Przedostatni wyjazd w 2010 roku przypadł nam na Bytom. W związku z mobilizacją na wspieranie dopingiem piłkarzy w Warszawie, gdzie gramy za tydzień z Legią, podróż na Górny Śląsk nie była oficjalnie organizowana. Zapisywać można było się w sklepie „Arkowiec”, a informacje na temat przejazdu przekazywane były pomiędzy znajomymi. Tak więc, główna grupa zebrała się na dworcu w Gdyni o 18.30, skąd 10 minut później nastąpił odjazd w kierunku krainy z kopalni i hut słynącej.

Jak się okazało zaraz po odjeździe pociągu, nie wszyscy posiadali bilety, czym wprowadzili w złość szanownego pana konduktora, którego oczywiście pozdrawiam, pisząc te słowa. Sprawa przedstawiona przez niego było raczej prosta – za chwilę wypisze nam bilety. Widząc, że to raczej nieuniknione, czekaliśmy na jego przyjście za Tczewem, tak jak umówiliśmy się chwilę wcześniej. W Malborku czekała nas jednak niespodzianka. Na dworcu czeka kilkanaście osób z Lechii, którzy przekraczają próg pociągu, mając wyczyszczone przejście przez cofających się młodszych Arkowców. Po chwili jednak następuje zmiana warty i to miejscowi zmuszeni byli do salwowania się ucieczką (błędem byłby brak nagany za latające z ich strony butelki). Trzeba przyznać, że sporo nas urządziło sobie pokaźną przebieżkę za oddalającymi się szybko zakapturzonymi postaciami.

Gdy pociąg ruszył w dalszą podróż, z kierownikiem pociągu nie dane już było nam się spotkać, więc podróż minęła nam spokojnie i bardzo przyjemnie. W Katowicach meldujemy się ok godziny 6. Z dworca kierujemy się na przystanek tramwaju, jednak ten okazuje się za mały, żebyśmy wszyscy się do niego zmieścili, więc wracamy z powrotem na dworzec główny i pociągiem osobowym dostajemy się na miejsce przeznaczenia, czyli do Bytomia.

Do meczu mamy ok 8 godzin, więc nikomu nigdzie się nie spieszy. Jak zwykle oblegane było KFC, Arkowców widać było również na rynku. Sporo osób spotkało się z Polonią i wspólnie z gospodarzami tego meczu spędzali czas, zazwyczaj przy zimnym piwku. Im bliżej było do meczu, tym więcej żółto-niebieskich barw widocznych było niedaleko ulicy Olimpijskiej, przy której mieści się stadion. Na sektor wchodzić zaczęliśmy od ok 13.30, czyli na godzinę przed meczem. Wszyscy, którzy na liście byli zapisani, zdążyli wejść przed pierwszym gwizdkiem. Pozostałe ok 50 osób już nie, jednak mało kto żałował opuszczonych minut tego spotkania. Nas na sektorze ok 250 osób.

Arka jak to zwykle bywa na wyjazdach, grać nie potrafiła. Niektórzy próbowali dostrzec jasną stronę tego meczu i cieszyli się z pierwszej strzelonej bramki na wyjeździe w tym sezonie. Szkoda, że było to jednak bramka samobójcza... Doping z naszej strony beznadziejny, lepiej wyglądało, gdy siedzieliśmy cicho. Sporo osób zajadało się darmowymi kiełbaskami, za które jesteśmy wdzięczni, więc nie wszyscy zainteresowani byli akurat grą piłkarzy. Przegrana 2-0 i kolejna wyjazdowa porażka okazała się faktem.

Po meczu sporo osób udaje się z Polonią w różne rejony Bytomia, dużo ludzi widocznych również na hali, w której odbywał się mecz hokejowy 1 ligi, pomiędzy miejscowymi, a GKS Katowice., co dla nas było ciekawym przeżyciem, gdyż hokeja w Gdyni oglądać nie możemy. Atmosfera raczej sielankowa, śmiesznie na „trybunach”. Po meczu udajemy się już na zbiórkę, która wyznaczona została na godzinę 22. Kilka minut później wsiadamy już do autobusu i w około 100 osób zmierzamy do Katowic, skąd ruszamy już do domu. Dziwna sytuacja miała miejsce w Warszawie, gdzie pociąg nasz stał na stacji bez ruchu przez ponad dwie i pół godziny. Ludziom pozwolono przejść do nadjeżdżającego obok ICE, jednak policja szczelnie zablokowała drzwi od naszego wagonu tak, że zmuszeni byliśmy czekać bezczynnie na rozwój wydarzeń. W końcu jednak ruszyliśmy i z dwugodzinnym opóźnieniem dotarliśmy do Gdyni, czym zakończyliśmy nasz przedostatni wyjazd w tej rundzie.

A co przed nami? Wszyscy do Warszawy! Pozdro Ekipa Wyjazdowa!