Łęczna to 20-tysięczne miasteczko w województwie lubelskim, które byłoby w kraju nad Wisłą znane nie bardziej niż Przasnysz czy Krasnystaw, gdyby nie kopalnia "Bogdanka" i klub piłkarski noszący do niedawna nazwę Górnik. Władze kopalni postanowiły jednak zadrwić z ponad trzydziestoletniej tradycji i 18 lutego 2011 nazwały klub po nowemu - swoim imieniem. Oczywiście, kibice nie mogli przejść obok tego obojętnie i postanowili walczyć o swoje. Walka z góry była jednak skazana na porażkę i mimo płynącego z całej Polski wsparcia fanatycy Górnika zmuszeni byli wywiesić białą flagę i założyć od podstaw swój klub. Szlak, który wcześniej przetarło kilka większych klubów, okazał się nie tak znowu stromy, bo Górnik jest już dzisiaj w A klasie z ciekawymi perspektywami na kolejne sezony. Nam też nikt nie zapłacił za promocję tytularnego sponsora, zatem będziemy konsekwentnie używać nazwy GKS Łęczna. A co pozostało włodarzom kopalni? Raptem kilkaset postaci na trybunach, przypominających raczej rodziny piłkarzy niż stadionowych fanatyków. Mimo niezłych wyników, mecze podopiecznych Piotra Rzepki ogląda śladowa ilość widzów, nie dziwi więc, że zamiast ciekawie zapowiadającego się meczu z Arką, w lubelskich galeriach handlowych kibice mogą spotkać się z promocją meczu młodzieżówki.

Klub z Łęcznej w szeregi drugoligowców powrócił w sezonie 2008/09 i od tego momentu jest tak zwanym solidnym średniakiem. Bez aspiracji na ponowną grę w ekstraklasie, ale i bez realnego zagrożenia degradacją. Piotr Rzepka pracuje na Lubelszczyźnie od sezonu 2011/12 i wyniki ma raczej satysfakcjonujące. Zeszły sezon GKS skończył na wysokim, 6. miejscu, wyprzedzając między innymi o 3 punkty Arkę. Aktualnie sytuacja się odwróciła i to żółto-niebiescy mają 2 punkty przewagi, ale Łęcznej przepadł odwołany mecz z Okocimskim. To nie jedyny problem byłego piłkarza Arki. Trener Rzepka nie będzie mógł w sobotnim meczu skorzystać z dwóch liderów swojej drużyny - Tomasza Midzierskiego i Veljko Nikitovicia. Tego drugiego powinien zastąpić sprowadzony "last minute" Tomasz Nowak, ale może mu brakować meczowego rytmu i zgrania z zespołem. Brak Nikitovicia to nie tylko mentalne osłabienie drużyny, ale i pozbawienie jej stałego egzekutora rzutów rożnych i karnych. Co ciekawe, lepiej idzie mu to pierwsze, bo po jego dośrodkowaniach Łęczna zdobyła już kilka bramek, a po strzałach z "jedenastki"... dwóch nie zdobyła. Na Arkę powinien szczególnie spiąć się Marcin Kalkowski, który w Gdyni doczekał się jedynie debiutu w Młodej Ekstraklasie. Solidnymi punktami zespołu są także Michałowie: Zuber i Renusz, grający na przeciwległych flankach. Obaj dali się we znaki naszej obronie podczas ostatniego meczu przy al. Jana Pawła, gdy łęcznianie wygrali 2:1.

Przewidywany skład:

Prusak - Stefańczyk, Kalkowski, Sołdecki, Pielach - Zuber M, Tymosiak M, Nowak, Mandrysz, Renusz - Oziemczuk

Atut:

Skrzydłowi - Zuber i Renusz to jedne z lepszych skrzydeł w I lidze. Obaj są szybcy, dynamiczni i robią sporo wiatru. Powoduje to, że często nie nadążają z powrotem do obrony, ale by to wykorzystać Arka musi grać dobrze w odbiorze i umiejętnie wyprowadzać szybkie ataki.

Wada:

Osłabienie składu - Nie będziemy bawić się w różne procentowe wyliczenia, ale brak Nikitovicia i Midzierskiego to spora strata dla tego solidnego zespołu. Trener Rzepka musi nie tylko załatać dwie poważne luki, ale nieco zmodyfikować system gry pod nowych wykonawców.