Analizując skład i grę Miedzi, nie sposób nie mieć wrażenia, że czegoś tu brakuje. Że coś nie trybi, tak jak powinno i że niekoniecznie jest to wina trenera Rafała Ulatowskiego, który właśnie pożegnał się z pracą w Legnicy. Obwinianie tego szkoleniowca za fatalny start to uproszczenie i najłatwiejsze wyjście z sytuacji. Jak mówił w wywiadzie z nami Andrzej Bledzewski, nie bez winy są też sami zawodnicy. Może należy pójść dalej i stwierdzić, że nie bez winy są działacze i osoby, którym w Legnicy zamarzyła się ekstraklasa? W podstawowym składzie Miedzi na przegrany mecz z Łęczną wyszło siedmiu piłkarzy po "trzydziestce". Jasne, na przykładzie Tomasza Jarzębowskiego czy Marcina Radzewicza, można mówić, że w I lidze da się grać nawet w wieku 33 czy 35 lat, ale w Legnicy proporcje zostały ewidentnie zachwiane. Zakrzewski, Madejski, Łobodziński czy Wołczek to solidni piłkarze, z określonymi umiejętnościami, ale każdy z nich grał w znacznie bardziej renomowanych klubach i wyzwolenie w nich ekstra motywacji na I ligę okazało się zadaniem przekraczającym możliwości Ulatowskiego. Większość zawodników "z nazwiskami" przyszła do Legnicy 2-3 lata temu, gdy byli w najlepszym wieku dla piłkarza. Dzisiaj są już na fali opadającej i może tym należy tłumaczyć kiepską grę Miedzi?

Działacze Miedzi nie zadbali latem o dopływ świeżej krwi do skostniałego organizmu. Poszukiwanie młodzieżowca ograniczyło się do sprowadzenia medalisty ME U-17 Adriana Cierpki oraz wypożyczeniu ze Śląska Mateusza Fedyny. Obaj są najsłabszymi punktami zespołu. Błędy popełnia stoper Tomasz Midzierski, a środek pomocy ubiegłorocznego beniaminka nie grzeszy kreatywnością. Jedynego typowego playmakera, Marcina Nowackiego, oddano bez żalu do Rybnika. W efekcie klub z Dolnego Śląska zamyka tabelę z zaledwie pięcioma bramkami na koncie i coraz mniejszą liczbą widzów na meczach. W sobotnim starciu czerwoną latarnię I ligi poprowadzi dotychczasowy asystent trenera - Piotr Tworek, ale działacze Miedzi prowadzą już rozmowy z potencjalnymi następcami Ulatowskiego. Mówi się, że najwyżej stoją akcje Macieja Bartoszka, Artura Skowronka i Piotra Mandrysza. Czy pod wodzą asystenta legniccy 30-latkowie przypomną sobie jak to kiedyś do bramki trafiali?

Przewidywany skład:

Ptak - Wołczek, Midzierski, Tanżyna, Woźniczka - Madejski, Bartoszewicz, Cierpka M, Łobodziński - Grzegorzewski, Szczepaniak

Mocny punkt:

Napastnicy - W tym sezonie zawodzi cała linia pomocy, ale do siatki trafiała już trójka napastników. Szczepaniak i Grzegorzewski mają po dwie bramki, a Zakrzewski jedną, chociaż on akurat do Gdyni nie przyjedzie z powodu kontuzji. Cechuje ich dobra gra w powietrzu i umiejętność znalezienia się pod bramką rywala. Trener Tworek nie ma nic do stracenia i może zdecyduje się zagrać dwójką z przodu, aby zwiększyć siłę rażenia. Pamiętamy, że rok temu Miedź przyjechała do Gdyni nastawiona ofensywnie i potrafiła zepchnąć Arkę pod jej pole karne.

Słaby punkt:

Środek pomocy - Kasperkiewicz, Bartoszewicz, Fedyna, Cierpka... Taki zestaw nie rzuca na kolana i chyba niewiele ma wspólnego z atakiem na ekstraklasę. Dwaj pierwsi to zawodnicy do przeszkadzania, a młodzieżowcy mają póki co problemy z odnalezieniem się w realiach dorosłego futbolu.

mazzano