Olimpia - Arka 2:1 (Domżalski 55' 65' - Duarte 81')

 

Olimpia Grudziądz: 1. Daniel Osiecki - 2. Dawid Wacławczyk, 3. Bartłomiej Kowalski, 4. Krzysztof Brede (46, 14. Hubert Kościukiewicz), 5. Radosław Simson (46, 15. Dawid Ptaszyński), 6. Mariusz Kryszak, 7. Mariusz Pawlak (74, 18. Tomasz Adamczyk), 8. Grzegorz Domżalski (68, 13. Maciej Koczur), 9. Piotr Ruszkul, 10. Piotr Nowosielski, 11. Paschal Obinna Ekwueme (46, 16. Przemysław Żmuda; 68, 11. Paschal Obinna Ekwueme).

Arka Gdynia: 33. Norbert Witkowski - 22. Marciano Bruma (63, 13. Piotr Robakowski), 4. Maciej Szmatiuk (63, 3. Marcin Kalkowski), 2. Ante Rožić (46, 8. Michał Płotka), 17. Robert Bednarek, 19. Miroslav Božok (63, 23. Giovanni Vemba-Duarte), 9. Marcin Budziński (46, 20. Paweł Czoska), 7. Paweł Zawistowski (46, 10. Joël Omari Tshibamba), 14. Filip Burkhardt, 11. Denis Glavina (63, 15. Damian Rysiewski), 18. Nikola Vasilić (46, 21. Joseph Désiré Mawaye).

 

Trener Pasieka w dzisiejszym meczu powrócił do ustawienia, które zdało egzamin pod koniec minionego sezonu, czyli 4-1-4-1 z Marcinem Budzińskim w roli defensywnego pomocnika. Na szpicy ustawiony został Serb Nikola Vasilić, który do tego ustawienia pasuje, ale już mniej pasują jego umiejętności do polskiej nawet ekstraklasy. Na prawej flance zagrał Miro Bożok i z jego strony Olimpii groziło największe zagrożenie, zwłaszcza po świetnym uderzeniu w poprzeczkę z 8 minuty meczu. Kolejną groźną akcję Arka przeprowadziła już kilka minut później, ale fatalnie zachował się Zawistowski i zamiast podawać do nadbiegającego Vasilicia uderzył potężnie nad bramką. Serb swojej okazji doczekał się w 25 minucie, gdy w niewiarygodny sposób zmarnował świetnie dośrodkowanie Denisa Glaviny, posyłając z 5 metrów piłkę głową obok bramki. Czasu było tyle, że wystarczyłoby nawet na krótką rozmowę z bramkarzem. Olimpia w tej części gry nie przeprowadziła żadnej groźnej okazji i wydawało się, że bramki dla Arki po przerwie są kwestią czasu.

 

Niestety tak się nie stało, mimo przejścia do systemu 4-4-2 i wejścia na boisko Joela Tshibamby oraz Josepha Mawaye. Obaj grali bardzo słabo, "Tshibo" tracił praktycznie każdą piłkę, a Olimpia z minuty na minutę coraz groźniej atakowała. Świetne zawody rozgrywał zwłaszcza Grzegorz Domżalski. Były piłkarz Ruchu Chorzów otworzył wynik meczu w 55 minucie, świetnie uderzając po długim rogu. Wcześniej gospodarze zmarnowali swoją stuprocentową sytuację, najpierw była poprzeczka, a dobitkę Żmudy świetnie wyłapał pewnie dziś broniący Witkowski. W 65 minucie w Arce dokonane zostały cztery zmiany, ale nowi piłkarze nie najlepiej weszli w mecz, bo po chwili było już 2:0. W roli głównej znów Domżalski, który najpierw trafił w słupek, ale w ponowionej akcji już nie dał szans "Witkowi". Kontaktowy gol padł w 81 minucie po ładnym uderzeniu Giovaniego Duarte, ale Arki tego dnia na nic więcej nie było stać. Po meczu trener Pasieka miał powody do złości i miejmy nadzieję, że dał temu wyraz w szatni, bo sparing sparingiem, ale przegrywać w takim stylu z II-ligowcem Arce na pewno nie przystoi.