- Wyobrażam sobie, że drużyna tak doświadczona jak Arka, z tyloma ogranymi na szczeblu ekstraklasy piłkarzami, pojedzie do Stróży i postawi tam swoje warunki gry. Nie interesuje mnie stan boiska, nie interesuje mnie nastawienie rywala. Zastanawiamy się, co zrobić, żeby mieć gwarancję powodzenia w tym najważniejszym dla nas meczu. Jakie wykonać ruchy, by przywrócić nadzieję walki o ekstraklasę. To słowa dyrektora sportowego Czesława Boguszewicza. Rozmawiając z nim, dało się wyczuć determinację i chęć zrobienia wszystkiego, żeby Arka wyszła ze ślepego zaułka, w którym aktualnie tkwi. Nie jest tajemnicą, że trenerowi Pawłowi Sikorze rozkleiła się szatnia. Media szeroko rozpisywały się o podanej przez nas w niedzielny wieczór informacji i wydawało się, że wszytko jest kwestią najbliższych godzin...

Niestety, wygląda na to, że sprawa się komplikuje, a życie brutalnie weryfikuje założenia. Działacze Arki odbyli szereg rozmów z ewentualnymi kandydatami i usłyszeli kilka razy "nie". Zadecydowały różne względy. Przewija się wiele, mniej lub bardziej znaczących nazwisk, ale to bez znaczenia w sytuacji, gdy z nikim nie udało się sfinalizować rozmów. Zza zachodniej granicy przygląda się wszystkiemu trener Paweł Sikora i w zaistniałej sytuacji, może wciąż mieć nadzieję, że pojedzie z zespołem do Stróży. Pytanie, czy takie rozwiązanie ma jakikolwiek sens? Czy drużyna go jeszcze "kupuje"? Czy trener nie powinien złożyć dymisji w sytuacji, gdy stracił zaufanie działaczy i podopiecznych? W sytuacji, gdy ewentualnie pozostanie na stanowisku, tylko dlatego, że Arka nie znajdzie godnego następcy. Mecz z Dolcanem pokazał jak ważna jest pomoc trenera. Piłkarze nie są ślepi. Widzieli, jak reagował trener Podoliński, dyrygując w kryzysowej sytuacji osłabioną drużyną. Widzieli, że miał odwagę posadzić na ławce kadrowicza. Trener Sikora nie miał odwagi zrezygnować ze spacerującego po boisku kapitana. Właśnie, kolejny problem do rozwiązania. Nawarstwiło się tego sporo. Nie zazdrościmy działaczom, bo chyba nikt jeszcze 2 tygodnie temu nie spodziewał się, że zabrniemy w takie miejsce.

Pewne jest jedno. Pat oznacza koniec gry. Remis, który nic nam nie daje. My musimy wygrywać. Arka stoi pod ścianą, nie ma nic do stracenia i musi wykazać determinację i odwagę na każdym polu. Zaatakować, wykonać 5 decydujących ruchów i liczyć, że rywal się dwukrotnie pomyli, przesuwając niewłaściwie swoje figury. Niemożliwe? Pewnie, że nie. Trudne? Jak najbardziej. Ostatnie czego byśmy chcieli to napisać za tydzień "a nie mówiliśmy?".

mazzano