W drugim spotkaniu Lecha Poznań w fazie grupowej Pucharu UEFA bez niespodzianki. Piłkarze Kolejorza przegrali w Moskwie z jednym z faworytów rozgrywek – CSKA. Początek spotkania był jednak wyrównany i wiele mogło się wydarzyć. Pierwsze minuty w wykonaniu poznańskiej drużyny były dosyć nerwowe, lecz już w 5 minucie mogli wyjść na prowadzenie. Wymiana podań między Peszką a Lewandowskim zakończyła się jednak niepowodzeniem. Zabrakło dokładności. Od tej pory Lech grał coraz mądrzej. W obronie nie można było dopatrzyć się większych błędów. Waleczny Arboleda oraz skoncentrowany w bramce Turina robili swoje. A atak?? Rozwijał się z każdą kolejną minutą. Aż do 31-ej. Wtedy właśnie Kolejorz traci bramkę w dziecinny sposób. Vagner Love odbiera piłkę Arboledzie, podaje do Dzagojewa a ten w sytuacji sam na sam zdobywa bramkę i w Moskwie jest 1:0. Po tej bramce piłkarze Lecha znów dostali skrzydeł. Próbowali, strzelali, walczyli, ale to wszystko za mało na CSKA. Gdy wszyscy czekali już na gwizdek kończący pierwszą połowę, Żirkow strzela drugą bramkę dla rosyjskiej drużyny i sytuacją staję się nieciekawa. Zostaje jeszcze 45 minut, wiara w cud i gorący doping wszędobylskich fanatyków Kolejorza. Na drugą część spotkania nie wychodzi już Peszko. W jego miejsce wchodzi Bandrowski, który nie zaliczy tego występu do najlepszych. Początek to zdecydowana przewaga CSKA, posiadanie piłki 64:36 i wszystko wskazuje na to że 3 pkt do Poznania nie pojadą. Piłka nożna po raz kolejny pokazała jednak, że jest złośliwa i nieobliczalna. Lech zdobywa bramkę w momencie gdy wydawało się że leży na łopatkach i nie zamierza wstać. Z rzutu wolnego uderza Stilić a zasłonięty Akinfiejew nie miał szans aby sparować piłkę. 2:1 i promyk nadziei, że uda się wywalczyć 1 punkt. Od tego momentu mecz przypomina ten z Austrią Wiedeń. Horror. Niestety tym razem bez happy endu. O ile w tamtym spotkaniu szaleńcze ataki i desperacja przyniosły efekt, o tyle w tym strzały Stilica i Lewandowskiego mogły wywołać jedynie szybsze bicie serca. A szkoda.Lech przegrywa w Moskwie 2:1. Wstydu nie ma i można być chyba dobrej myśli przed potyczkami z Deportivo i Feyenoordem. Z grupy awans uzyskują trzy drużyny, więc bądźmy dobrej myśli. Poznański zespół na to stać, a przy nieustającym dopingu ich fanatyków jest w stanie sprawić jeszcze nie jedną niespodziankę.


źródło: własne