Miedź Legnica - Arka Gdynia 1:1 (Mowlik 48' - Surdykowski 65')

Miedź: Aleksander Ptak - Grzegorz Bartczak, Krzysztof Wołczek, Mariusz Mowlik, Mariusz Zasada (46' Mateusz Bany M) - Piotr Madejski, Adrian Łuszkiewicz, Piotr Kasperkiewicz, Damian Lenkiewicz M - Zbigniew Zakrzewski, Jakub Grzegorzewski (79' Alexandre)

Arka: Michał Szromnik M - Dawid Kubowicz, Krzysztof Sobieraj, Tomasz Jarzębowski, Piotr Tomasik - Damian Krajanowski (57' Rafał Grzelak), Radosław Pruchnik, Piotr Kuklis (79' Łukasz Zwoliński M), Marcin Radzewicz (70' Mateusz Szwoch M) - Marcus da Silva - Janusz Surdykowski

Sędzia: Robert Małek (Zabrze)

Żółte kartki: Radzewicz, Surdykowski (Arka)

Czerwona kartka: Mowlik, 78 minuta za faul taktyczny (Miedź)

Przed wyjazdem do Legnicy w spekulacjach na temat składu Arki rzadko pojawiała się opcja z Rzuchowskim i Szwochem na ławce rezerwowych, ale właśnie taką decyzję podjął trener Paweł Sikora, desygnując do gry Kubowicza. Dla piłkarza pochodzącego z nieodległego Wałbrzycha był to trzeci występ w sezonie i być może ostatnia szansa na przekonanie do siebie trenera Sikory. Więcej problemów kadrowych miał opiekun Miedzi - Bogusław Baniak, który wystawił eksperymentalną parę stoperów. Miejsce wykartkowanych Tanżyny i Woźniczki zajęli doświadczeni Wołczek i Mowlik. Także w ataku dwóch snajperów "z nazwiskami" - Zakrzewski i Grzegorzewski. Obok "Zakiego", z byłych piłkarzy Arki, w wyjściowym składzie znaleźli się także Madejski i Kasperkiewicz.

Jako pierwsza zaatakowała Miedź. Swoim firmowym zagraniem, czyli mocnym dośrodkowaniem w pole karne próbował popisać się jeden z najlepszych asystentów w I lidze - Piotr Madejski, jednak piłkę kierowaną do Zakrzewskiego wybili obrońcy. Były skrzydłowy Arki, zapamiętany z tego, że na przedsezonowej prezentacji w Gdyni stwierdził, że jest "zwinny jak jaszczurka", miał później okazję do strzału, który wykonał niecelnie. W 10 minucie próbował szczęścia Kuklis, ale jego strzał zza pola karnego także minął bramkę. Kolejne uderzenie było bardziej precyzyjne, ale Ptak bez problemów złapał piłkę kopniętą przez Marcusa. W 15 minucie nieznacznie z rzutu wolnego pomylił się Mowlik. Arka odpowiedziała akcją lewym skrzydłem, po której do strzału głową doszedł Kuklis i tym razem trafił w Ptaka. W drugim kwadransie toczonego w upale meczu groźniejszy był zespół Arki, ale nasi zawodnicy nie potrafili zamienić na bramkę licznych dośrodkowań w pole karne. Inna sprawa, że jakość wrzutek pod jedną jak i drugą bramką pozostawiała wiele do życzenia. W 35 minucie z dystansu spróbował Pruchnik, tyle że ponownie Ptak wykazał się czujnością. Po trzech minutach Miedź była bliska wyjścia na prowadzenie po uderzeniu Wołczka z rzutu wolnego. Kibice gospodarzy poderwali się z miejsc, po czym usiedli z powrotem, widząc, że były piłkarz Śląska trafił jedynie w słupek podtrzymujący siatkę. Tuż przed przerwą żółtą kartkę, wykluczającą z meczu przeciwko Okocimskiemu, dostał Radzewicz.

Nim wszyscy kibice zdążyli wrócić na swoje miejsca, Miedź prowadziła już 1:0. Dośrodkowanie z rzutu rożnego i ogromny błąd Szromnika wykorzystał pełniący w Miedzi także funkcję dyrektora sportowego Mowlik, który po raz pierwszy w sezonie wybiegł dziś w podstawowym składzie! To trzeci przypadek w rundzie wiosennej, gdy Arka traci gola zaraz po przerwie. Podobnie było w meczu z Cracovią i w Łęcznej, gdzie bramka padła także po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Po stracie gola nasz zespół nie stracił wiary w wyrównanie, przeprowadził kilka ładnych akcji i został nagrodzony w 65 minucie. Arka także wykorzystała rzut rożny. Pierwsze dośrodkowanie z kornera zostało wybite, ale ponowienie w wykonaniu Sobieraja trafiło prosto na nogę Surdykowskiego, który zdobył z bliskiej odległości swojego czwartego gola z rzędu! Arka po zmianie stron osiągnęła przewagę, grając wysokim pressingiem i szybko przechwytując piłkę w środkowej strefie boiska. W 70 minucie trener Sikora zdjął z boiska Radzewicza, desygnując na bok pomocy wprowadzonego także po przerwie Grzelaka, a do środka pola Szwocha. W 78 minucie ponownie dał o sobie znać Mowlik, faulując wychodzącego na czystą pozycję Surdykowskiego. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - czerwona kartka! W 82 minucie po raz drugi do siatki trafił dziś Zakrzewski, ale ponownie sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Grający w przewadze żółto-niebiescy do ostatniego gwizdka ambitnie szukali szans na zdobycie zwycięskiej bramki, niestety sztuka ta im się nie udała i wracają do Gdyni z jednym punktem, który mocno ogranicza szanse gospodarzy na awans.