Badanie „Polska Piłka”, przygotowywane cyklicznie przez „PRESS-SERVICE Monitoring Mediów”, przedstawia aktywność medialną zespołów I ligi. Materiały selekcjonowane są dzięki monitoringowi ponad 1100 tytułów prasowych oraz wybranych stron internetowych.
Jakie wnioski przynosi wrześniowy ranking? Niestety dla klubowych działaczy (bo przecież takie rankingi to wabik na potencjalnych sponsorów/inwestorów) i całego środowiska związanego z Arką - niezbyt dobre. W minionych latach, gdy gra Arki rozczarowywała, zajmowaliśmy przeważnie miejsca na podium rankingu. Tym razem spadliśmy aż na 5. miejsce, a przed nami są kluby uznawane za mniej znaczące marki w polskiej piłce, jak GKS Bełchatów czy Zagłębie Sosnowiec. Niepokoi spory dystans, który z każdym miesiącem rośnie. A przecież żółto-niebiescy grają lepiej niż w ostatnim sezonie i zdawałoby się, że powinno być odwrotnie. Co leży u podstaw takiego stanu rzeczy?
Przyczyny coraz mniejszej medialności Arki:
1. Arka wrosła w pierwszoligowe środowisko.
Gdy spadaliśmy z ekstraklasy, Arka była marką, która natychmiast dodała blasku zapleczu ekstraklasy. Oczywiście, jest tak nadal, możemy przecież poszczycić się najwyższą frekwencją, ale wielu kibicom i obserwatorom, Arka zwyczajnie się "znudziła". To proste, ale chyba najbardziej logiczne wytłumaczenie. Jesteśmy w tej lidze topową marką, ale raczej z punktu widzenia kibiców, niż dziennikarzy czy postronnych sympatyków futbolu. Dla wielu z nich większą atrakcją jest Nieciecza czy Chrobry, który ostatnio sensacyjnie ogrywał faworytów. Brak choćby pojedynczych, małych sukcesów, robi swoje.
2. Brak zainteresowania czołowych mediów.
Naszym zdaniem to punkt nr 2, ściśle powiązany z kolejnymi. Arka sporadycznie pojawia się na portalach mających ogólnopolski zasięg, jak Onet czy Weszło. Analizując ostatnie kilkanaście miesięcy, takie momenty możemy wymienić na palcach jednej ręki. A i tak dwa z nich - spot "Film na ekstraklasę" oraz akcję "Kibice Razem", o których było całkiem głośno, należy przypisać kibicom. Piłkarze w ostatnich latach rzadko dbali o to, by o Arce mówiło się dużo i dobrze.
3. Brak znanych nazwisk w kadrze.
Dla kibiców Arki tacy zawodnicy jak Marcus, Krzysiek Sobieraj czy Michał Nalepa to postacie, z którymi możemy się utożsamiać, ale przeciętny sympatyk polskiej piłki z Radomia czy dziennikarz mediów ogólnopolskich kojarzy ich w bardzo małym stopniu. Ba, wielu kibiców Arki, jakkolwiek irracjonalnie to zabrzmi, ma wciąż problemy z rozpoznaniem niektórych podstawowych zawodników. Brakuje wyrazistych osobowości jak Bartosz Ślusarski czy Tomasz Jarzębowski, którzy może nie zawsze na boisku spełniali oczekiwania, ale byli szeroko znani w świecie futbolu. Oczywiście, nie zawsze przekładało się to na wyniki, ale na słupki w mediach na pewno.
4. Brak kreatywnego marketingu.
Marketing w Arce nie istnieje od wielu lat. Brakuje akcji, które dzięki kreatywności i pomysłowi, mogłyby przedostać się do głównego nurtu medialnego. W zasadzie jedyną wartością marketingową Arki (oprócz rzeszy kibiców, rzecz jasna) są przeważnie ciekawe filmy klubowej telewizji, przedstawiające kulisy meczów w Gdyni i na wyjazdach. Brakuje akcji outdoorowych, brakuje reportaży z piłkarzami w roli głównej, a zwłaszcza pomysłów na "sprzedanie" i zwiększenie ich rozpoznawalności. W tym elemencie liderem w I lidze jest "GieKSa", która ma jednak problem z przełożeniem dobrego marketingu na frekwencję. Podobnie jest w Zagłębiu Sosnowiec, które ma być może najlepiej prowadzoną w I lidze stronę oficjalną. Dopóki w Arce nie pojawią się fundusze oraz pomysły, dopóty nie będziemy w tym względzie wybijać się ponad pierwszoligową szarzyznę.
5. Skromny rynek lokalnych mediów
Arce trudno rywalizować o słupki z klubami górnośląskimi. Na południu Polski jest kilka mocnych tytułów prasowych i internetowych, które mają się dobrze i codziennie dostarczają kibicom informacji o ich ukochanych drużynach. Nie bez powodu Arkę wyprzedzają dwa kluby z tego regionu. Także GKS Bełchatów jako najlepszy przedstawiciel województwa łódzkiego ma w tym regionie pole position, jeśli chodzi o piłkę nożną. W Trójmieście większość mediów ma siedzibę w Gdańsku, co nie pozostaje bez wpływu na liczbę tekstów o Arce. Doprowadza to czasami do tego, że dziennikarze którzy żyją z tekstów o Arce, opuszczają jej domowe (że wyjazdowe, choćby te rozgrywane najbliżej, to oczywiście norma) mecze i konferencje, tworząc relacje i teksty sprzed telewizora lub na bazie materiałów klubowej telewizji. Wam pozostawiamy ocenę takiego stylu dziennikarstwa, bo, jak mawia Edward Klejndinst, "trudno dyskutować na temat czegoś, czego się nie widziało". Ale jeśli niektórych żurnalistów nie stać na takie minimum, to trudno od nich wymagać by o Arce pisali dużo i z zapałem.