Gdy w przerwie zimowej klub (słusznie!) rozwiązywał kontrakty z Norbertem Witkowskim i Andrzejem Bledzewskim mało kto spodziewał się, że to początek kłopotów. Olbrzymich kłopotów, dosłownie. Kłopoty te mają bowiem 195 cm wzrostu, 94 kg wagi i dzień po swoich 33. urodzinach zawaliły kolejny kluczowy mecz Arce. Ten artykuł nie ma na celu bronienia reszty drużyny, ale ukazanie jak wiele może zależeć w drużynie walczącej o utrzymanie od jednego człowieka i jak dramatyczne błędy transferowe popełniono w Arce.
Marcelo Moretto został przyjęty w Gdyni z dużymi nadziejami. Wszak nie kto inny jak on właśnie zatrzymywał swego czasu słynnego Ronaldinho. Mało kto wówczas zwracał uwagę na to, że te czasy to piłkarska prehistoria, a tylko wyjątkowo dociekliwi zwracali uwagę na filmiki z ostatniego sezonu, w których Marcelo był niekwestionowanym "bohaterem". Mało kto wiedział też, że podczas ekspresowych testów, ujmijmy to bardzo delikatnie, nie zachwycił, a część piłkarzy była mocno zdziwiona jego zakontraktowaniem. Dziś już nie są zdziwieni, ale wkurwieni. I to bardzo, czemu niektórzy dają wyraz w prywatnych rozmowach. My się też nie dziwimy, po gościu o takim zasięgu ramion i wzroście też spodziewaliśmy się, że będzie "rządził" we własnym polu karnym, a nie tchórzliwie stał na linii w 97 minucie derbów. Ale po kolei...
16. kolejka - Arka gra dobry mecz, piłkarze walczą, kibice doliczają juz 1 punkt. 89 minuta - Małecki nawija naszych obrońców, uderza mocno pod poprzeczkę. Z trybun werdykt był jasny - nie do obrony, piękny gol. Telewizyjne powtórki mówią co innego. Strzał był faktycznie atmowowy, ale w sam środek bramki i każdy klasowy bramkarz przy uderzeniu z takiej odległości przynajmniej spróbowałby interweniować.
18. kolejka - Tym razem katami Moretto są piłkarze Górnika. Bramkarz po raz pierwszy prezentuje kibicom swoje wątpliwe umiejętności gry na przedpolu. Robi dwa kroki do przodu, po czym się cofa, co bardzo utrudnia interwencję przy uderzeniu Banasia. W Polsce funkcjonują już "cabaje", "przyrosie" i "małkosie", to był typowy "moretto", czyli klasyczny przykład bramkarskiego zaniechania i braku szybkiej decyzji. Drugi gol także po części obciąża konto Moretto.
19. kolejka - Gol z gatunku takich, które bronią tylko klasowi bramkarze. Przy dośrodkowaniu zawiniła cala obrona, ale Moretto znów nie pomógł.
24. kolejka - W meczach z Widzewem i Polonią Warszawa Marcelo kilkukrotnie ratuje zespół, ale w tym najważniejszym - derbach, znów daje o sobie znać, puszczając typowego... "moretto". 97 minuta, wrzutka niemalże z połowy boiska. Czasu tyle, że mógłby wyskoczyć na stację po swoje ulubione papierosy, wrócić i pewnie chwycić piłkę. Ale on tego nie robi. Stoi przyspawany do linii i obserwuje jak Noll przegrywa z Bąkiem głowę, a Vućko pakuje mu piłkę do siatki z kilku metrów. Po meczu rozmawaliśmy z cenionym trenerem bramkarzy, który stwierdził, że to MUSIAŁA być piłka Moretto.
25. kolejka - Grupka kibiców Arki od samego początku obserwuje niepewną grę Brazylijczyka. Co dośrodkowanie, to Moretto na linii, a w polu karnym "smród". Raz piłka leci tuż nad bramką, raz w boczną siatkę - zawsze przy biernej postawie naszego asa. Co ciekawe, Moretto nigdy nie ma zahamowań, by przeciąć długą piłkę wyjściem za pole karne, natomiast, gdy jest realne zagrożenie - nie reaguje. Tak było też w 62 minucie, gdy ośmiesza go Nowak, uprzedzając na 5 metrze.
26. kolejka - 5 minuta, strzał jakich w meczu wiele. Moretto puszcza pod pachą uderzenie Janoszki. 66 minuta - Moretto i Rożicia ośmiesza Jankowski, uderzając głową z bardzo ostrego kąta w krótki róg. Kibicom na trybunom pozostało jedynie złapanie się za głowy i westchnienie "co on odp....".
Nie on jeden jest winien - to oczywiste. Nie on jeden popełnia błędy - jasne. Ale on, słabiutki bramkarz, siedzący w swoim luksusowym aucie z uchyloną szybą i papierosem w ręce, jest symbolem tego jak szybko nam odjeżdża ekstraklasa.