Arka Gdynia – Śląsk Wrocław

Po udanym wyjeździe do Warszawy (Superpuchar Polski), przyszedł czas na rozpoczęcie nowego sezonu w Ekstraklasie. Podobnie jak rok temu, tak i tym razem konfrontacja ze Śląskiem Wrocław przypadła w okresie letnim – wówczas był to sierpień, teraz lipiec. W niedzielne popołudnie frekwencja stała na dobrym poziomie (10 083 osoby), bo każdy wynik pięciocyfrowy możemy zaliczyć na plus. Z pewnością byłaby ona wyższa, ale sektor gości świecił pustkami z powodu zakazu nałożonego na kibiców Śląska Wrocław (za derby w Lubinie) i samo spotkanie straciło nieco na atrakcyjności. Nie próżnowali natomiast nasi ultrasi, którzy w dobrym stylu zainaugurowali rozgrywki ligowe, prezentując na „Górce” transparent z hasłem „w szacunku do żółto-niebieskich barw, wychował się każdy z nas” w asyście 1000 machajek, kilkunastu niebieskich świec dymnych, 30 żółtych rac i ok. 300 stroboskopów. Mimo pory rozgrywania meczu (godzina 15:30), dało to całkiem fajny efekt. Tego dnia na trybunach gościliśmy nasze zgody – m.in. ekipę Zagłębia Lubin oraz Gwardii Koszalin i Górnika Wałbrzych.

Sandecja Nowy Sącz – Arka Gdynia

Wyjazdy na dalekie południe Polski nigdy nie były naszą mocną stroną, a na przejechanie ponad 600 kilometrów decydowało się niewielu. Pech chciał, że mecze te bardzo często odbywały się w piątki lub niedziele i to także w pewnym stopniu wpływało na nasze liczby. Mimo to w ostatni dzień tygodnia na obiekt Sandecji w roku 2014 i trzy lata wcześniej potrafiła wybrać się ponad 100-osobowa grupa Arkowców, która zawsze mogła liczyć na wsparcie zgód. Jednak tym razem nie było nam dane odwiedzić jednego z najstarszych miast Małopolski, bowiem Sandecja przynajmniej na razie swoje spotkania rozgrywa w oddalonej o niespełna 80 kilometrów od Nowego Sącza - Niecieczy. W piątek Arkowców z wysokości sektora gości wspierało ok. 60 osób (w tym zgody, którym dziękujemy za obecność).

Arka Gdynia – FC Midtyjlland

Na spotkanie w eliminacjach do Ligi Europy czekali wszyscy. Mimo, iż większość z nas życzyła sobie innego, bardziej renomowanego przeciwnika, to w czwartkowy wieczór nie mieliśmy prawa narzekać. Do Gdyni zawitał duński FC Midtyjlland - na stadionie padł rekord frekwencji – 14 037 osób (niespełna dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania pojawił się komunikat – „bilety wyprzedane”). To więcej niż na zeszłorocznych derbach Trójmiasta i warto dodać, że liczby tej „nie zrobili” przyjezdni, którzy w Polsce stawili się w zaledwie ok. 50 osób (mając na swoim wyposażeniu dziesięć małych flag). Nie była to żadna ekipa – skład wyjątkowo piknikowy, dlatego trzeba skupić się na ważniejszych rzeczach. Kapitalną pracę wykonała grupa Ultras Arka ’09, która zadbała o to byśmy na długo pamiętali ten szczególny dla nas dzień. Wejściu piłkarzy na murawę towarzyszyła oprawa składająca się z folii złoto-niebieskich (na wszystkich trybunach z wyjątkiem „Olimpijskiej”), a tuż nad flagami rozbłysły race. Dodatkowo na „Górce” pojawił się transparent „Jak wikingowie stawiamy czoła Europie”. Jeszcze w pierwszej połowie zostały odpalone stroboskopy i kolejne race. Zakończeniem efektownego pokazu niezidentyfikowanych postaci była malowana sektorówka z wizerunkami wikingów. Jeśli dodamy do tego rewelacyjny doping – zdaniem wielu, zdecydowanie najlepszy w historii stadionu przy ul. Olimpijskiej, to można stwierdzić, że wszystko wyszło idealnie. Zdjęcia, czy filmy bez wątpienia nie oddadzą atmosfery, która panowała w czwartek w Gdyni. Szyków nie pokrzyżowała nawet fatalna pogoda i to zarówno kibicom, jak i piłkarzom, bo ci drudzy ostatecznie pokonali duński klub, sprawiając wszystkim ogromną satysfakcję, a to oznacza, że rewanż w Herning zapowiada się pasjonująco.

Arka Gdynia – Wisła Płock

Emocje po czwartkowym triumfie nad FC Midtyjlland na dobre nie opadły, a już kilka dni później Żółto-niebieskich czekał pojedynek z Wisłą Płock. Był to mecz numer trzy w 2017 roku z Nafciarzami w Gdyni. Jak można było się spodziewać, nie wywołał on wielkiego zainteresowania (frekwencja – 8142 osób), natomiast w przeciwieństwie do inauguracyjnej potyczki ze Śląskiem, tym razem w „klatce” obecni byli kibice gości. Ich oficjalna liczba na tym wyjeździe to 135 osób (w tym 15 fanów Stomilu Olsztyn), a więc było ich mniej niż w kwietniu (281), zaś więcej niż niespełna miesiąc później w maju (50). U nas na trybunach znacznie spokojniej. Przestojów pod względem dopingu nie było, ale wielkich fajerwerków także. Bardzo wysoka temperatura i cały upalny dzień dawał się we znaki wszystkim. Spotkanie z Wisłą kończy się remisem i powoli szykujemy się na podbój Danii!