Po trafieniu na Maltę do FC Birkirkary miałeś okazję wystąpić w Lidze Mistrzów, co nie każdemu jest dane.

Tak, w rundzie wstępnej trafiliśmy na Mistrza Wysp Owczych - B36 Torshavn :) Wyglądało to tak, że do meczu był tydzień, a na treningu pojawia się sześciu Maltańczyków i kilku obcokrajowców. Okazało się, że na Malcie jest tak, że jak jakiś piłkarz jest powołany w danym miesiącu do reprezentacji  to trenuje w ośrodku reprezentacyjnym, a reszta w klubie. A, że od nas powołania dostało pięciu zawodników to do meczu eliminacyjnego Ligi Mistrzów przygotowywaliśmy się zupełnie zdekompletowani. Oczywiście odpadliśmy, a szkoda, bo w następnej rundzie czekało tureckie Fenerbahce.

 

Głośno za to było o Waszym meczu towarzyskim z Milanem.

Świetna przygoda. Milan zagrał wtedy w najsilniejszym składzie, jedynie Kaka i Dida leczyli kontuzje. Przebywaliśmy z nimi w jednym hotelu, wspólnie jedliśmy kolacje, można było poczuć trochę ten wielki piłkarski świat :) Okazało się, że większość z tych sławnych piłkarzy to normalni goście. Większość chłopaków od nas się dogadywała po włosku, a Seedorf czy Maldini bardzo chętnie rozmawiali z nimi jak ze starymi kolegami. Zwłaszcza u wieloletniego kapitana Milanu widać klasę na każdym kroku. Jedynie, tak jak na boisku, Inzaghi i Gattuso sprawiali trochę mniej sympatyczne wrażenie, ale reszta naprawdę w porządku.

 

Masz jakieś pamiątki z tego meczu?

Chciałem bluzę Didy na wymianę sobie załatwić, niestety Dida leczył kontuzję i nie mieli jego rzeczy. Nasz rezerwowy bramkarz wymienił się z Kalacem, który wówczas bronił w Milanie. Poza tym mam oczywiście na płycie DVD nagrany mecz. No i piękne wspomnienia, a to chyba najważniejsze. Sam mecz zakończył się wynikiem 0:5, ja broniłem do 65 minuty i wpuściłem strzały Seedorfa i Ricardo Oliveiry.

 

Jaką popularnością cieszy się na Malcie piłka nożna?

Najpopularniejsze kluby to Birkirkara i La Valetta, te kluby rozgrywają tak zwane Derby Malty, na które przychodzi z reguły kilka tysięcy widzów. Na meczu z Milanem był komplet 17 tysięcy, race, świetna atmosfera. Było też dużo kibiców Milanu, który cieszy się na Malcie dużą popularnością. Samo kibicowanie jest bardzo żywiołowe, czasami wydaje się, że jest dużo więcej kibiców niż w rzeczywistości.

 

A jak ocenisz poziom tamtejszych rozgrywek?

Malta to mała wysepka i wiadomo, że nie ma co mówić o jakimś profesjonalnym graniu w piłkę. W lidze grają piłkarze z Bałkanów, Afryki czy też imigranci, którzy znaleźli na Malcie zatrudnienie. Większość traktuje futbol wyłącznie hobbistycznie i nie ma presji wyniku, którą znamy z rozgrywek w Europie kontynentalnej.

 

Nie wszyscy kibice wiedzą, ale mało jest tak zorientowanych w kibicowskich klimatach piłkarzy jak Andrzej Bledzewski. Nie miałeś nigdy z tym problemów podczas gry w Bałtyku czy Zabrzu?

W każdym miejscu gdzie grałem raczej kibice wiedzieli, że jestem sercem za Arką. Zawsze też pierwsze co robiłem to sprawdzałem wyniki Arki i informacje o tym klubie. W Bałtyku zdarzało mi się słownie obrywać, ale też bez przesady. W Zabrzu czasami bywałem w klubowej kawiarence kibiców Górnika i Stara Gwardia zawsze miło mnie przyjmowała. Wiadomo, że teraz się wśród kibiców Górnika wiele pozmieniało, ale kiedyś starsi kibice często pili przy mnie zdrowie Arki :)

 

Chodziłeś kiedyś na Arkę?

Jasne. Pamiętam czasy, których młodzi teraz nie mają prawa pamiętać. Na przykład mecze kiedy „Nitek” czy „Faltyna” strzelali pierwsze bramki w trzeciej lidze, udało mi się być też na ostatnim meczu na Ejsmonda z Dolcanem Ząbki. Wiele osób mi mówiło, że gram w Bałtyku to jestem Kadłubem. Inni, że przyszedłem do Arki dopiero, gdy zaczęło się dziać tu lepiej, pojawiły się pieniądze. Wiem, że na pewno takie opinie się zdarzały, ale mnie to nie interesuje. Każdy kto jeździ trochę na Arkę wie, że Cisowa gdzie się wychowałem od zawsze była napędową siłą na Arce i u mnie nie mogło być innego wyboru. A, że dopiero teraz jest mi dane grać z herbem Arki na piersi? Cóż, takie są losy piłkarza…

 

Byłeś też podobno na wyjeździe z kibicami Arki.

Tak, to był baraż z Jagiellonią w Białymstoku. Pojechaliśmy z ekipą z Cisowej autami, reszta jechała pociągiem. Ogólnie ponad 300 osób na sektorze. Bardzo fajny mecz, Arka wygrała 2:0, więc na pewno miło wspominam ten wyjazd.

 

Masz jakieś ulubione przyśpiewki kibiców?

„Sialalala Arka Gdynia Sialalala MZKS…” i nowa wyjazdowa piosenka mi się najbardziej podobają. Generalnie wychowałem się na starszych piosenkach, ale nie wszystkie już pamiętam.

 

Jak oceniasz pozaboiskowe akcje z meczów z Lechią i Śląskiem?

Cóż, będę szczery i nie podobało mi się to za bardzo. Znam odczucia wielu kibiców i według nich też to było niepotrzebne. To już chyba nie te czasy, żeby porywać się na takie próby. Szkoda zamkniętego stadionu i kary finansowej, uważam, że powinniśmy pilnować by w przyszłości takich akcji nie było. W światku kibicowskim nam to sławy nie doda, a na pewno szkodzi klubowi.

 

Grasz w polskiej lidze długo, pamiętasz inne tego typu akcje z meczów?

Jak grałem w Łęcznej byłem na meczu III ligi Motor Lublin – Avia Świdnik. Cała Polska później o tym meczu mówiła, bo to był już okres, gdzie raczej nie dochodziło do takich akcji na stadionach. Avii wpuścili koło 200, po meczu na ulicach latały policyjne auta, zadyma jakiej nie widziałem nigdy w życiu. Po meczu chwilę czekaliśmy na stadionie i widziałem na przykład jak policja katuje pierwszego z brzegu chłopaka, który akurat podczas meczu był na trybunie prasowej i nie był niczemu winny. Potem jechaliśmy go odwiedzić do szpitala. Zadyma przeniosła się na ulice, wiem że dużo osób zraziło się wtedy do chodzenia na Motor. 

 

 

 

Klub marzeń, w którym byś chciał zagrać?

Barcelona. Imponuje mi gra obrony, ich komunikacja. Rok temu miałem okazję być dzięki przyjacielowi na Gran Derbi i to jest niezapomniane przeżycie. Ale moim ulubionym klubem jest Torino. Od 1992 roku im kibicuje, klub z bogatą historią i tradycją, ale od lat w cieniu silniejszego finansowo Juventusu, więc myślę, że można ich porównać do naszej Cracovii. Praktycznie cały Turyn kibicuje Torino, Juventus ma większość kibiców poza miastem lub są to pracownicy fabryki Forda, którzy dostali w mieście mieszkania.

 

Oglądasz ich mecze w TV?

Tak, ostatnio staram się śledzić włoską ligę za pomocą Internetu. Meczów Arki raczej nie oglądam, analizujemy je sobie z trenerem i to wystarcza. Oglądam też ligę hiszpańską, polską rzadko.

 

Jakieś inne sporty?

Lubię tenis, niestety raczej nie mam okazji grać, czasami w wakacje zdarza mi się poodbijać z „Nitkiem”. Kiedyś go ogrywałem, teraz się podszkolił i mnie leje (śmiech).

 

Ulubieni wykonawcy muzyczni?

