Gorąco w ostatnim czasie zrobiło się wokół osoby Antoniego Łukasiewicza, który w głównej mierze odpowiada za słabe wyniki żółto-niebieskich. Fatalnie przeprowadzone letnie okienko transferowe przez obecnego dyrektora sportowego Arki spowodowało, że przez większą część rundy jesiennej żółto-niebiescy zawodzili na całej lini. Pion sportowy z Łukasiewiczem na czele, zbudował model drużyny bliźniaczo podobny do tego, który mieliśmy w sezonie spadkowym z najwyższej klasy rozgrywkowej 2010/2011. Postawiono w głównej mierze na zawodników zza granicy z mocno przeciętną jakością piłkarską, jak na warunki Ekstraklasy, tworząc przy tym ogromne kominy płacowe.  Mało tego, nie zadbano również o zakontraktowanie solidnego młodzieżowca, który przypomnijmy, jest wymogiem w obecnym sezonie Ekstraklasy. 

Ale po kolei. O co mamy największe pretensje do Łukasiewicza? 

1. Brak dobrych młodzieżowców

Od dłuższego czasu było już wiadomo o wprowadzonym wymogu posiadania w pierwszym składzie młodzieżowca (zawodnika, który nie ukończył 21 roku życia), który na murawie musi znajdować się przez pełne 90 minut. W Gdyni kimś takim miał być Mateusz Młyński, któremu sprowadzono konkurenta w postaci Kamila Antonika z II ligowej Resovii Rzeszów. Jak się szybko okazało, tak wysoki przeskok między poszczególnymi klasami rozgrywkowymi okazał się zbyt duży dla zawodnika urodzonego w Lubaczowie, który dość nieoczekiwanie wygryzł przecież "Młynka". Na domiar złego Mateusz znów był trapiony urazami, przez co zdecydowano się - przy słabszej formie Antonika - wprowadzić do pierwszego składu Jakuba Wawszczyka. Niestety każdy z naszych młodzieżowców wartości dodatniej do gry żółto-niebieskich nie wniósł. Mocno dziwi więc fakt, że mimo wielu pobocznych opinii pobliskiego środowiska piłkarskiego, dział transferowy Arki tak bardzo zlał ten temat.

Po obu skrzydłowych trudno było spodziewać się solidności i stabilnej formy. Kamil jeszcze wiosną sezonu 17/18 grał w IV lidze (piąty szczebel rozgrywkowy!) i dopiero uczy się rywalizacji w ekstraklasie, a Mateusz odkąd trafił do pierwszego zespołu występuje  od kontuzji do kontuzji. W temacie młodzieżowców warto dodać, że kompletnie skasowany został Jan Łoś, który w juniorach zapowiadał się na niezłego napastnika, a w seniorskiej piłce dostaje do grania ogony na skrzydle, choć nie ma zupełnie predyspozycji na tę pozycję. Wszystkie te problemy kibice sygnalizowali przed startem rundy. Dyrektor wiedział lepiej.

2. Brak transferu szefa obrony, pozbycie się Klimczaka a zakontraktowanie Samu Araujo  

Najlepszym tego przykładem jest fakt, że najbardziej zapracowanym bramkarzem tego sezonu jest obecnie Pavels Steinbors. Niestety szybko posypał się Frederik Helstrup, wobec czego szkoleniowcy Gdynian często rotowali partnerem dla Christiana Maghomy. Taki obrót spraw doprowadził do tego, że nasza defensywa popełniała dużą ilość szkolnych błędów, którą w dość łatwy sposób wykorzystywali przeciwnicy. W pewnym momencie w środku obrony Arki grało dwóch zawodników uczących się tej pozycji, 22-letni Maghoma i Adam Marciniak. który wobec kontuzji Helstrupa został przez trenera Zielińskiego przekwalifikowany.

Niestety dobrze nie funkcjonowały również boki obrony i tutaj leci ogromny kamyk do ogródka Antoniego Łukasiewicza, który bez żadnych skrupułów pozbył się Adriana Klimczaka na wniosek Zbigniewa Smółki, którego chwilę później i tak w Gdyni już nie było. Były obrońca Arki to obecnie jeden z wyróżniających się zawodników ŁKS-u, co potwierdzają statystyki Łodzian w meczach z jego udziałem. W jego miejsce sprowadzono za to Samu Araujo, który w CV miał występy w rezerwach między innymi Atletico Madryt oraz Barcelony. Niestety jego umiejętności szybko zweryfikowały treningi w Gdyni, a Samu do dziś nie zadebiutował na szczeblu Ekstraklasy w barwach Arki. I wiele wskazuje na to, że już w niej nie zadebiutuje, bo w zimowym okienku transferowym jest jednym z tych zawodników, z którymi Arka będzie chciała się rozstać. 

