Czekaliśmy na tą chwile 5 lat. W końcu polski zespół zagra na wiosnę w pucharze UEFA. Cieszy tym bardziej, że po wczorajszym zwycięstwie jest to poznański Lech. Opcja była tylko jedna – zwycięstwo. Każdy inny wynik definitywnie eliminował polski zespół z dalszych rozgrywek. Wygrana przewagą dwóch bramek dałaby awans bez oglądania się na mecz Deportivo – Nancy. Tego zadania nie udało się wypełnić, ale czy ktoś to będzie pamiętał? Wynik w La Coruna zakończył się dla Kolejorza bardzo pozytywnie i choć kilka chwil po ostatnim gwizdku piłkarze jak i trenerzy byli zdezorientowani, to kibice już wiedzieli – mamy awans!
Długo przed meczem ulice Rotterdamu zapełniały się niebiesko – białymi barwami. Fanatycy z Poznania dali wyraźny znak tamtejszym mieszkańcom, że to oni tu grają i cicho być nie może. W sile ponad 3 tysięcy osób postanowili wesprzeć swój zespół i trzeba przyznać jedno – kibicowsko wyszli z grupy już dawno. Na stadionie zdecydowanie przeważali, a właściwie „grali u siebie”. Więcej w relacji kibicowskiej.
Lech zaczął absolutnie bez kompleksów. Pierwsze minuty pokazały, że polski zespół przyjechał tu tylko i wyłącznie po 3 punkty. Rajdy Stilicia i Peszki rysowały coraz to wyraźniejszą przewagę Kolejorza. I choć jak na razie bez stuprocentowych okazji to wiara w zwycięstwo rosła z każdą kolejną minutą.
Po kwadransie gry mecz trochę się uspokoił. Przepychanki w środkowej strefie i sporadyczne ataki raz jednej, a raz drugiej drużyny. Lechici nie robili już większych błędów, ani w obronie, ani w ataku. Robili je Holendrzy i aż trzeba było puknąć się w czoło – „to naprawdę Feyenoord? Ten Feyenoord?”. Zespół był w rozsypce, choć dla większości polskich drużyn taka „rozsypka” to szczyt formy ;-). Piłkarze Kolejorza musieli wykorzystać słabą postawę przeciwników, bo jak nie teraz to kiedy?
Od 20 minuty Lechici znów zaczęli odzyskiwać przewagę w spotkaniu. Wyglądała to tak, jakby chcieli, ale nie mogli. Wreszcie nadeszła 27 minuta. Piłkę z rzutu rożnego wybija Semir Stilić wprost na głowę Djurdjevicia, ten wygrywa pojedynek główkowy i kieruje futbolówkę na długi słupek. Piłka wpada do bramki, kibice wariują. Szybkie spojrzenie kątem oka na mecz Deportivo – Nancy. Remis. No więc czekamy na drugą bramkę.
Stadion pustoszał. Kibice z Rotterdamu nie wytrzymują i grupowo zaczynają opuszczać trybuny. Ktoś się nimi przejmuje? Na pewno nie piłkarze Lecha, gdyż zaraz po strzelonej bramce poszli za ciosem. Akcją za akcją, strzał za strzałem. Tylko wynik się nie zmieniał. Mądra gra obronna w końcówce pierwszej połowy pozwoliła utrzymać korzystny wynik. A w La Coruna 0-0.
Na początku drugiej części spotkania wspaniałe sytuacje miał Rengifo, lecz nie udało się podwyższyć wyniku. Od tamtej pory gra Lecha wyglądała bardziej defensywnie i jednocześnie mądrze, bez głupich i groźnych strat. W 74 minucie pada bramka dla Deportivo w La Coruna. Jest pięknie, jeszcze tylko kilka minut.
Im bliżej końca tym bardziej skacze adrenalina. Turina praktycznie bezrobotny w bramce, w odpowiednich sytuacjach zachował się znakomicie, choć w jednym dośrodkowaniu powinien zdecydowanie wyjść do piłki. Sędzia doliczył 3 minuty, jeszcze jakiś pojedynczy strzał Lechitów, rożny, wolny. Kontrola sytuacji, czekanie na gwizdek. Gdy sędzia zakończył mecz kibice wybuchli radością, znali wynik w La Coruna, zaś piłkarze szybko podbiegli do ławki rezerwowych i tam dowiedziawszy się o wyniku jak najprędzej podbiegli do swoich fanatyków. Mają im za co dziękować, oj mają. Jest cudownie.
Wielka radość piłkarzy i kilkuminutowa zabawa pod sektorem gości. Przypieczętowali awans w świetnym stylu, wbrew obliczeniom, statystykom i pismakom. Zagrali mądrze i nie raz trzeba było przełączyć stacje, aby się upewnić czy to faktycznie jest ten mecz w którym gra Polska drużyna. Jest się z czego cieszyć, ale ważne aby nie popaść w euforię. Czekamy na wiosnę i NIECH ZWYCIĘŻA LECH!

Feyenoord Rotterdam – Lech Poznań 0:1 (0:1) 0:1 Djurdjević 26 min.

Kartki: Lucius, Bahia (Feyenoord) Widzów: 20 tysięcy Sędzia: Paolo Dondarini (Włochy).

Feyenoord Rotterdam: Timmer - Tiendalli, Bahia, Derijck, Lucius, El Ahmadi (56. Leerdam), Bruins, Wijnaldum (65. Janota), Fer (65. Erasmus), Wattamaleo, Makaty Lech Poznań: Turina - Wojtkowiak, Arboleda, Wilk, Djurdjević, Lewandowski (90. Reiss), Stilić (70. Bandrowski), Murawski, Peszko, Tanevski, Rengifo (90. Kikut)



źródło: własne / 90minut.pl