Wojewoda pomorski Ryszard Stachurski zamknął sektor "Górka" na stadionie Arki Gdynia na jeden mecz z Dolcanem Ząbki. Przypomnijmy, że wcześniej Wydział Dyscypliny PZPN ukarał nas zakazem rozgrywania aż dwóch meczów bez udziału publiczności (za tą samą oprawę z użyciem pirotechniki podczas meczu z GKSem Katowice).

Dlaczego wojewoda zamknął trybunę na zamkniętym już przecież stadionie? - Takie są zasady postępowania administracyjnego. Jeśli policja składa taki wniosek, to wojewoda musi go rozpatrzyć i się do niego odnieść, w przeciwnym razie ktoś mógłby go posądzić o niedopełnienie obowiązków służbowych - tłumaczy Roman Nowak, rzecznik prasowy wojewody.

Paradoksalnie z pozoru absurdalna decyzja Wojewody może być dla nas argumentem. Skoro organy administracji rządowej, na wniosek policji, ukarały nas zamknięciem tylko jednej trybuny na jeden mecz, to na jakiej podstawie związek piłkarski uznał, że trzeba zamknąć cały stadion i to na aż dwa mecze?
Dlaczego kara nałożona przez PZPN jest bardziej rygorystyczna od wniosków policji? Jak widać w piłkarskim związku są równi i równiejsi. O Absurdzie kary nałożonej przez Komisję Dyscypliny PZPN pisaliśmy w osobnym artykule.
Na szczęście nie czekając na uzasadnienie kary nasz klub złożył już odwołanie w tej sprawie.
 

- Złożyliśmy odwołanie, choć od PZPN uzyskaliśmy samo orzeczenie bez uzasadnienia. Rozumiemy decyzję wojewody. To byłoby pewne wyjście z zaistniałej sytuacji. Nie zamykamy całego stadionu, tylko jeden sektor - przyznaje Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki.