelegowani zostali Miszczuk, Dampc i Karłowicz. W podstawowym składzie naszych rywali pojawił się Flis, a także testowany rok temu  przez Arkę Wiśniewski. Można było oczekiwać, że Błękitni postawią poprzeczkę znacznie wyżej niż Start Warlubie i tak też było. Czołowy przedstawiciel II ligi pokazał, że nie przez przypadek gra także nadal w Pucharze Polski.

Po nerwowym początku, Arka opanowała grę i w 5 minucie stworzyła pierwszą okazję. Po dośrodkowaniu Lomskiego piłkę skleił Renusz i mocnym strzałem w krótki róg dał szansę wykazać się Ufnalowi. Druga próba była już udana. Większość pracy wykonał Marcus, który urwał się na prawym skrzydle, poczekał i doskonale dograł na 5. metr do nadbiegającego Renusza. Wychowanek MKS-u Władysławowo nie mógł tego spudłować i Arka wyszła w 18 minucie na prowadzenie. Po strzeleniu gola nie dopuszczaliśmy gości do głosu i  szybkimi podaniami staraliśmy się stworzyć zagrożenie pod bramką. W 28 minucie najlepszy dziś w Arce Renusz wbiegł w pole karne i nadział się na nogę Kosakiewicza. Do jedenastki podszedł Marcus i nie dał szans Ufnalowi. Po dwóch minutach mogło być już 3:0. Kapitalnie z pierwszej piłki zagrali Marcus z Nalepą, ten dograł w pole karne i po małej przebitce w sytuacji sam na sam znalazł się Abbott. Niestety lob poszybował nad poprzeczką. O wielkim szczęściu goście mogli mówić także minutę później. Z 7 metrów uderzał Renusz, ale piłka mu zeszła z nogi i trafił w bramkarza. W 33 minucie Wojtasiak ograł jednego z Arkowców i mocnym strzałem zza pola karnego trafił w słupek. Niestety Arkowcy nie potrafili dowieźć czystego konta do przerwy. W 39 minucie goście egzekwowali rzut rożny, pusty przelot zaliczył Kędra, piłka odbiła się od jednego z naszych zawodników (najprawdopodobniej Marcusa) i wpadła do bramki.

W przerwie trener Niciński dokonał dwóch roszad. Wojowskiego zmienił Warcholak, a Stolca Szur. Boki obrony przed przerwą nie były najsilniejszą bronią Arki, ale po przerwie jakość gry w tych strefach boiska na pewno się nie podniosła. W 52 minucie Gajda krótkim zwodem ograł przestawionego na prawą obronę Marcjanika i mocno strzelił na bramkę. Kędra czujnie wybił piłkę na róg. Chwilę wcześniej euforię na trybunach wywołał Abbott, który jednym zwodem związał trzech rywali. Mecz się ożywił, akcja przenosiła się spod jednej bramki na drugą. Podwyższyć mógł Marcus i to dwukrotnie. Najpierw zatrzymał go Ufnal, a w 59 minucie... dwukrotnie stojący przed bramką obrońcy gości. Wcześniej Brazylijczyk doskonale wypuścił Abbotta, który trafił w słupek. Po godzinie gry trener Niciński wymienił ośmiu zawodników i... mecz się skończył. Żaden z rezerwowych nie przesłał trenerom nawet pół impulsu, że jest gotowy do gry w lidze od pierwszej minuty. Niestety, wydaje się, że po tym meczu jest jeszcze więcej znaków zapytania niż przed jego rozpoczęciem. Czy trenerom uda się rozwiązać łamigłówkę i zestawić optymalną "jedenastkę" już na 8 marca?