Do stolicy Arkowcy wybierają się różnymi środkami transportu. Pociągami, autami, a jedna z grup zdecydowała się na podróż autokarem. Autokarem chwilę po szóstej wyruszamy w kierunku Warszawy. Droga w pierwszą stroną przebiega spokojnie, tylko raz w okolicach Ostródy jesteśmy zatrzymani przez milicję, która sprawdza stan techniczny pojazdu i po chwili ruszamy w dalszą drogę. Meldujemy się w Warszawie koło godziny 11:30. W oczekiwaniu na zbiórkę wszystkich kibiców Arki, którzy zdecydowali się przyjechać do stolicy rozchodzimy się mniejszymi grupkami w różne strony. Od naszego przyjazdu widać co jakiś czas mniej lub bardziej liczne grupy przedstawicieli innych ekip: Cracovii, Lecha, Górnika Wałbrzych, KSZO Ostrowiec, Stilonu Gorzów, Widzewa Łódź, Jagiellonii, Broni Radom, Wisłoki Dębica, GKS Katowice, Rakowa, Odry Opole oraz wielu innych. Z każdą chwilą okolice Pałacu Kultury, Placu Defilad zapełniają się ludźmi oraz biało czerwonymi flagami. Można było zauważyć pełen przekrój wiekowy osób, które wezmą udział w Marszu Niepodległości od kilkuletnich dzieci wraz z rodzicami po osoby starsze. Parę minut przed 14:00 udajemy się w stronę Sali Kongresowej, przy której została zaplanowana ogólna zbiórka przedstawicieli Gdyńskiej Arki. W tym samym miejscu swoją zbiórkę mieli również kibole Cracovii, Lecha oraz KSZO Ostrowiec. Cała grupa prezentuje się naprawdę okazale. W asyście odpalonych rac i powiewających Polskich flag zostaje odśpiewany Hymn:

Następnie wspólnym pochodem udajemy się na Plac Defilad, a po przemówieniach organizatorów Marszu oraz zaproszonych gości ruszamy na rondo Romana Dmowskiego skąd wyruszyła cała kolumna Marszu Niepodległości. Od samego początku Marsz przebiega spokojnie, nigdzie nie widać kordonów policji (poza nieumundurowanymi funkcjonariuszami, których na tegorocznym Marszu miało być "jedynie"… do SZEŚCIU TYSIĘCY). Wokół panuje istnie patriotyczna atmosfera, tysiące flag narodowych powiewających nad morzem dziesiątek tysięcy głów maszerujących ludzi. Można dostrzec flagi nie tylko Polski ale również Węgier, Włoch, Serbii, Chorwacji, Hiszpanii, Francji, Słowacji, Czech i zapewne też innych państw, z których patrioci postanowili przyjechać do Warszawy aby wspólnie z polskimi narodowcami uczcić Nasze Święto. Dostrzec można setki transparentów z patriotycznymi hasłami. Na całej długości kolumny widać spontanicznie odpalane race. Zgromadzeni ludzie także okrzykami manifestują swoją miłość do Ojczyzny jak i również stosunek do władz naszego kraju, zakłamanych mediów mainstream’owych oraz systemu komunistycznego, który do tej pory jest wyznawany przez znaczną część „elit” w Polsce. Wbrew temu co podały „jedyne słuszne media” na całej długości ul. Marszałkowskiej, którą przebiegała trasa Marszu Niepodległości nie doszło do absolutnie żadnych zamieszek czy starć z policją. Do zamieszek doszło, to fakt ale nie na trasie, którą dumnie maszerował tłum ludzi, których serca biją dla Naszej Wielkiej Polski. W Internecie można znaleźć jak to źli nacjonaliści spod znaku brunatnej koszuli „atakują” biednych przedstawicieli lewackich środowisk przy tzw. Skłocie na ul. Skorupki, nie jest problemem sprawdzić tutaj prawdomówność mediów, które codziennie karmią ludzi bzdurami i przeinaczonymi faktami. Otóż trasa Marszu Niepodległości 2013 nie przebiegała takową ulicą:

