Arka niemal tradycyjnie pod koniec rundy jesiennej testuje piłkarzy z niższych lig. Znacie nasze zdanie - dobra i skuteczna obserwacja niższych lig powinna być fundamentem budowy silnego zespołu w tak sytuowanym finansowo klubie jak Arka Gdynia. Niestety nasi działacze na tej linii w ostatnich latach całkowicie zawodzą. Jedynym wartościowym piłkarzem pozyskanym przez Arkę z II lub III ligi jest Marcin Warcholak, który pracował razem z Grzegorzem Nicińskim w Gryfie Wejherowo. Pozostali zawodnicy to albo znani piłkarze z ekstraklasy (Łukasiewicz, Renusz, Abbott, Bożok) albo wręcz przeciwnie - wychowankowie lub piłkarze z tak zwanego polecenia (Lomski, Yussuff). Można zaryzykować stwierdzenie, że Arka na przestrzeni ostatnich kilku lat w temacie skautingu nie odniosła żadnego, choćby najmniejszego sukcesu.
Najnowszymi owocami pracy skautów są 20-letni lewy obrońca Filip Bobowski, a także 21-letni pomocnik Wojciech Mielcarek, który terminował kilka lat w szkółce Zawiszy Bydgoszcz, a pierwsze szlify zbierał w słynącym z dobrego szkolenia młodzieży Liderze Włocławek. Ostatnie 1,5 roku spędził w trzecioligowym Starcie Warlubie, dla którego rozegrał 46 meczów i strzelił 10 goli. Jest szybki, dynamiczny, gra na pozycji prawoskrzydłowego.
Większe kontrowersje budzi osoba Bobowskiego. To gdańszczanin, zdeklarowany lechista, który nie raz po meczach derbowych śpiewał ze swoimi kolegami określone przyśpiewki i to samo w sobie wystarcza, by ocenić jego kandydaturę jednoznacznie. Ponadto, Bobowski w ostatnich latach nie ujawnił ewentualnego talentu. W bieżącym sezonie reprezentował barwy Kaszubii Kościerzyna, z którą przegrał ostatnie 7 (!) meczów. Kaszubia straciła w nich aż 17 bramek, a Bobowski maczał palce w kilku z nich. Wcześniej 2,5 roku spędził w rezerwach Lechii Gdańsk, gdzie tylko 10 z 23 meczów rozpoczął w wyjściowym składzie. Także w Kaszubii wiosną zgrzał głównie ławkę. Łącznie dla Dumy Kaszub zagrał 27 razy, bez zdobyczy bramkowej, z jedną asystą.
Z naszego punktu widzenia testowanie takich zawodników to cios w stronę klubowych wychowanków. Wielu z nich trenuje w Arce po 10 lat, a do tej pory nie dostąpiło choć raz zaszczytu udziału w zajęciach z seniorami. Tymczasem zawodnik z zewnątrz, zza miedzy, który nie wyróżnia się w żaden sposób na ich tle, dostaje taką możliwość od ręki.