Michał Gałecki 27 stycznia skończy 18 lat i będzie mógł wówczas wybrać, gdzie chce kontyuować swoją przygodę z piłką. Oznacza to, że tego dnia będzie mógł podpisać kontrakt z dowolnym klubem, a Arka otrzymałaby za niego tylko ewkiwalent. Do tej pory dochodziły nas sygnały, że piłkarz nie jest zainteresowany nowym kontraktem w Arce i zamierza odejść zimą za granicę lub do któregoś z klubów grających w ekstraklasie. Jednak w rozmowie z Trojmiasto.pl Gałecki przekonuje: - Wydaje mi się, że jeśli nie wyjadę do Anglii to będę rozmawiał z działaczami o przedłużeniu kontraktu w Gdyni. Jestem wdzięczny trenerowi Sikorze, że dał mi szansę. Zagrałem w kilku meczach seniorów, mogłem się pokazać. Czuję się na siłach walczyć o pierwszą "11". Czy się przebiję? To zależy ode mnie i trenera. Nie zastanawiam się, czy jeśli nie podpiszę nowego kontraktu z Arką jesienią, to będzie mnie trudniej o grę w pierwszej drużynie. Na razie wróciłem w tym tygodniu i walczę o to, aby być w kadrze na mecz z Okocimskim. Sytuacja nie jest jednak taka prosta. Arka ma zgrany, stabilny skład i nie ma interesu by promować piłkarza, który lada moment może opuścić Gdynię. Idealnym rozwiązaniem byłoby sprzedanie nastolatka do Watfordu, ale wydaje się, że angielski klub, nawet jeśli faktycznie jest zainteresowany Gałeckim, poczeka z jego pozyskaniem do zimy, gdy będzie mógł go przejąć wyłącznie za niewielki ekwiwalent.

Przepisy są tak skonstruowane, że klubom, krótko mówiąc, nie opłaca się promować piłkarzy zanim nie podpiszą profesjonalnych kontraktów po ukończeniu 18. roku życia. Na własnej skórze doświadczył tego minionej zimy trener Paweł Sikora. Promował wówczas Dariusza Formellę, szykował go do gry w wyjściowym składzie i na kilka tygodni przed startem ligi dowiedział się, że piłkarz podpisał kontrakt z Lechem Poznań. Teraz sytuacja może się powtórzyć, stąd uzasadnione obawy trenera Arki. Jaki byłby sens dawania kolejnych minut Gałeckiemu, jeśli ten za kilka miesięcy odwróciłby się do Arki plecami i odszedł? Nie wiemy czy tak będzie, ale ryzyko istnieje. Co prawda Gałecki nie ma menedżera i jak twierdzi, decyzję podejmie sam, ale jak wiemy młodzi zawodnicy nie zawsze są tak cierpliwi jak Mateusz Szwoch i wolą często budować swoją piłkarską ścieżkę w inny sposób.

mazzano