Arka Gdynia - Chojniczanka Chojnice 3:2 (Jędrzejowski 56', Surdykowski 74', Tomasik 77' - Przemysław Kanarek 67', Sławomir Pach 75'k)

Arka Gdynia: Michał Szromnik (46 Krzysztof Żukowski) - Adrian Chomiuk, Wallace, Bartosz Brodziński, Przemysław Szuszkiewicz - Jakub Kowalski (46' Patryk Jędrzejowski), Piotr Kasperkiewicz, Ryotaro Nakano, Bartosz Flis (71 Janusz Surdykowski), Marcin Radzewicz (46' Piotr Tomasik) - Charles Nwaogu (46 Christian Toko Edimo).

Chojniczanka Chojnice: Maciej Krakowiak (46 Rafał Misztal, 82 Maciej Krakowiak) - Mariusz Gogol (60 Przemysław Kanarek), Robert Sierant (65 Grzegorz Jakosz), Bartosz Kaśnikowski (46 Michał Steinke), Tomasz Lenart (46 Robert Bednarek) - Paweł Posmyk, Tomasz Parzy, Sławomir Pach, Paweł Iwanicki (46 Piotr Wasikowski) - Kacper Tatara (70 Szymon Kaźmierowski), Szymon Kaźmierowski (46 Karol Gregorek).

W składzie Arki nieoficjalnie zadebiutowało kilku zawodników, w tym część mająca nadal status testowanych. Trener Petr Nemec sprawdził między innymi bocznych obrońców Chomiuka oraz Szuszkiewicza, a także Nakano, Żukowskiego i Toko Edimo. Nie zagrało natomiast kilku "pewniaków": Jarzębowski, Benat czy Krajanowski. W drużynie z Chojnic kibice mogli obejrzeć kilku ex-arkowców: Jakosza, Bednarka oraz Gregorka.

Gra Arki była nieco lepsza niż w poprzednich meczach i widać, że forma poszczególnych piłkarzy idzie do przodu. Zaimponował szczególnie Tomasik, zaliczając gola i asystę, z tego skrzydłowego Arka może mieć dużo pociechy. Niezłe momenty miał także wyróżniający się w każdym sparingu Christian Toko Edimo i według nas warto tego młodego zawodnika zakontraktować już teraz by zwiększyć rywalizację w ataku, zwłaszcza, że trener próbuje ostatnio Bartka Flisa jako cofniętego napastnika. Podkreślić też należy, że kolejną ładną bramkę zdobył Janusz Surdykowski, który wydaje się, że zostanie w Arce i podejmie rywalizację o miejsce w składzie.

Nieco gorzej wygląda sytuacja w tyłach. Tutaj jednak nastąpią spore roszady i tej formacji należy dać trochę czasu na zgranie się ze sobą. Nie powinien go mieć natomiast bramkarz Krzysztof Żukowski, zagorzały fan Lechii Gdańsk (co niejednokrotnie podkreślał). Nie wyobrażamy sobie by piłkarz z takimi przekonaniami zakładał nasze święte barwy i liczymy, że po meczu, w którym zgotowano mu "owacyjne przyjęcie" skieruje się na dworzec PKP, by kupić bilet powrotny do Wrocławia.