3. Zaciąg hiszpański 

Przed sezonem 2019/20 dowiedzieliśmy się, że nowym scoutem Arki został Hiszpan - Pablo Ortega. Mimo próby nawiązania z nim kontaktu z naszej strony, nie otrzymaliśmy do dziś żadnej odpowiedzi. Z jego rękawa przy współpracy z Łukasiewiczem nad polskie morze trafili Santi Samanes, Nando Garcia i wspomniany wcześniej Samu Araujo, przy którego transferze obecny dyrektor sportowy Arki w wywiadzie dla strony oficjalnej powiedział: 

Kolejny transfer zawodnika z Hiszpanii to efekt naszej współpracy ze skautem, który penetruje dla nas tamten rynek. Są to zawodnicy sprawdzeni i obserwowani przez dłuższy okres. Wierzymy, że pokażą się z dobrej strony i będą wzmocnieniem, a także zwiększą rywalizację i wybór trenera na danych pozycjach.

Są to zawodnicy SPRAWDZENI. No błagam. Nie chcemy się tu mścić nad zawodnikami, bo nie o to chodzi, ale nie rób sobie jaj z nas kibiców. 

- Santi Samanes - co rusz to kontuzja. Póki co nie zaliczył oficjalnego debiutu w Arce. 

- Samu Araujo -  zawodnik trzeciego lub nawet czwartego wyboru. Póki co zadebiutował jedynie w rozgrywkach Pucharu Polski, gdzie Arka poległa z kretesem w Opolu. 

- Nando Garcia - jedyny zawodnik, którego mieliśmy okazje zobaczyć na boiskach Ekstraklasy. Piłkarz, który może i potrafi zrobić jakiś "przeciąg" ale póki co zapamiętamy go głównie z głupiego osłabienia zespołu w meczu z Legią, kiedy to dostał idiotyczną czerwoną kartkę. Poza tym ma strasznie słaby mental. Po czym to stwierdzamy? Po zachowaniu na boisku gdzie często ma coś "do powiedzenia" kolegom, spuszcza głowę po nieudanych zagraniach, zamiast walczyć o natychmiastowy odbiór piłki, często chowa się od gry czy też ma dziwne majaczenia pod nosem, gdy trener ściąga go z boiska.  Oczywiście żadnych pozytywnych liczb w Arce, póki co nie wykręcił. 

I to Panie dyrektorze są zawodnicy sprawdzeni?! 

Chodzą  coraz to głośniejsze słuchy o rozstaniu nawet z dziesięcioma zawodnikami. Jesteśmy przekonani, że cały zaciąg hiszpański znajduje się w tej grupie. 

4. Brak klasowego napastnika 

Blisko 12 tys euro ma zarabiać w Gdyni sprowadzony latem Fabian Serrarens. Napastnik, który w 592 rozegranych minutach nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę rywali. ANI JEDNEGO! Nic więc dziwnego, że szanse gry w ataku dostał nominalny pomocnik Gdynian - Dawit Shirtladze. To właśnie Gruzin jest uznawany przez nas, póki co, za jedyny udany transfer za kadencji Łukasiewicza. Niemniej jednak uważamy, że pozyskanie tego zawodnika to w głównej mierze nie zasługa dyrektora sportowego Arki,  a Pawła Bednarczyka, który mocno naciskał na sprowadzenie Dawita. Po rozstaniu z Kolevem, zarówno Jacek Zieliński, jak i Aleksandar Rogić ma bardzo ograniczone pole manewru jeżeli chodzi o obsadzenie pozycji nr "9", Widzi to każdy oprócz Antoniego Łukasiewicza, który w jednym z tweetów napisał następująco: 

Drogi dyrektorze. Zarówno Dawit, jak i Jankowski, zostali sprowadzeni tutaj z myślą o grze w drugiej lini i tak też widzą to trenerzy. Przesunięcie Dawita było wynikiem słabej postawy naszych napastników i jedno szczęście, że pomysł ten wypalił. Z całym szacunkiem, ale zarówno Rafał  (Siema dla Ciebie wieczny szacunek za wszystko) i Jakub Wilczyński, to nie zawodnicy, z którymi możemy się obecnie bić o miejsca lepsze niż 12-16.  

5. Kominy płacowe

Nie jest tajemnicą, że w Arce potężne gaże jak na możliwości klubu kasuje Marko Vejinović, Azer Busuladzić oraz wspomniany Fabian Serrarens. Już kiedyś to przerabialiśmy i zostaliśmy z ponad siedmiomilionowym długiem, a jaki był okres jego spłacania  każdy pamięta. Szczególnie bolą tak wysokie kontrakty Azera i Fabiana, którzy prezentują bardzo niską formę i będzie ich teraz trudno wypchnąć z Gdyni. 

Dochodzą nas również inne przykre słuchy z klubu, ale drogi Antku - nie będziemy ich póki co wywlekać na zewnątrz, ale wiedz, że jesteś u nas na cenzurowanym,. Kiedyś byłeś mianowany przez naszego redakcyjnego kolegę Tomka (niko) na Admirała, co szybko podłapałeś i ty i cała szatnia. Niestety mam dla Ciebie złą wiadomość - tytuł ten, sam Tomek Ci już ściągnął. A co o Twoim działaniu w Arce myślimy my i cała rzesza żółto-niebieskich fanatyków, miałeś przyjemność zaobserwować podczas ostatniego meczu z Pogonią Szczecin. Mina była nietęga co? To dla przypomnienia: 

5773b45c_79017053-431930604411862-4270886604077268992-n.jpg