Rimo Hunt, którego sylwetkę przybliżyliśmy w tym miejscu, dostał dziś 45 minut na zaprezentowanie swoich umiejętności na tle trzecioligowego rywala. I nie wykorzystał tego czasu najlepiej. Hunt pojawił się na boisku po przerwie, mając wsparcie z lewej strony w postaci Tomczaka (a później Bożoka), za plecami Tomasiewicza i z prawej Lomskiego. Zarówno lewe skrzydło (przy dużym udziale Warcholaka) jak i prawe były w drugiej połowie bardzo aktywne. I o ile przy całej wymienionej czwórce można po spotkaniu z KS Chwaszczyno postawić plus, tak w przypadku estońskiego napastnika ciężko o jakieś pozytywy.
Hunt wydawał się mocno zagubiony, przez pierwszą część drugiej połowy bardzo rzadko mając kontakt z piłką. Kiedy ta już do niego docierała, podejmował złe decyzje. Wyróżnił się głównie złym przyjęciem w dobrej sytuacji po zagraniu z lewej strony boiska i niezrozumieniem intencji Grzegorza Tomasiewicza, który w swoim stylu chciał uruchomić napastnika prostopadłym podaniem. Hunt nie wyszedł odpowiednio szybko do zagranej piłki i zwolnił akcję. Zapisał się w statystykach jedynie bardzo niecelnym strzałem. Na plus kilka prób cofnięcia się bliżej linii środkowej i rozegrania piłki z pomocnikami.
Czy 45 minut to wystarczający czas żeby podjąć decyzję o zatrudnieniu? Sztab szkoleniowy Arki miał okazję obserwować Estończyka w trakcie treningów, więc niewykluczone, że Hunt dostanie jeszcze szansę do pokazania się w ciągu najbliższego tygodnia, a może i w kolejnym sparingu. Gdyby jednak głównym wyznacznikiem przydatności napastnika miał być dzisiejszy mecz, Paweł Abbott może spać spokojnie.