Skoro już mowa o jakimkolwiek ataku to trzeba sobie zadać jedno pytanie: Kto tutaj kogo zaatakował? Czy napastnikami mieli być nacjonaliści, którzy przechodzili w pobliżu Przychodni Skłot czy grupa lewackiej bojówki? Która z dachu tejże przychodni zrzucała na głowy przechodniów koktajle mołotowa, butelki, kamienie itp... W przyrodzie następstwem każdej akcji jest reakcja, a na agresje najczęściej odpowiada się agresją. W momencie gdy na głowy ludzi spadały koktajle mołotowa i butelki ci zareagowali agresją i ot cała historia „ataku” na Skłot. Przez cały czas trwania zajścia na ul. Skorupki kolumna Marszu posuwała się naprzód zgodnie z wyznaczoną trasą. Przechodząc na wysokości Placu Zbawiciela ku naszemu nieukrywanemu zadowoleniu przed oczami wyłonił się widok palącej się tęczy – symbolu dewiacji, lewactwa i homo propagandy. Oczywistym jest fakt, że nie będziemy płakać za tym kolorowym tworem. Pochód trwał dalej w spokoju aż do budynku ambasady rosyjskiej gdzie doszło do starcia z policją, która się pojawiła od strony ulicy Belwederskiej wbiegając w spokojny tłum maszerujących i wyłapując kogo popadnie. W stronę kordonu jako pierwsze poleciały fragmenty muru otaczającego ambasadę, prowodyrami całego zajścia najprawdopodobniej była… sama policja, a dokładniej nieumundurowani funkcjonariusze rzucający w swoich kolegów po fachu. Dlaczego sądzimy, że to policja? Ano dlatego, że na apelowanie o zaprzestaniu rzucania i posądzenia tych zamaskowanych osób o policyjną prowokację przez zwykłych szarych ludzi, a w tym kobiety ci osobnicy najzwyczajniej odłożyli przedmioty trzymane w rękach i uciekli w górę ul. Belwederskiej. Po kilkunastu minutach całe zamieszenia uspokoiło się i Marsz sprawnie ruszył ku pomnikowi Romana Dmowskiego i Agrykoli. Po końcowych przemówieniach na Agrykoli Marsz Niepodległości 2013 r. oficjalnie został zakończony odśpiewaniem Hymnu przez zebranych w asyście rac: 

Organizatorzy Marszu liczbę osób, które wzięły w nim udział szacują na około 100 tysięcy. Droga powrotna autokarem do Gdyni przebiegała spokojnie aż do samego Redłowa, gdzie na sam koniec podróży panowie milicjanci postanowili zorganizować Nam istny komitet powitalny: 3 lodówki załadowane po brzegi funkcjonariuszami w pełnym rynsztunku, 2 auta policji kryminalnej oraz bus bardzo potrzebnym w tym wszystkim panów spod znaku AT – taka siła niezbędna jest gdyńskiej milicji do spisania pięćdziesięciu osób podróżujących autokarem, szkoda tylko, że brakowało im podstawowej wiedzy na temat wykonywania swoich obowiązków i naszych praw, co niestety nie jest żadną nowością. Po około 25 minutach zostajemy puszczeni dalej do miejsca docelowego zakończenia Naszej podróży, w momencie gdy wysiadamy z autokaru na parking znów podjeżdża milicja oraz straż graniczna aczkolwiek na widok filmowania ich przyjazdu postanawiają dokonać odwrotu i w spokoju rozchodzimy się do domów.

Oficjalnie: Arkowców w tym roku w Warszawie było ok. 200, ciężko podać dokładną liczbę z racji na różne sposoby dotarcia Nas do stolicy. Do zobaczenia za rok w jeszcze większej liczbie !!

Za miesiąc zapraszamy o 5:30 na obchody Grudnia 1970r.https://www.facebook.com/events/189985054524325/

CZOŁEM WIELKIEJ POLSCE !!