Lady Pank, od czasu do czasu też inne polskie zespoły rockowe, na przykład Kombi.

 

Filmy?

Przede wszystkim polskie kino, zarówno to nowsze jak i starsze.

 

Jakiego sprzętu bramkarskiego używasz?

Od czasów Szczakowianki bronię w rękawicach Jako.

 

Uważasz, że w zawodzie bramkarza ważną rolę odgrywa szczęście?

Na przykładzie Tomislava Basicia można powiedzieć, że tak. Nie dość, że Tomi trafił na świetną formę Norberta Witkowskiego, to jeszcze gdy dostał szansę w meczu z Polonią to bardzo pechowo sprokurował rzut rożny, po którym padła bramka i więcej szans w ekstraklasie już nie otrzymał.

 

Według Ciebie jest coś takiego jak polska szkoła bramkarzy?

W Polsce jest wielu świetnych bramkarzy, więc przeraża mnie na przykład co robi Wisła Kraków. Mają Mariusza Pawełka, a co chwila ściągają na testy piłkarzy z różnych stron świata. Dodatkowo, nawet jakby udało im się kogoś dobrego znaleźć to dochodzi jeszcze kwestia aklimatyzacji. Nie jest łatwo się w obcym otoczeniu od razu odnaleźć. Według mnie powinno się inwestować w krajowych bramkarzy nawet w tych najlepszych klubach.

 

Są jacyś napastnicy, którzy szczególnie zaleźli Ci za skórę?

Raczej nie, ale pamiętam ciekawą anegdotkę związaną z meczem przeciwko Wiśle Kraków. Przed spotkaniem był wywiad z Tomaszem Frankowskim, który mówił, że zależy mu na bramkach w tym meczu, bo nigdy nie strzelił mi gola. W tym czasie nasz trener uznał, że nie mamy nic do stracenia, więc kazał nam zagrać wysoko pressingiem. No to skończyło się 6:2 dla Wisły po między innymi 4 bramkach „Franka”, który się wtedy na dobre odblokował.

 

Nie chciałeś nigdy podejść do karnego :) ?

Czasami siedzi mi w głowie, że jest końcówka meczu, przegrywamy i żeby pójść na rzut rożny spróbować szczęścia i wyobrażam sobie radość jakby mi się udało. Co do karnych to może kiedyś jakbyśmy wysoko prowadzili.

 

Zgodzisz się, że największym brakiem w Twoim bramkarskim warsztacie są wyjścia do dośrodkowań?

Ja bym tak nie powiedział. Mówiłem wcześniej, że jestem w zasadzie samoukiem i na pewno mam braki w wyszkoleniu, ale nie przypominam sobie bym wyjściami do piłek prokurował straty bramek. Czasami też zdecydowanie lepiej jest zaufać kolegom z obrony i zostać na linii niż wyjść do piłki i zrobić tak zwanego „wiatraka”. Nie sądzę bym odstawał w tym elemencie od innych bramkarzy.

 

Masz jakiś wzór bramkarski?

Od zawsze imponuje mi Iker Casillas. Nawet nie chodzi o umiejętności, ale że wszedł na Bernabeu do bramki w tak młodym wieku i sobie poradził. Ja myślę, że nie ma dwóch identycznych bramkarzy, można od kogoś podpatrywać, uczyć się, ale nigdy nie będzie się bronić tak samo. Dlatego nie miałem nigdy za młodu jakichś idoli bramkarskich. Wielu bramkarzy szanuję, między innymi Jerzego Dudka za jego osiągnięcia i umiejętności, ale nie nazwałbym ich idolami.

 

Jak spędzasz wolny czas, masz jakieś ulubione miejsca?

Raczej nie spędzam dużo czasu poza domem. Ostatnio byliśmy z żoną w Coco i się dziwnie czułem nawet siedząc w modnym lokalu, mam już chyba swoje lata (śmiech).

 

Dzięki za wywiad i powodzenia na Remes Cup i w rundzie wiosennej.

Dzięki, pozdrawiam wszystkich kibiców oraz moją siostrę Malwinę, która jest wielką fanką Arki.

 

Pierwsza część wywiadu

 

 

Rozmawiali: ES, Dejfid, Wojciech, Skała

Redakcja: Mazzano